25 stycznia 2013

Zaczynamy zaklinać wiosnę...?

Rozanielona jestem po przeczytaniu nowego posta Green Canoe..
Mnie też tęskni się do wiosny. Przytargałam nawet ostatnio do domu kilka prymulek w żółtym i niebieskim kolorze, ale..chyba nie przetrwały mroźnej drogi. W promocji (heeh) kupiłam też dwie azalie. Śmiesznie tak kupować kwiaty po przecenie, bo wiadomo, że stare;) ale przynajmniej mniej będzie żal, jak padnie..:)

Nie potrafię coś ostatnio nadążyć ze zleceniami.. Śmieję się, że dopadł mnie "kryzys tożsamości artystycznej" ;) Myślę, że to kwestia zimowego przesilenia..
Za nami bal karnawałowy Julki. W tym roku wystąpiła w roli królika. Kochany mój słodziak... :))



a więc....oby do wiosny!!


H. Banaszak o naszym kocie..

"Przedstawiam Wam dziś Tosię - kotkę
Fascynująca z niej dziewucha
Całymi dniami tkwi w fotelu 
I cicho mruczy mi do ucha..."

Nasz poprzedni kociak - Filemon został z nowymi właścicielami w domku na wsi. Nauczony był biegania po podwórku, więc miejskie mieszkanko byłoby dla niego klatką.. Teraz ma nową rodzinę, która bardzo o niego dba, a my zyskaliśmy nowych, niesamowicie fajnych znajomych:)

Tosia zamieszkała z nami w zeszłym tygodniu. Jechaliśmy po nią około stu kilometrów, a teraz wiemy, że było warto. Tośka jest strasznie przytuajska, grzeczna i czasem zdarza się - jak to dziewczynie - że "strzela  focha" ;) Pół dnia spędza na spaniu, ćwierć na pożeraniu wzrokiem naszych rybek, a resztę - na podjadaniu. A jeść lubi:) 

Rozbraja mnie nastawienie męża. Nigdy nie był zwolennikiem kotów. Kiedy przygarnęliśmy Filemona, przekonał się, ja zresztą też. Teraz codziennością jest taka oto scena:
mąż siada na kanapie, obok niego kładzie się Tośka (musi się koniecznie przytulić do pana), on ją głaszcze i przytula i z kamienną twarzą mówi: jak ja nienawidzę kotów... ;))



Dziękuję Wam wszystkim,że do mnie zaglądacie!!
Ściskam;)

24 stycznia 2013

Cudze chwalicie...

Witam serdecznie stałych i nowych czytelników:)
Dzisiejszy post będzie pochwałą polskiego rękodzielnictwa.

Przez długi czas moją kuchnię zdobiła porcelana w kolorze białym i ecru. Jestem z tych osób, które lubią zmiany we wnętrzu, postanowiłam więc odmienić miejsce swoich częstych "posiadówek" ;)
Już jakiś czas temu uległam czarowi porcelany bolesławieckiej. Widywałam ją jednak dotychczas jedynie na stoiskach jarmarcznych. Nigdy dotąd się nie skusiłam, choć miałam na nią wielką ochotę. Stawiałam raczej na zestawy tradycyjne - do mebli w kolorze orzecha dobierałam białą bądź kremową porcelanę. Nie miałam odwagi wprowadzić koloru..a już szczególnie niebieskiego;) Dodam, że to jeden z moich "najnieulubieńszych" kolorów jeśli chodzi o ubiór.
Czas zrobił swoje.. zapragnęłam zmiany, zapragnęłam koloru, koloru kobaltowego. Oznaki starzenia...?? ;)
Postanowiłam, że zainteresuję się..powiedzmy..poważniej ceramiką rodzimą. Zaczęłam od przeglądania zdjęć w internecie. Wzory i formy ceramiki baardzo przypadły mi do gustu. Postanowiłam zobaczyć ją na żywo. W tym celu wybrałam się do Bolesławca.
Kiedy trafiłam do sklepu stacjonarnego...cóż tu pisać.. zakochałam się;) Miłością szczerą i, myślę, długotrwałą. Oczka mi się uśmiechały na widok licznych kolorów, wzorów i kształtów. Z początku nieco mniej cieszył mnie widok ceramiki artystycznej, która jest troszkę droższa od tej standardowej, najpopularniejszej, ale po obejrzeniu filmu pod tytułem "jak to się robi" złożyłam wyrazy uznania..i ceny te mnie już wcale nie dziwią. Cieszy mnie ogromnie fakt, że tu, w Polsce, mamy taką firmę. To niewątpliwie nasza duma.
Na dobry początek zakupiłam kilka pięknych drobiazgów. Zrodził się przy okazji pomysł, by zająć się sprzedażą tych cudeniek, zainwestowałam więc w towar. Już można u mnie nabyć ceramikę bolesławiecką. Mam nadzieję, że uda mi się ukazać ją w nowym świetle, nowych aranżacjach.
Póki co - kilka migawek...








.. pytanie.. czy zauważyliście jeszcze jakąś zmianę w mojej kuchni......?? ;)

Ostatnio niebieskości zagościły również w Westwing. Sklep oferuje piękne dodatki duńskiej firmy Broste Copenhagen. Przypominają nieco naszą ceramikę z Bolesławca..


Pod koniec grudnia dotarła do mnie paczka z lampą stołową, zamówioną na westwing.pl. Muszę przyznać, że zachwyciły mnie zarówno zawartość kartonu, jak i sam sposób pakowania. Lampa otulona została tak,że chyba nie sposób uszkodzić taką przesyłkę podczas transportu;) Do tego faktura w eleganckiej kopercie.. Widać, że firma traktuje poważnie klienta i ma do niego ogromny szacunek. To mi się bardzo podoba:)
Oto mój nabytek...


Czy Wam też tak się tęskni za wiosną...? W markecie, w którym robię codzienne zakupy, stoją tulipany. Już mam przed oczami garść żółciutkich kwiatów w granatowym, bolesławieckim dzbanku... Tylko dzbanka jeszcze nie mam. Trzeba o tym pomyśleć. I to bardzo, bardzo poważnie...!
                                                                                 ;)))




Udostępnij