24 lipca 2022

Bez dachu nad głową i o toaletowych przygodach

     Witajcie niedzielnie :)

No i zostaliśmy bez dachu nad głową ;)      





Po kominie pozostało jedynie wspomnienie...





    Jestem wdzięczna za to, że mamy taką pomoc przy pracach budowlanych. Chłopaki pracują tak, że wióry lecą 😱😃  Razem z panem domu domek buduje mój szwagier. Na zdjęciu poniżej widać go, jak wycina otwór na drzwi łazienkowe.
To naprawdę wielka pomoc. W dodatku pomagają nam nasze mamy. Teściowa ma niespożyte siły mimo wieku i pomaga nam tu, na miejscu. Moja mama z kolei ze względów zdrowotnych nie jeździ z nami na budowę, ale wspomogła mnie - ogoloną z kasy po zakupie drewna, okien etc. - zakupem dobrego sprzętu do fotografowania. 





    Mieszkaniem z kolei opiekuje się Julka. Razem ze swoim przyjacielem przygotowują dla nas wspaniałe obiadki, sprzątają. Taka pomoc jest nieoceniona, zwłaszcza, gdy wracamy zmęczeni z budowy. 






    No dobra, to teraz słów kilka o tytułowej toalecie.
Otóż widzicie poniżej jak wygląda domek od środka. W kącie, z którego robiłam poniższe zdjęcie, stoi toaleta. I gdy się z niej korzysta, ma się widok na okno na wprost, zasłonięte zasłoną. Na ścianie po lewej stronie mamy wycięte drzwi do łazienki.
No więc w dniu, w którym były wycinane drzwi, musiałam skorzystać z toalety. Zamknęłam więc drzwi od domku (wcześniej, jak zawsze, krzyknęłam na forum, że "idę dooo toaletyyy!!!!" - żeby nikt nie wszedł w tym czasie do domku) i usiadłam na desce. Tego dnia mocno wiał wiatr. Po chwili patrzę, a zasłona faluje i podnosi się. 





W głowie już miałam wizję, jak ktoś z sąsiadów idzie na spacer, przechodzi koło naszego domu, nagle widzi mnie przez okno, siedzącą w toalecie, a ja macham mu z uśmiechem kota, tego od Alicji z krainy czarów 😆 Musiałam to ogarnąć. Wstałam, założyłam zasłonę na parapet i przygniotłam czterema cegłami (które ledwo dźwignęłam, bo to te duże, gotyckie). Uff, mogę skorzystać. Usiadłam. Znów zawiało i cegły poleciały z impetem na ziemię. Piorun by to strzelił... Wstałam ponownie. Tym razem wtyknęłam zasłonę za parapet z boku i włożyłam klin z kawałka betonu. Szarpnęłam, trzyma się. Wróciłam do toalety. Jeszcze się rozejrzałam, czy aby na pewno nikt mnie nie zobaczy. Patrzę na okno po prawej - zabezpieczone bardzo dobrze. Okno kuchenne (za plecami, patrz: zdjęcie poniżej) zasłonięte zasłoną i listwami.






 Okno naprzeciw - zasłona się trzyma. I nagle spojrzałam na lewo, a tam... 







...tadam..!! - dom sąsiada 😱 Jasny gwint...zapomniałam, że chłopaki wycięli dziurę pod drzwi do łazienki, a ściany od łazienki nie ma, bo się posypała 😂😂😂😂


Szwagier powiedział, że teraz mamy TOALETĘ KOEDUKACYJNĄ 😅





❤❤


Tak, jest wesoło. 

