Kocham kwiaty, ale czekam już na jesień, ze wszystkimi jej barwami - żółcieniami, poszarzałą od mgły zielenią, karminową czerwienią... Z dna szafy wyjęłam już miodowy pled, w dzban wrzuciłam odrobinę ulubionego koloru...
Tak, grucha się udała. Moim gościom smakowała przeciętnie (nie lubią mocno słodkich deserów), za to w mój gust kulinarny trafiła idealnie.
A oto przepis:
Najpierw upiekłam same gruszki. Zrobiłam to w szklanym naczyniu, ale lepiej byłoby piec po 1 porcji na osobnych naczynkach do zapiekania (ale większych niż kokilki do creme brulee).
Gruchy obrałam, ułożyłam w naczyniu. Przygotowałam sos z: płynnego miodu (około 2 łyżki na 5 gruszek), syropu różanego (może być też np. klonowy), wanilii, imbiru, cynamonu; tym sosem wysmarowałam każdą gruszkę, resztę wylałam do naczynia. W każdy owoc wsadziłam po jednym goździku dla aromatu, wrzuciłam kilka listków świeżej mięty.
Piekłam około godziny w piekarniku nagrzanym do 140 stopni, a piekarnik ustawiłam na funkcję pieczenia ciasta.
Po upieczeniu wyciągam gruszki, wlewam do nich sos karmelowy, a na końcu pomiędzy nie (na sos) wykładam piankę z białek (3 białka ubite z trzema łyżkami cukru), to razem zapiekłam w 10-15 minut.
Przepis na sos karmelowy znalazłam tu: http://www.kwestiasmaku.com/desery/solony_karmel/przepis.html
Deser był wspaniały. Moja rada dla siebie na przyszłość: piec mało dojrzałe gruszki, by nie były aż tak słodkie;)
Miłego dnia!!
Aż ślinka cieknie! Bardzo przytulnie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w wolnej chwili do siebie:)
OOO i pozdrawiam Głogów, odwiedzam co jakiś czas tu rodzinę;)
Bardzo lubię do ciebie zaglądać zawsze coś ciekawego tu znajdę - ja wolę jesień bardziej id lata jest taka urocza ale musi być ciepła - dziś mnie zaskoczyłaś tym żółty bukietem w wazonie jaki on piękny a gruchy bardzo apetycznie wyglądają serdecznie pozdrawiam Maria
OdpowiedzUsuńNie dość, że jak zwykle pięknie to jeszcze smacznie.
OdpowiedzUsuńNo i nabrałam ochoty na gruszki :)
Choć podobnież od gruszki bolą brzuszki ;) no ale nie wiem ile w tym prawdy i chyba mam to gdzieś ;P
No to mam gtowy przepis na niedzielny deser , bo moi goście mam wrażenie jedli juz wszyskie moje specjały , a gruchami ich zaskoczę . Dzięki Kasiu . Ps.Ja też lubię nawłoć w wazonach i do tego mozna ją pięknie zasuszyć :) . Pozdrawiam Ola www.swiatoli.pl
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę i spróbuję :)
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis:-))) Wypróbuję na pewno!
OdpowiedzUsuńAsia
Kasiu i te zdjecia i nawloc w wazonie, gruchy piekne-wszystko ujmujace.Lubimmmm.
OdpowiedzUsuńKasia z Akazcji
Ale mi się smakowicie zrobiło. Mam w tym roku wyjątkowy urodzaj na gruszki, więc Twój przepis wypróbuję na pewno.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkiego rodzaju zielska w wazonach, więc Twoje podobają mi się bardzo.
apetycznie gruszki wyglądają... hm... nic tylko chyba idę do ogrodu by je zerwać i umodzić wg. przepisu, który napisałaś
OdpowiedzUsuńmiłej soboty
Piękny wazon w którym stoi nawłoć!
OdpowiedzUsuńŚliczny wazon i wszystko bardzo ciekawie wygląda serdecznie pozdrawiam życząc miłego wieczorku:))
OdpowiedzUsuńAle apetyczne te gruszki :)
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu wysłałam do ciebie meila - w zeszłym tygodniu również czy doszły? serdecznie pozdrawiam Maria
OdpowiedzUsuńNiebo w gębie :)kompozycje kwiatowe cudne. Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuń