Ostatnimi czasy w ogóle często wypróbowuję nowe przepisy. Gotowanie mnie odpręża. W moje ręce wpadła świetna książka, którą zaprezentuję Wam niebawem. Naturalnie nadal pozostaję w klimatach skandynawskich.. ;)
Dla tych, którzy jeszcze nie próbowali..
Zupa z czerwonej soczewicy
Składniki:
- szklanka czerwonej soczewicy
- kilka pomidorów bez skórki
- najukochańszy czosnek
- najukochańsza cebula
- wywar z warzyw
- zielona pietruszka
- sól, świeżo zmielony pieprz, kolendra - do smaku
W garnku na łyżce oliwy podsmażyłam pokrojoną w kostkę cebulę i rozmamtolony czosnek. Dodałam pomidory, zalałam wywarem z warzyw i wsypałam soczewicę. Wszystko gotuje się dość szybko - zaledwie 20-30 minut. Na końcu zupkę doprawiłam (dając dość dużo pieprzu, by miała właściwości rozgrzewające). Mniam!! ;)
Za kilka dni pokażę kadry z pokoju Julki. Jeszcze nie wykończyliśmy ścian - musimy nakleić tapetę. Miało to być zrobione szybciej, ale uznaliśmy, że zrobimy to "hurtowo" - w poniedziałek przyjedzie tapeta, którą wybrałam do pokoju dziennego.
Zdradzę Wam póki co który element pokoju wywarł na mieszkance największe wrażenie ;)
Jakiś czas temu Julka wspomniała, że bardzo jej się podobają wiszące fotele. Postanowiliśmy zrobić jej niespodziankę. Wysłaliśmy ją na kilka dni do babci, a gdy wróciła do domu, czekał na nią nie tylko zupełnie odmieniony pokój (podłogi, ściany, meble..), ale i wymarzone wiszące siedzisko. Jej reakcja - bezcenna... ;)
Fotel kupiliśmy przez internet za niewielkie pieniądze. Ujęły mnie frędzle i kolor - delikatny, naturalny. A jakie to to wygodne..!! Przyznam, że czasem pod nieobecność lokatora bujam się w nim z kubkiem kawy w dłoni. Ale ćśśśśś.................... :)))
Postanowiłam zrobić jej jeszcze jedną niespodziankę. Zrobiłam łapacz snów. Wykorzystałam do tego drewniane koło z tamborka, babciną serwetę i dziergane (również przez babcię) kwiatki i kilka tasiemek i piórek, kupionych w pasmanterii tudzież znalezionych na dnie szafy. Nie wiem, czy jest ładny, ale Julka była zachwycona, a to najważniejsze:)
Bardzo, ale to bardzo cieszę się, że pomimo moich ostatnich zaniedbań z powodów zdrowotnych, tak wyczekujecie kolejnego wpisu :)))) Ze mną jeszcze nienajlepiej, bo po wypadku jest trochę powikłań i nadal jestem w trakcie leczenia, ale udaje mi się zapominać o nieprzyjemnościach, kiedy robię to, co kocham. Chyba jestem szczęściarą... ;)
Ściskam Was wszystkich bardzo mocno!! :)