28 kwietnia 2020

Nowy hol i surowe grafiki - baza doskonała

   Hol - za wikipedia.pl: duży, reprezentacyjny przedpokój. 
"Reprezentacyjny" jest tu dla mnie słowem kluczowym. Dziwnie było pomieszczenie komunikacyjne w naszym nowym "m" nazywać przedpokojem. Jest długie, dość szerokie i aż się prosiło o to, by je odpowiednio zaaranżować i nadać mu formę reprezentacyjnego holu.
Udało nam się wreszcie odebrać dawno temu zamówione meble. Wśród nich były dwie komody rtv, które postanowiłam ustawić pod ścianą w holu. Efekt mnie zachwycił - udało się schować całą masę plączących się pod nogami kabli, no i powstało świetne miejsce na ustawienie grafik, obrazów i świec. 
   Kilka dni temu przyjechała do mnie kolejna partia grafik z Poster Store. Udało mi się pozbyć kilku starych mebli, więc wreszcie mogę zabrać się za dekorację holu. Nowe kinkiety mają przyjechać z końcem miesiąca. Nie mogę się doczekać ;) Te obecne zostawię do domku na wsi. Będą spokojnie czekały, szkoda mi je sprzedawać.

   Z grafik domówiłam kilka dużych form do holu i trzy mniejsze do kuchni. Wszystko, w tym plakaty kuchenne, w kolorystyce czarno-białej.
Grafiki świetnie przełamały zamkowy charakter kuchni. Panuje tu istny misz-masz, ale strasznie nam się on podoba. Jest trochę kamienicznie, trochę jak w starym chateau..
Na zdjęciu poniżej wybitnie widać (a przynajmniej ja to widzę), że krzesła tu nie pasują ;)










W holu postawiłam na obrazy dość surowe, abstrakcyjne, by z czasem przełamały elementy antyczne, które pojawią się na komodach i ścianach, a także by zrównoważyć masywną sztukaterię. Nie chcę, by hol wyglądał ciężko, bo - o czym zdążyłam się już przekonać - ten dom nie lubi nadmiernej ciężkości ;)






















   Pod jedną ze ścian stanęła grafika ze słońcem w miodowym kolorze. Zasłaniam grafikami dół podłogi, który wymaga jeszcze wykończenia - zamontowania listew. Te jednak będziemy mogli założyć po wymianie drzwi. 
W rogu holu stanął postument, który wykonaliśmy sami. Będzie służył do ekspozycji fajnych detali dekoracyjnych..








Naszą ulubioną grafiką jest ta z rękoma. Ta miłosna wariacja przywodzi na myśl to, co piękne, ciepłe, wartościowe i co powinno gościć w każdym domu..



   Kochani, po raz kolejny mam przyjemność uraczyć Was rabatem na zakupy w posterstore.pl. Ostatnio skorzystaliście, więc może i tym razem komuś z Was się przyda. Pojawiło się kilka fajnych, nowych plakatów, zajrzyjcie. 

Kod rabatowy dla czytelników Rustykalnego to:

rustykalnydom
Jest to kod zapewniający 30% zniżki na produkty (z wyłączeniem kategorii Selection). Jest ważny do 27 maja, do północy. Zapraszam Was serdecznie do skorzystania z oferty :))




  W naszym salonie stanęły nowe krzesła. Na razie kupiłam trzy sztuki - zamawiałam przez internet, nie wiedziałam więc czy będą wygodne i dobrej jakości. W kolejnym poście pokażę jak wyglądają w salonie. 
Do kuchni kupię kiedyś krzesła przeźroczyste. Będą tu doskonale pasować. Muszę jednak najpierw pozbyć się kolejnych mebli i starych dekoracji. Mam jeszcze trochę mebelków, które daaawno temu kupiłam z myślą o domku na wsi..  Teraz już tego nie robię - nie kupuję "na zaś", bo to kompletna głupota. Będzie dom, wówczas kupię. Albo i nie - życie zweryfikuje, tym bardziej, że w chwili obecnej nie wiemy co nas czeka jutro.. ;)


19 kwietnia 2020

Drodzy czytelnicy..

