Witajcie po przerwie.
Wiele się u nas dzieje. Próbujemy się uporać z trudnościami, które stały się ostatnio naszą codziennością. Jedną z nich był wypadek pana domu. Żyje, nie jest jakoś tragicznie, ale.. załamuje nas już obecna sytuacja, a konkretnie brak możliwości skorzystania z opieki lekarskiej. Na wizytę po wypadku (pomimo wskazania ze szpitala, że sprawa jest pilna) musi czekać prawie dwa tygodnie. I nie, nie na NFZ, prywatnie. Chore...
Ręce nam opadają, gdy obserwujemy, co się ostatnio wokół dzieje. Staramy się jednak odciąć, zająć się bardziej sobą i tym, co lubimy.
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku i że jesteście zdrowi.
Mnie brakuje na wszystko czasu. Popołudniami zajmują mnie bieżące sprawy, szkolenia. Jestem zmęczona, choć rok szkolny się dopiero zaczął. Może to też to nawarstwienie problemów...
W sobotę z ryneczku przytargałam dynie do ozdoby. Kupiłam tylko dwie, bo były piekielnie ciężkie. Miałam je pomalować, ale okazało się, że pięknie wpasowały się kolorem do naszego Klimta ;)