Poprzednio pisałam, że plany się nieco pozmieniały i że teraz musimy mówić o budowie, a nie o remoncie. Otóż posypała nam się ściana z tyłu domu. Była bardzo cienka i zawilgocona, co wpłynęło na stabilność muru. To część, w której planowaliśmy zrobić łazienkę i małe pomieszczenie gospodarcze. Trzeba było to zburzyć. Po wyburzeniu z kolei okazało się, że fundament jest za słaby, by później utrzymać nasz - dość solidny- dach. I tu trzeba było się grubo zastanowić - co dalej. Zbudowanie na nowo tej części to dodatkowy, niemały koszt. W dodatku czas. Spędziliśmy więc jeden dzień na debatowaniu i rozważaniu różnych opcji. Chłopakom chyba za bardzo przygrzało słoneczko, bo wpadli na wspaniały pomysł (ale jak byli podekscytowani, że to wymyślili..!!😃), by nie odbudowywać tyłu, a z przodu, w miejscu dawnej werandy, dobudować ściany i zrobić łazienkę. Tak. Łazienka od frontu, z widokiem na las, a kuchnia z widokiem na tyły działki i tył domu sąsiada - BOSKO. 😂 Ale pominę ten epizod, bo to był wynik przepracowania i akt budowlanej desperacji. Szwagier też troszczył się, byśmy z torbami (za szybko) nie poszli.




W końcu zapadła decyzja. Odbudowujemy tył. To chyba najlepsze, co można było zrobić.





Fundament już jest. Solidny :D 




Życzę Wam przyjemnej niedzieli. My odpoczywamy. Jutro nowy dzień... Do zobaczenia!! 

😊




20 lipca 2022

Ochrona, monitoring i totalny rozgardiasz

 - To jakie kamery kupimy?
- Nie wiem, zaraz usiądę i sprawdzę, które są dobre.
Dziesięć minut później:
- 😏
Czterdzieści minut później:
- 😱
Czternaście godzin później:
- Dzień dobry. Wyspałaś się?
- Dzień dobry, tak. Ty chyba nie... zaraz zrobię ci kawę. I co? Znalazłeś coś?
- Nie. Już całkiem zgłupiałem.. 
- To może coś z polecenia wybierz.
- No, chyba tak zrobię, Znalazłem jedną firmę, wydaje się dobra. Filmik o tej kamerze miał na swoim kanale ten....no ten..no.....ten z drewna..jak on miał..?
- Pinokio.

Od tego mnie ma. Od durnowaceństw 😁

😂😂😂


Teraz widzę, że budowa to prawdziwe wariactwo ;)
A u nas już trzeba mówić o budowie, nie o remoncie. Później zobaczycie dlaczego.
Weranda rozebrana. Dom bardzo się zmienił. Bez werandy wydaje się jakiś większy.. 






Obecnie łazienka znajduje się od strony lasu. Nie wyobrażam sobie takiego projektu w przyszłości. Łazienka musi być na tyłach domku, a z przodu domku musi być kuchnia - muszę mieć z niej widok na las. Okienko ze zdjęcia będziemy demontować. Wytniemy tu większy otwór na okno kuchenne.



 

    Po wyburzeniu werandy zaczęliśmy zdejmować dach i burzyć komin w środku. 






Ten komin będziemy z uśmiechem wspominać ;) Cud, że się nie zawalił!! Nazwaliśmy go "krzywą wieżą nie w Pizie".
PO wyburzeniu komina najbardziej cieszyło mnie zdjęcie paneli z sufitu. Po latach utworzyły prawdziwe fale Dunaju, a niektóre już poodchodziły od belek.






Normalnie słyszę tu w myślach Wasze komentarze typu: "Boziu, toż to tragedia!" 😅 No tak. Tak to wyglądało. Na szczęście mogę już pisać w czasie przeszłym ;)









    Tutaj już nasz kurniczek bez werandy i dachu. Po zdjęciu pokrycia okazało się, że krokwie są w fatalnym stanie. 