Znaleźliśmy się w dość specyficznej sytuacji. Chciałabym wyjść Wam naprzeciw, w podziękowaniu za to, że tak wiernie czytacie Rustykalny, od wielu lat. Wpadłam na pomysł, że być może i ja mogłabym nagrać dla Was kilka filmików..? Może chcielibyście spotkać się ze mną ja live'ie, pogadać o wnętrzach, o pomysłach, urządzaniu etc.?? Może macie jakieś pytania, jesteście czegoś ciekawi.. Chętnie coś nagram i spotkam się z Wami. Wiecie, pisać o czymś, a opowiadać.. ;)
Dajcie znać, czy to Was interesuje, a zaraz zaczniemy działać :))

13 kwietnia 2020

Salon z nową lampą

   W salonie zawisła nowa lampa. Lubię jej światło, bardzo delikatne, czyste. Jej forma pięknie kontrastuje z ciężkimi meblami. 
   Wyliczyłam już ile będzie mnie kosztowało ozdobienie ścian sztukaterią. Pójdę z torbami, jak nic, ale nie wyobrażam sobie, by ten salon miał wyglądać inaczej. Będę robić po jednej ścianie chyba, ale dobre i to ;) Najpierw jednak odsłonimy deski - może uda się w wakacje. Wyceniłam też już bibliotekę. Ta nie będzie droga, tylko najpierw muszę mieć zrobioną podłogę. I tym sposobem muszę cieszyć się salonem takim, jaki jest, jeszcze przez jakiś czas ;) Ale nic to, i tak go uwielbiam :)









   W tygodniu przyjedzie kolejna partia grafik. Czekam też na szafki do holu, bo muszę gdzieś schować rutery i inne tam.. takie.. Powinny przyjechać za tydzień.
Póki co cieszę się tym, co jest.
Dziś, po kilku słonecznych dniach, wreszcie pada deszcz. Zapaliłam świece. Jest pięknie.


12 kwietnia 2020

Kobieta w bloku startowym i facet na przejściu

   Witajcie.
Mam nadzieję, że jesteście zdrowi. My się trzymamy. Kurka, dawno nie miałam takiego problemu z rozpoczęciem postu. Bo chciałabym napisać Wam o czymś ważnym, ale też nie chcę tak od razu, "z grubej rury"..choć ciężko jest wymyślić łagodny wstęp do tego, nad czym chciałabym się pochylić..
   Świat się zatrzymał. Każdy z nas to widzi. Jednych to zatrzymanie dotknie, innych nie. Jednych dotknie bardziej, innych mniej, ale zmiany odczuwamy chyba wszyscy.
Ja się z tego zatrzymania cieszę. Nie, żeby było jasne, nie cieszę się z negatywnych skutków chorób, śmierci, ludzkich tragedii. Cieszę się tylko z tego, albo aż z tego, że wszystko wokół nas zwolniło.


   Jakiś czas temu tankowaliśmy auto na stacji paliw. Nie należymy do osób, które po zatankowaniu jedzą hotdogi wstrzymując innych kierowców. Nawet gdy zamierzamy coś zjeść bądź wypić kawę, odjeżdżamy gdzieś na bok. Tym razem jednak stanęliśmy na kilka sekund, bo kierowca musiał coś tak ustawić na komputerze w aucie, jeszcze zanim ruszy. Celowo napisałam "sekund", bo to trwało naprawdę moment. Zauważyłam wtedy kobietę w samochodzie naprzeciw naszego - wyraźnie chciała wjechać pod dystrybutor po nas. Na jej twarzy malowała się irytacja. Nie widziałam jej nóg, ale na pewno przebierała nerwowo stopami. Wiedziałam, że się spieszy. Ustawianie komputera trwało nie więcej jak półtora minuty, ale babka wierciła się rzucając co chwilę coś pod nosem -zapewne pod naszym adresem, bo patrzyła na nas. Dziwnie to wyglądało, bo wyglądała na kobietę raczej elegancką, dystyngowaną. Zanim zobaczyłam tę złość na jej twarzy. W końcu nadszedł moment, gdy krzycząc coś zaczęła otwierać okno. Mój kierowca jednak właśnie skończył reset komputera i odpalił silnik. Babka, gdyby mogła, walnęłaby w nas z impetem z tej wściekłości. Półtora minuty....

