Zawsze podobały mi się domy, w których półki uginają się od stosów książek i ze ścianami usłanymi ramami ze stylowymi grafikami, z rodzinnymi fotografiami, sentencjami czy po prostu tym, co się domownikom podoba. Nie lubię minimalistycznych wnętrz u siebie jednak.. ;) Piszę "jednak", bo gdy zaczynaliśmy remont, zatęskniłam właśnie za minimalizmem. Nie dla nas on jednak. Niech tam inni się minimalizują. U nas musi być pstrokato, przesadnie, dziwnie.. nieadekwatnie do metrażu (bo przecież w małym wnętrzu powinno być skromnie!!). Jesteśmy dziwni, ale dobrze nam z tym. I miast minimalizmu śmiemy uprawiać maksymalizm, czy wręcz zagracianizm ;)))
Co jakiś czas buszując w internecie zamawiam jakiś drobiazg dekoracyjny. Zależy mi, by nadać - a, niech będzie!! - Salonowi ;) nutę retro. Z nowoczesnością, taką w szerokim wydaniu, też mi nie bardzo po drodze, więc nadrabiam retro-dodatkami.
Niedawno na wyprzedażach w TkMaxx kupiłam kilka miniaturowych ramek na kominek. Na ścianie powiesiłam oszczędne w formie ramy, w których zamieściłam drukowanie i malowane grafiki. Może za jakiś czas zapełnię je obrazami.
Szukając dodatków w stylu retro, postanowiłam rozejrzeć się za abażurami do lamp. Znalazłam aukcję polskiego producenta "Abażury Krystyna", istniejącego na rynku prawie tyle lat co ja ;) Przejrzałam ofertę i od razu w oko wpadł mi model abażuru do lampy stołowej. Takiego właśnie kształtu szukałam.
Przyznam, że obawiałam się trochę tego, jak będzie wyglądał na żywo, bo osobiście nie przepadam za abażurami powlekanymi błyszczącymi tkaninami.. Nigdy na przykład nie zdecydowałam się na kupno na starociach, bo albo pasmanteria uszkodzona, albo właśnie ta tkanina... Tylko jeden abażur przywiozłam zeszłego lata ze sklepu z antykami, ale ten pochodzi z Anglii i był niebotycznie drogi, więc wygląda naprawdę wspaniale...
Zamówiłam trzy abażury. Jeden do lampy stołowej w kolorze beżowym, drugi podobny (kształt stelaża inny) do pokoju Julki i jeszcze jeden, który pokażę w kolejnym poście, bo to już projekt indywidualny ;)))
Zamówiłam tkaninę cieniowaną i obawiałam się, czy nie będzie to wyglądało..hmm...nienaturalnie.
Kiedy przyszło moje zamówienie okazało się, że abażury są wielkie :)))) Znałam ich rozmiary robiąc zakupy, jednak co innego wyobrażenie, a co innego rzeczywistość ;) Ich rozmiar oczywiście mnie zachwycił, bo lubię duże formy.
Po zamontowaniu abażurów byłam zachwycona. Wyglądają bosko!!!! :) A po zapaleniu światła..rany... Tkanina jest lekko prześwitująca, więc lampa wieczorem rzuca miękkie światło. Wyglądają oszałamiająco :))) I znów czuję dumę, bo mam w domu coś pięknego i polskiego :)))
Firma wykonuje indywidualne projekty, więc myślę, że skorzystam z usług za jakiś czas - stworzę lampę w kratę albo w kwiaty do domku na wsi.. tak żeby ta jedna moja nie była taka..odosobniona ;))
Noga rzeźbniona to ta od angielskiej lampy, przywiezionej latem. Jest przecudna, masywna i mosiężna. Z abażuru w peonie (z kompletu) jeszcze nie korzystam, bo w mieszkaniu nie pasuje, a będzie zdobił kiedyś domek wsiowy, wykorzystuję więc samą podstawę.
Tu miniatura z wyprzedaży. Teraz już stoi z grafiką w środku.
I słońce poranne. Lubię.......
Tak się prezentuje lampa u Julki - wersja z kokardą..
Podaję namiar: www.abazury-krystyna.pl, na pewno ktoś z Was skorzysta. Abażury są naprawdę godne polecenia, no i ceny są świetne. No i polskie :) Ach...!!