Dziś rano przeglądałam swój profil na Facebooku, w poszukiwaniu wpisu z utworem, który kiedyś tam bardzo mi się spodobał. I kiedy tak wertowałam posty, natknęłam się na post z dnia 5 kwietnia tego roku. Napisałam wówczas TAK:
Boziuniu daj mi proszę ogród. Taki piękny, zachwaszczony, nieogarnięty, dziki, żebym mogła z niego uczynić raj. Daj mi barwne roślinki, a obiecuję, że jak będzie trzeba, będę z nimi gadać. Daj mi drzewa i świerki, którym nie będę podcinać gałązek i na pewno nie zrobię z nich bonzajów. Daj mi kawałeczek nieba. Bodaj jedną chmurkę.............
Po przeczytaniu tego wpisu długo siedziałam w miejscu i nie mogłam się otrząsnąć. Bo przecież się spełniło. Dokładnie. Wszystko, o co prosiłam!!
Nie wiem, czy oglądaliście film "Pod słońcem Toskanii". Jest w nim taki jeden moment (na końcu filmu), kiedy w ogrodzie Frances odbywa się przyjęcie weselne. Ona zaś spaceruje pod rękę ze swoim przyjacielem, który uświadamia jej, że owszem,kiedyś była na życiowym zakręcie, ale teraz przyszedł taki moment, że wszystko, o czym kiedyś marzyła, się spełniło. Dostała wszystko,o co poprosiła, kiedy kupiła stary dom w Toskanii. Ona nagle zaczyna się zastanawiać i dochodzi do wniosku, że faktycznie, Wszystko o czym marzyła się spełniło. I uśmiecha się do siebie, jednocześnie zaskoczona i szczęśliwa.
Teraz doświadczyłam tego sama. Tak bardzo marzyłam o ogrodzie. O azylu za miastem, w którym będę mogła spędzać weekendy, czy wakacje. O miejscu cichym, w pobliżu lasu. O ogrodzie z drzewkami, żebym nie musiała wszystkiego sadzić od podstaw. O domku, który będzie miał klimat i z którego da się zrobić w przyszłości piękną, sielską chatkę. I o fajnym właścicielu, od którego to wszystko kupię. Właścicielu uczciwym, dobrym, szczerym. I wiecie co...? WSZYSTKO się spełniło!!
Pamiętam jak zeszłego lata będąc w Zakopanem, siedziałam w pięknym, drewnianym apartamencie willi Tatiana, zaczytywałam się w książkach Katarzyny Michalak i po kryjomu chlipałam sobie w kącie. Bo po latach nieudanych transakcji i prób zakupu domku na wsi przestałam marzyć. Pani Michalak jednak przywróciła moją wiarę w to, że marzenia się spełniają. W mojej głowie zapisały się słowa pani Katarzyny:
Jeżeli o czymś marzysz, tak bardzo, że aż boli, to cały świat pochyli się nad tobą, aby spełnić to marzenie.
No i się pochylił. I mam. Mamy. Kawałek nieba, własny osobisty widok na las. Własne ptaszki, własne mury starego domku. Własne drzewa.
Od kilku dni oswajam pierwsze pomieszczenie domku - kuchnię. Kiedy już będzie wyglądać w miarę "po mojemu", zabiorę się za organizację saloniku. Domek jest maleńki i z czasem będzie musiał być przebudowany, ale na razie musi być tak, jak jest. Trzeba go tylko wyprzytulnić, zrobić, jak mawiają moi znajomi, "po kasiowemu" i będzie dobrze. Od dziś będę się z Wami dzieliła zmianami, których będę dokonywać w Domku pod lasem :)
A Wy, moi drodzy, nie przestawajcie marzyć!!!!!!!!!!!!! :)
Zdjęcie zrobione w zeszłym roku w ogrodzie Danusi, w Ściborówce