   Innym razem: stoję na światłach. Wracam z pracy, z zakupami z ryneczku warzywnego. Mam ciężkie siatki, ale nie narzekam. Idę piękną drogą, zieloną, pachnącą dzikimi różami. Jest pięknie. Czerwone światło nadal świeci. Na przeciw stoi facet, na oko 30-letni. Typ przypakowanego modnisia. Przebiera nogami. Nie wytrzymuje już ciśnienia, bo stoi na światłach minutę, więc zaczyna pstrykać palcami, zaciskać pięści i bujać się w tył i przód. W końcu bujanie przechodzi w robienie małych kroków, przód, tył, przód, tył, przód... Jest zły. Zaczyna psioczyć pod nosem. Zupełnie jakby światła miały to usłyszeć. Minuta..

   Kobieta i facet na bloku startowym. Tak ich widzę. Spieszą się, ok. Mają prawo. Być może ona jedzie wspierać siostrę podczas porodu, a on spieszy się do pracy. Idę jednak o zakład, że tak nie było..
Co bym zrobiła na miejscu kobiety? Gdyby naprawdę było mi baardzo pilno, podeszłabym do nas i poprosiła grzecznie o odjechanie, tłumacząc, że bardzo się spieszę. Ale to ja..
Czemu ma służyć takie ostentacyjne pokazywanie złości..?? Grymaszenie niczym dziecko, przebieranie nóżkami.. co ma zmienić? Ma nas wkurzyć? Otóż to. Ma nas wkurzyć. My mamy się poczuć tak samo źle jak pani w bloku startowym. Gdy przeniesie na nas swój gniew, będzie jej lepiej. Podobnie jest zresztą z facetem na światłach. Poczułby się lepiej, gdyby inni ludzie byli wściekli jak on i też rzucali epitetami pod adresem.. świateł..?

   Kiedyś denerwowali mnie tacy ludzie. Pędzący nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co. Zagniewani, samolubni, pozbawieni empatii i nie potrafiący porozumiewać się w ludzkim języku. Teraz ich ignoruję, a w chwili obecnej, gdy przyszło nam się zatrzymać, wszystkim nam, niezależnie od tego, czy mamy bloki startowe przytwierdzone łańcuchami do butów, uważam, że dobrze się stało. To niezła nauka życia dla takich osób jak kobieta w aucie i facet na przejściu. Prawdziwa szkoła ucząca cierpliwości, przypominająca, czym jest życzliwość. Jest czas, by myśleć. Jest czas, by patrzeć i widzieć. Jest czas na rozglądanie się wokół. Jest czas na to, by docenić to, co było i co być może już nie wróci.
Nie żal mi ludzi, którzy żyją w pędzie, omijając w życiu wszystko, co ma prawdziwą wartość. Będą musieli wystopować i albo dojdą do wniosku, że żyli za prędko, nie zważając na to, jakie skutki rodzą ich zachowania, albo będą pędzić dalej. Tylko..tym razem.. dokąd..??



5 kwietnia 2020

Nowe Janioły i co tam u nas..

    Siedzimy w domu. W ciągu miesiąca wyszłam na moment ze trzy razy. Dziecię nie wychodziło wcale. Nie wiem, czy to coś da, ale jeśli trzeba - nie ma zmiłuj się. Czuję się jak człek pierwotny - nie robię makijażu, nie układam włosów, nie stroję się. Ale dobrze mi z tym. Z okien domu tylko obserwuję, jak przyroda budzi się do życia. Jak świat budzi się na nowo..

