Po mojej mamie odziedziczyłam kilka pozytywnych cech, ale i tzw. łomymostwo.
Ubiegła sobota obfitowała w ciekawe wydarzenia potwierdzające w/w tezę. Rano wstałam i zaczęłam dzień od sprzątania pokoju Julki. W łóżku zastałam majteczki w kropeczki, których córcia nie zaniosła do prania. Wyjęłam i chwilowo rzuciłam na dywan, bo akurat zawzięcie odkurzałam podłogę. Nagle coś mi się tam przypomniało, obejrzałam się za siebie..oczywiście nie bacząc na rurę odkurzacza i.. wciągnęłam gatki. Rura się zapchała totalnie, bo bielizna utknęła po środku jej części ruchomej. Akcja ratownicza trwała mniej więcej godzinę. Trzeba było rurę rozłożyć na części pierwsze. Mój mąż mocował się z anielską cierpliwością , zerkając co jakiś czas na mnie z politowaniem i miną pod tytułem "rany, kochanie..."
Po godzinie wybraliśmy się na działkę, by umyć auto. Kiedy prałam tapicerkę, miałam koło siebie całą masę "autowych" środków czyszczących i kilka ściereczek. Gdy odkurzałam bagażnik karcherem...znów się odwróciłam...i.. wciągnęłam ścierkę:/ Tym razem jednak nie utknęła, bo ciąg był mocniejszy. Ścierka wylądowała w pojemniku, co mnie baaardzo ucieszyło. Postanowiłam, że się nie przyznam:) Poczułam się niczym stereotypowa blondynka..no bo jak można wciągnąć dwie rzeczy w ciągu jednego dnia...
A jednak nie doceniłam swoich możliwości.
Po jakimś czasie chwyciłam małą zmiotkę, gdyż nie mogłam się pozbyć piasku, który wbił się w tapicerkę bagażnika. Jedną ręką zaczęłam wymiatać piasek, drugą natomiast wciągałam go karcherem. Robiłam to tak intensywnie, że..odpadła mi rączka od miotły..i..zgadnijcie...................... ;)
Wciągając rączkę do odkurzacza pobiłam rekord blondynizmu...
;))
Od kilku dni robię porządki na balkonie. U wielu z Was już jest tak wiosennie..
Ja musiałam skończyć malować barierkę (zaczęłam w zeszłym roku) i pozbyć się wielu bardzo potrzebnych mojemu mężowi gratów;) Swoją drogą, czy wasi mężowie też uprawiają chomikarstwo..??
Nie skończyłam jeszcze urządzania przestrzeni balkonowej, bo czekam na gotówkę na zakup kwiecia. Jak na razie zrobiłam jeden kącik, w którym znalazły się tuje i bluszcze. Lubię prywatność, więc osłoniłam balkon siatką, po której piąć się będzie dzikie wino i bluszcz zimujący. Plan jest taki, by było prywatnie, zielono, ciut dziko, ale i kolorowo.
Czekam obecnie na paczkę z Westwing. Chcę wprowadzić kolor i nutkę orientu. Zamówiłam różowe i pomarańczowe poduchy, a także różowy obrus. Za jakieś dwa tygodnie pojawią się również w donicach kwiaty w tych kolorach...


..w kąciku znalazło się miejsce dla szczypiorku...
..tutaj wspomniana siatka, do której
przymocowałam gałęzie wierzby
i bluszczu..
..pozostała jeszcze ta część balkonu, na której umieszczę tuje, bluszcz, kwiaty, ławeczkę na narzędzia i stolik w krzesłami.. tak..zamierzam to wszystko zmieścić;)
We wrześniu nasza córcia idzie do szkoły. Planujemy przeprowadzić mały remont pokoju. Tym razem na ścianach pojawią się turkusy (Jula sama wybrała tapetę) i zieleń, która sprzyja wyciszeniu.
Zakupiłam już (na westwing.pl) różano-zielony abażur do lampki nocnej, wspomnianą tapetę i widoczny na zdjęciu poniżej zegar. Jest po prostu wspaniały!!
Dziękuję za odwiedziny, komentarze..i w ogóle..że jesteście;))
Buziaki!!