30 września 2013

WYNIKI CANDY

   Witam Was kochani!!
Niebieskie Candy zakończone, a po moim trzydziestojedynkowym przyjęciu pozostało jedynie wspomnienie...
Nadszedł czas na zapiski z losowania.

Bardzo, bardzo Wam dziękuję za udział w zabawie!! Szalenie mi miło, że zgłosiło się tyle (bo ponad 100) osób.. (żeby się nie pomylić w zapisywaniu wszystkich uczestników musiałam numerować karteczki;)) )

 Dziękuję za wszystkie komentarze, miłe słowa oraz za cenne wskazówki:)

Losowanie przebiegło prawie bez komplikacji. Prawie..bo..jak widać futrzak uparł się, by losować za mnie.. Tak to już jest z tym naszym kotem, że uwielbia obrusy. Wystarczy położyć takowy na stole, pstryk.. i kot na obrusie. W dniu przyjęcia urodzinowego nakryłam stół białym bawełnianym obrusem i ..gdy tylko się odwróciłam Tocha  pięknie się rozłożyła na samym środku udając urodzinową pieczeń ;) Sami więc rozumiecie, że aby móc spokojnie przeprowadzić losowanie, musiałam nieco zmienić dekorację stołu... ;))





A więc...zaczynamy:













  Serdecznie gratuluję zwyciężczyni:) Zajrzałam na Jej blog, wszystkie warunki Candy zostały spełnione.
Czekam teraz na kontakt mailowy ze strony Aldi:)) a Was kochane moje zapraszam na pocieszeniowy placek z jabłkami...






Do następnego razu!!
;))

19 września 2013

Urodzinkowo;)


   Dziś świętuję. Stuknęła mi 18-tka....no dobrze...trochę nawet może dużo więcej..;))

Zapraszam na moje 31-latkowe ciacho i kawusię...







18 września 2013

Folia tablicowa

   Przesłałyście mi całe mnóstwo dobrej energii, za co Wam dziękuję:) Wstałam dziś zdrowsza, nie obolała, zdolna do pracy;)

   Jutro moje urodziny. Dziś dostałam już mały prezent, ale o tym na razie ćśśś;) 
Przypominam też o tym, że jutro kończy się moje Niebieskie Candy. Wyniki ogłoszę po weekendzie, ponieważ zgłoszeń jest dość dużo, a w weekend organizuję małe przyjęcie urodzinowe..

   Dziś chcę Wam zaprezentować nasze nowe odkrycie (znaczy się moje i mojego szanownego małżonka;))
Kupiliśmy kilka dni temu folię tablicową. Być może ktoś uzna, że jestem zapyziała, skoro to dla mnie nowość i nie znałam dotychczas tego produktu. Może i jestem;) w każdym razie cieszę się z zakupu, bo folia jest stosunkowo tańsza niż tablicowa farba (ok.70zł za puszkę).
   Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zakupu jakiejś tablicy na zapiski. Jedną już miałam, ale przerobiłam ją na lustro;) a gdy znalazłam inną, okazała się za duża.. 
Postanowiłam wyciąć folię w kształcie frezu na kuchennym froncie (zabudowa lodówki). Przyklejenie jej okazało się strzałem w dziesiątkę. Od razu wyskrobałam ważne informacje. Pisze się świetnie. Julka zasugerowała, że powinnam jeszcze dorobić drewniany pojemniczek na kredę;) która ostatecznie znalazła swoje miejsce w ceramicznej miseczce na stoliku.
Dla zainteresowanych: folię kupiłam w Lidl, w cenie 18zł





Teraz pora na dawkę uśmiechu. 
Robiąc etykiety na swoje przetwory  "strzeliłam baboka" - tak by powiedział mój śp.brat. Mało mi było gruszkowej słodyczy, to sobie jeszcze literkę zjadłam...i tak oto zamknęłam smak lata w słoiczku z napisem GRUSZKA DESERWA ;)) Oczywiście, żeby nie było tak łatwo, blondynka zauwżyła błąd dopiero po naklejeniu etykiet na wszystkie słoiki. Kiedy zobaczyłam swój inteligentny opis wcięło mnie po prostu. Ale co tam..przynajmniej mogę się pochwalić oryginalnością, bo kto inny poza mną ma przetwory Deserwe?? A ja mam ;D


  
 Pamiętacie mój tegoroczny post świąteczny (bożonarodzeniowy) o aranżacji z odkurzaczem w tle? Nie wiem kurka wodna, co jest z tym sprzętem, ale ostatnio jakiś taki uparty się zrobił.. nie wiem...może to jakiś nieuleczalny przejaw narcyzmu..?? Ja jakoś specjalnie nie lubię się fotografować, za to mój Odkurzacz wkrada się w moje kadry nieustannie i to bez uprzedzenia...!! I znów zrobił mi psikusa... Nie uchwyciłam go "na żywo", to wziął i się odbił w lustrze piekarnika.. Nie mam już na niego sił............. 