   Znielubiłam ostatnio komputer. Musiałam zrobić sobie mały reset.
Przyszło mi pracować zdalnie, a mojemu dziecięciu zdalnie się uczyć. Cośmy przez to nerwów zjadły, to tylko my wiemy ;) Jak na złość w minionych tygodniach szwankował nam też internet. Cudnie. Pracowałam więc tyle, ile musiałam, rezygnując ze wszystkiego innego, co wymagało włączenia komputera. Było mi to potrzebne, zdecydowanie.

☆☆

   Po renowacji podłogi w holu wreszcie mogłam odgruzować pracownię. Postanowiłam wyprzedać wszystko, co nie jest mi potrzebne, bądź nie pasuje do nowych wnętrz. Wcześniej chciałam trzymać rzeczy, by w przyszłości urządzić nimi domek na wsi, ale teraz już wiem, że to nie ma najmniejszego sensu. Nasze plany zmieniają się jak w kalejdoskopie. Dom mieliśmy przebudowywać od razu, ale kupiliśmy większe mieszkanie i chałupka nadal straszy azbestem. Uznałam, że nie będę niczego planować, przechowywać, tylko będę żyć Tu i Teraz. Jak wyremontujemy chatkę, kupię nowe (stare) meble. Tak będzie lepiej, a już na pewno rozsądniej ;)
Odsprzedałam już kilka mebelków, które czekają, aż sytuacja się uspokoi i właściciele będą je mogli odebrać. Na sprzedaż mam jeszcze kilka, pokazuję więc, bo może ktoś z Was byłby zainteresowany (rustykalnydom@wp.pl):



duży lampion: 160zł 


lustro prowansalskie: 300zł





   Niedawno zmalowały mi się dwa nowe Janioły. Ten poniżej, w kolorystyce jesiennej, jest jeszcze dostępny. (długość - ok 42cm, grubość deski 1,8cm).


















    W miniony weekend udało się nam wreszcie pomalować podłogę w holu. Wykończyłam ją lakierem wodnym, by szybko wyschła i żeby w miarę szybko pozbyć się uciążliwego zapachu. Przyznam, że Altax dał radę. Już po godzinie deska była na tyle sucha, by przejść po niej w skarpetkach, co było niezmiernie istotne biorąc pod uwagę to, jak działa podświadomość. Gdy tylko w głowie koduje się informacja, że nie można przez jakiś czas chodzić do toalety, od razu odczuwa się potrzebę skorzystania :D 
Jeśli chodzi o kolor, najpierw pomalowałam deski jedną warstwą złotego dębu. Gryzł się jednak z charakterem ścian, więc położyłam jeszcze dwie warstwy palisandru. I teraz jest naprawdę w porządku. Na zdjęciu widać, jakby na podłodze były plamy, ale to efekt robienia zdjęcia telefonem. W rzeczywistości powierzchnia jest jednolita i ma przyjemne, satynowe wykończenie.
Cieszę się bardzo, że zdecydowaliśmy się odsłonić deski i odnowić je. Mają ponad sto lat, ale są w bardzo dobrym stanie. Planujemy - nie nie, wrrrrróć!! - nie planujemy, kiedyś może odsłonimy resztę desek - w salonie, gabinecie, pracowni i sypialni. Czas pokaże ;)
   Bardzo długo zastanawiałam się jaki mebel postawić w holu. Miałam różne pomysły, które z czasem okazywały się nietrafione bądź niemożliwe do zrealizowania ze względów technicznych. 
W końcu zdecydowałam się na szafki z Ikeły (:) ), na które będę musiała dłuuugo poczekać. Ale nic to, trzeba to trzeba. Zamówiłam też nowe kinkiety. Te obecne przeniosę do domku na wsi. 
Na szafkach chcę postawić duże obrazy i grafiki..







Trzymajcie się ciepło i zdrowo!! :*

Udostępnij