Witajcie!!
Dziękuję za Wasze wizyty, komentarze. Macie rację, marzenia się spełniają, trzeba tylko dać im czas.. ;)
Z remontem w mieszkaniu w mieście stanęliśmy, gdyż przytargaliśmy nowe meble (w tym łóżko), zaś stare czekają na wywiezienie. A żeby je wywieźć, musimy szybciuchno odświeżyć ściany w leśnym domku. W chwili obecnej bawimy się w akrobatów. Bo sztuką jest przemieszczać się pomiędzy tymi wszystkimi gratami. Pod jedną ścianą stoją meble do złożenia, za nimi te do oddania (bo szafka w korytarzu okazała się o - uwaga - 1,5 cm za szeroka!!), a na środku pokoju dziennego stoi mega-karton z łóżkiem w środku. Przy nim jeszcze dwa ogromne pakunki z materacami..
Ale taki stan jeszcze przez chwilkę.. Jutro wywozimy część starych mebli do domku, zaś nowe będziemy mogli zmontować.
Z wieści leśno-domowych:
Nasz domek kupiliśmy od Pani Marysi. Pani Marysia jest starszą osobą, dlatego nie miała już zapewne siły na targanie mebli kuchennych czy sprzętów.. a że wszystko stało latami, ściany wymagają naprawy. Po odsunięciu mebelków i kuchenki naszym oczom (wcale mnie to nie zdziwiło) ukazały się ściany z grzybem. Trzeba było więc grzyb zwalczyć specjalnymi środkami, oskrobać co nieco, a potem nałożyć nowy tynk.
Meble babcino-marysiowe wynieśliśmy do drewutni (będą na razie na słoiki), zostawiliśmy tylko kuchenkę, stół i okap. Skuliśmy płytki. Na ściany kładę (tak, swoimi ręcyma ;) ) tynki. Chcę uzyskać efekt starego muru. Nakładam Knaufa gumową packą, bo lżejsza... Gdy skończę, ściany pomaluję na biało.. Pomaluję też, żeby odświeżyć, drewnianą boazerię. Większych remontów nie chcemy robić, bo za czas jakiś i tak będziemy rozbudowywać domek.. Na razie ma być schludnie i przytulnie ;)
O, pozbywamy się tego..
Nie czuję się jakoś zgorszona tym stanem rzeczy, gdyż Pani Maria i tak domek jak i wszystkie inne pomieszczenia zostawiła nam w dobrym stanie, zadbane, wysprzątane, uporządkowane. Zachowała się naprawdę pięknie. Wiecie, że już 2 razy próbowaliśmy kupić dom. Tamci właściciele byli z innej gliny.. mataczyli, kręcili, oszukiwali... Pani Marysia była naprawdę w porządku. I to też utwierdza mnie w przekonaniu, że TAK MIAŁO BYĆ ;)
Pomieszczenie powyżej to kuchnia i ściana, pod którą stanie mój kredens. Po kilkudniowej walce wszystko już wygląda lepiej.
O, a tu Tynkara ;)
Uciekam do pracy. Gdy skończę redagować teksty, zwijam manatki i jadę do lasu. Miłego dnia!!
ah jak zazdroszczę :) tego domku, tego lasu i tego remontu też :)
OdpowiedzUsuńRemontu nie zazdrość. Ja przez niego o mało nie dostałam rozstroju nerwowego :D Buziaki ślę i zapraszam znów i znów!!
UsuńKasia, to ja już wiem, jak ty spędzisz w tym roku lato...
OdpowiedzUsuńTak trzymaj dziewczyno....
Bardzo jestem ciekawa, co wyczarujesz w swoim domku z marzeń.
Pewnie tak Jolu kochana :) Trzymaj kciuki, żeby mi sił starczyło na ogarnięcie tego wszystkiego :) Buziaki!!
UsuńPowodzenia !!!!
OdpowiedzUsuńI wytrwałości oraz stalowych nerwów !!!
Pozdrawiam Agnieszka
Przyda się Agnieszko :)
UsuńWiem co to znaczy remont domku.Sama jestem w trakcie.Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńA jak się dokładnie nazywa ten tynk co kładą w kuchni? Zamierzam też taki położyć.
Megi