Uściski!! ;))


17 września 2013

Porcelana malowana

   Dogorywam...
Wzięłam do serca Wasze rady i opycham się miętką. Już mi trochę lepiej. Tylko katar nie daje żyć.. Dziś pierwsze zebranie u córci, które niestety przegapię:( 

Dziś chcę Wam pokazać malowaną porcelanę. Zlecenie otrzymałam kilka tygodni temu. Dostałam bardzo kolorową porcelanę, którą miałam zmienić w kremową. Podjęłam wiele prób, ale w końcu się udało. Osiągnęłam ładny odcień łamanej, ciepłej bieli, a na końcu delikatnie postarzyłam...









Jako że grzeję dziś niczym najlepszej klasy kaloryfer, przesyłam Wam odrobinę ciepełka!!




15 września 2013

O tym, jak mi dziś źle...

   Witam Was po przerwie.
Za mną trudne dni. Jeśli mnie czytacie, to wiecie, że gdy u mnie coś się wali, to już na całego...
A więc co się u mnie działo:
Najpierw coś dziwnego zaczęło dziać się z naszym łóżkiem. Sofa jakby straciła kształt, a każda przespana noc niosła ze sobą potworny ból pleców. Po kilku dniach pękła decha i spanko się zapadło. Uszkodzenie było na tyle duże, że nawet mowy nie było, by na sofie spać..tak więc ustaliliśmy, że następnego dnia pojedziemy z reklamacją, Wieczorem - tego samego dnia - siadł komputer. Mąż po wnikliwej analizie błędów sygnalizowanych przez migoczące znaczki na monitorze stwierdził, że coś się stało z dyskiem i że trzeba do serwisu. Tak więc następnego ranka zadzwoniliśmy do firmy, w której kupiliśmy sprzęt; kazano nam przyjechać z komputerem. Zapakowaliśmy sofę, komputer i w drogę. Rano było przyjemnie ciepło, więc ubrałam "cichobiegi" - cienkie baleriny. Wsiadłam zadowolona do auta, by po kilku godzinach pożałować, że nie mam w zwyczaju sprawdzać pogodę. Dojechaliśmy do Wrocławia. Oczywiście, gdy tylko zapakowaliśmy sofę na wózek, zaczął lać deszcz. Nie zdążyłam dojść do sklepu, a już miałam wodę w butach..
Reklamację sofy w Ikei ("Ikei"? w "Ikea"? zawsze mam z tym problem...ale o tym innym razem ...) załatwiliśmy dość sprawnie. Od razu dostaliśmy nową, z dodatkowym wzmocnieniem, by problem się nie powtórzył.
Z laptopem nie było już tak łatwo. Gdy dostarczyliśmy go do sklepu, okazało się, że potrzebna jest bateria, której nie mieliśmy ze sobą. A więc w tył zwrot, na przód marsz... reklamację załatwialiśmy drogą wysyłki (całe szczęście firma stanęła na wysokości zadania i załatwiła to prędziuchno).
Do domu wróciłam z nową sofą, starym komputerem i..pięknym zaczątkiem choróbska. Ciągnie się do dziś. Dziś dodatkowo, tak w ramach gratisu, dostałam jeszcze ból żołądka, zapewne za przyczyną zażywania wspaniałych i bezpiecznych farmaceutyków...
Znacie jakiś dobry, domowy sposób na ból brzucha..?? Ja dziś po prostu wysiadam........ :(







 Przypominam, że do udziału w Candy pozostały trzy dni:)
Ściskam Was..lekko..bo nie mam siły....



7 września 2013

Nowa sytuacja i etykiety na przetwory na zamówienie

 Moja duma...
Zaledwie chwilę temu ubierałam śpiochy w misie, zasypywałam pupę pudrem i świergotałam nad przewijakiem, by umilić maluchowi chwilę ubierania...
   Czas biegnie nieubłaganie. I pomimo tego, że czasem tęsknię do słodkiego zapachu niemowlęcia po kąpieli i rytuału smarowania oliwką, dumna jestem i szczęśliwa, że mam tak dużego skarbka. Ta duma rozpiera mnie za każdym razem, gdy usłyszę zdanie typu "to niesamowicie miłe mamo", gdy zwinnie kroi małymi rączkami pieczarki na tysiąc części, albo przynosi setny rysunek, na którym z pieczołowitością umieściła każdy nawet najdrobniejszy szczegół wiejskiej zagrody... Moja kochana perełka.