Jedną belkę chłopaki zahaczyli lekko łomem i rozsypała się w pył 😬





    Teraz napiszę słów kilka o tym, jak zamawialiśmy drzewo na dach. Wróć, DREWNO. Józiu, nasz sąsiad, zawsze mnie poprawia, jako prawdziwy fachowiec-emeryt :)
Oczywiście cena nas zwaliła z nóg. Pewnie niejeden/niejedna z Was uzna, żeśmy powariowali, budując się akurat teraz, w tym inflacyjnym, szaleńczym czasie. Ja myślę jednak, że ceny już nie spadną do poziomu sprzed dwóch-trzech lat. Uważam, że to dla nas ostatni dzwonek, by ruszyć z pracami.
Pan domu zrobił projekt domku i dachu. Pojechaliśmy z nim do naszego tartaku - znaczy..nie żebyśmy byli właścicielami - to tartak, w którym zawsze zamawiamy DREWNO (Józiu, brawo ja?) :D 
Właściciel uśmiał się z nas, bo podobno Radek zaplanował zakup bardzo grubych belek, zupełnie niepotrzebnie. Spytał nas nawet, czy budujemy domek letniskowy, czy bunkier 😂 (Ej, ale w tych czasach to wcale nie byłby zły pomysł, prawda..? 😏)
W rezultacie zdecydowaliśmy się na nieco "delikatniejsze" beleczki, co trochę podratowało nasz budżet. Drewno zamówione, będzie gotowe pod koniec sierpnia.


    Naturalnie, musieliśmy wyposażyć działkę w ochronę i monitoring. Wybór sprzętu nie był łatwy, ale w sumie udało się go kupić. W dzisiejszych czasach to chyba podstawa... I teraz wiem, że ptaszek, który wcześniej wyśpiewywał serenady stojąc na czubku komina, teraz pozuje nam do kamery. To chyba odwet za to, żeśmy mu scenę zburzyli 😂

CDN...

15 lipca 2022

Pierwszy etap, czyli przygotowania do rozbiórki

     Kochani, przede wszystkim chcę Wam podziękować, że znów ze mną jesteście :)))

Jesteśmy bardzo zapracowani. Codziennie wracamy późnym wieczorem z budowy. Na szczęście młodzież dba o dom i gotuje pyszne obiadki, bo często nawet na dobry obiad czasu i sił nam brak..


Oto nasz kurniczek przed rozpoczęciem prac:




No.. ciut straszny, prawda..?? 😏😂 Ale..wiecie, że moja wyobraźnia nie zna granic, zatem w mej głowie powstał już obraz tego, co - jeśli się uda - kiedyś powstanie. I, żeby nie było, wcale nie mam żalu że dom wygląda jak wygląda. Ani że tu kombinacji tyle. Był budowany daaawno temu i z tego, co się udało zdobyć, rozumiem więc skąd niektóre "niespodzianki" ;)


Planów było mnóstwo. Planów, projektów, zmian. Już kilka lat temu planowaliśmy remont. Przy części pomysłów pozostaliśmy, inne porzuciliśmy. Wiosną tego roku nawet planowaliśmy wybudować nowy domek, szkieletowy, drewniany, który stałby przed obecnym, a po wybudowaniu go zburzylibyśmy obecny. Zabiła nas jednak cena drewna. Już sam fundament i szkielet ścianek kosztował ponad 10 tysięcy... Przy obecnym wariactwie cenowym musimy ciąć koszty, zatem pozostaliśmy przy pomyśle remontu starego domku.


    Zostaniemy przy obecnej bryle. Domek będzie miał prosty kształt. Jedynie werandy się pozbędziemy, a w przyszłości wykonamy mały ganek przed drzwiami wejściowymi. Zastanawiałam się nad wybudowaniem werandy z przodu domu, z bezpośrednim widokiem na las, jednak szkoda mi było światła i widoku z kuchennego okna. Okna, rzecz jasna, jeszcze nie ma, ale będzie :D 

❤❤

    Prace rozpoczęliśmy od wyburzenia werandy, co było bardzo dobrym posunięciem. Okazało się, że pod zabudową z pcv był grzybek jak stąd do Ameryki. W dodatku pod panelami rosły pnącza... 😳




















Werandy już nie ma. Jest przestrzeń i piękny, niczym nie zmącony, widok na las. No...może tylko zmącony...odbrobiną wszędobylskich, styropianowych kulek.........😬😄



Udostępnij