Ja, jako matka, znalazłam się w nowej sytuacji. Choć czasem jeszcze łapię się na tym, że mówię "kochanie, jak będziesz szła jutro do przedszkola..", powoli przyzwyczajam się do myśli, że mam w domu ucznia. Rano wstaję, szykuję kanapki, czeszę włoski, zaprowadzam do szkoły, potem odbieram, jemy obiad, myjemy rączki i zasiadamy do lekcji. Prozaiczne..ale..jakie nowe, jakie wielkie!! Za mną stoi tata ze łzą w oku (twardziel) i kwituje "rany, jestem z was taki dumny.." .Wielkie słowa. Dzięki nim urosłam o parę cm. Poważnie;)

   Początek roku był dla nas bardzo przyjemny. Klasa fajna, pani wychowawczyni przesympatyczna i z bardzo dobrą opinią. Ludzie - rodzice robią dobre wrażenie. Szkoła ekologiczna, no i moja, bo w niej dawniej pracowałam, i pracowało mi się potwornie dobrze;) Kadra świetna, szacunek do rodzica (dziś tak istotny!), wychodzenie na przeciw potrzebom dziecka.. Jestem zadowolona, Julka również. Siedzi ten mój kujon w pierwszej ławce, ze swoją psiapsiółą z przedszkola. Jest dobrze:)






   Dość już sentymentów, bo nawet gdy piszę, w nosie mi chlipie;) 

   Od kilku dni siedzimy w słoikach. Odnalazłam w tym mozolnym zajęciu mnóstwo przyjemności. I choć jeszcze kilka lat temu nie potrafiłam ugotować najprostszej zupy, dziś czuję się prawdziwą gospochą. Prawdziwną Kurą Domową. Jak zwał, tak zwał, mnie jest z tym dobrze!! Kroję, gotuję, kicham od zapachu octu, pakuję w słoiki i cieszę się na ich widok jak dziecko. Mój mąż też. Robimy przetwory-potwory  śmiejąc się, wygłupiając, brudząc.. dzieląc się radością. Blat kuchenny ugina się pod ciężarem kolorów i aromatów.. Czasem potykam się o skrzynię z papryczkami, która jeszcze nie przebyła drogi do piwnicy..

Mam już paprykę z przepisu Agnieszki (dziękuję słońce), przeciery pomidorowe, musy malinowe, gruszki do jesienno-zimowych deserów... 
Julka pomaga przy dekorowaniu i oznaczaniu słoiczków. Chętnie garnie się do tego rodzaju prac, co mnie cieszy, bo to dla mnie duża pomoc.

W tym roku przygotowałam sama etykietki na nakrętki. 
Tu informacja dla osób zainteresowanych. Mogę wykonać etykietki na zamówienie - komplet okrągłych naklejek z dostosowanym opisem w cenie 8zł za 9 sztuk + koszt przesyłki/ ew. możliwy odbiór osobisty w Głogowie. Zainteresowane osoby proszę o kontakt mailowy: rustykalnydom@wp.pl
Etykietki takie o:











Poniżej aranżacja moich słoiczków ze słodkościami i z Darami Jesieni ;) które przywieźliśmy dziś od Ewy. Dziękuję kochana, jutrzejszy rosołek z warzywkami z Twojego ogródka będzie zapewne wyśmienity!!









Kochane moje. Teraz słowo do Was, tych, które mnie czytają. Nie wiem jak to ująć w słowa...ale napiszę co myślę.. cholernie mi przyjemnie czytać tak miłe słowa w mailach czy wpisach pod Candy. Być Waszym źródłem inspiracji to dla mnie największe wyróżnienie. A gdy czytam, że jestem czyjąś muzą..rany.. łza mi się kręci w oku. Nie wiem, czym zasłużyłam na takie słowa...ale bardzo, bardzo Wam Dziękuję:))))

Dziś życzę Wam miłej niedzieli. Przesyłam moc jesiennych, pożółkłych i złotych całusów!!









1 września 2013

Co malowałam...

   Moje ostatnie zlecenie. Już się zabieram za następne, dlatego dziś krótko i "węzłowato" ;)













Miłęj niedzieli!!

Udostępnij