Suszę powoli spalone słońcem kwiaty...
:)
28 lipca 2013
26 lipca 2013
Cuda wianki i cuda bolesławce;)
Króciuteńko. Zaraz jadę szperać w starociach;)
Wianek - moje cukierkowa wygrana od Kasi i Moniki z Tendom. Jeszcze raz dziękuję dziewczęta!!
Poniżej mój ulubiony wzór bolesławiecki. Będzie dostępny w sprzedaży. Cudeńko... ;)
Dodaj napis |
Miłego dnia!!
25 lipca 2013
Aranżacja z tęsknoty za jesiennymi wieczorami;)
Wczoraj nasz kolega zabrał mnie na małą wycieczkę. Jego rodzina zakupiła na wsi stary dom i od trzech lat przywraca mu życie. Dom ogromny, z działką otoczoną polami i z zachowanymi starymi elementami budowlanymi. Szczególnie zachwyciła mnie piwniczka złożona z dwóch pomieszczeń z łukowymi stropami. Spodobało mi się to, że wszystkie drzwi, które wstawiono, są drewniane. Remontują dom z pieczołowitością i poszanowaniem dla jego wieku. Czeka ich jeszcze kilka lat ciężkiej pracy, ale myślę, że dom będzie prawdziwym cacuszkiem;)
Kolega, o którym wspomniałam, nazywa się Robert, jego żona - Agnieszka. Oboje lubią we wnętrzach styl nowoczesny,a nade wszystko - takie mam wrażenie - kochają porządek i praktyczność, stosując w mieszkaniu rozwiązania dostosowane do wieku dzieci i stylu życia rodziny. To ich córci - Hani malowałam biurko. Hania ma jeszcze braciszka - Krzysia. Fajni z nich ludzie. Bardzo normalni i bardzo dobrzy. To od nich otrzymałam piękną wazę z Włocławka. Uśmiecham się, bo pewnie to przeczytają.. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe:))
Ja przed urlopem przywiozłam z Bolesławca dzban. Zachwycił mnie rozmiarem i delikatnym wzorem.
Marzy mi się jeszcze bolesławiecka ikebana. Już zbieram elementy kompozycji...
Słoneczniki namalowałam stosunkowo niedawno. W hołdzie mojej słonecznikowej historii;))
Ściskam!!
Kolega, o którym wspomniałam, nazywa się Robert, jego żona - Agnieszka. Oboje lubią we wnętrzach styl nowoczesny,a nade wszystko - takie mam wrażenie - kochają porządek i praktyczność, stosując w mieszkaniu rozwiązania dostosowane do wieku dzieci i stylu życia rodziny. To ich córci - Hani malowałam biurko. Hania ma jeszcze braciszka - Krzysia. Fajni z nich ludzie. Bardzo normalni i bardzo dobrzy. To od nich otrzymałam piękną wazę z Włocławka. Uśmiecham się, bo pewnie to przeczytają.. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe:))
Ja przed urlopem przywiozłam z Bolesławca dzban. Zachwycił mnie rozmiarem i delikatnym wzorem.
Marzy mi się jeszcze bolesławiecka ikebana. Już zbieram elementy kompozycji...
Słoneczniki namalowałam stosunkowo niedawno. W hołdzie mojej słonecznikowej historii;))
Ściskam!!
24 lipca 2013
Ciut wakacji..
Gdzie spędziłam urlop pisać chyba nie muszę;) To widać, słychać i czuć.
Widać, bom nieco przytyta od górskich przysmaków. Słychać, bo skwierczę każdego ranka wstając z łóżka i odczuwając palący ból nadwyrężonych mięśni. A czuć..bo zapewne jeszcze pachnę najprawdziwszymi (tak zapewniają prawdomówni sprzedawcy!) oscypkami z Podhala;))
Kiedy kupowałam chustę, sprzedawczyni zaproponowała przymiarkę i że przyniesie mi nawet lusterko. A ja miałam problem, bo przymierzyć owszem, bym chciała, ale nie miałam ze sobą balkonowego stolika, więc wzięłam "na oko" ;)
A to mała część tego, co jest powodem mojego dobrego nastroju i obolałych kończyn..
Mamy szczęście, że nasz szkrab to prawdziwy górołaz. Morze nie dla nas. Zdecydowanie wolimy się zmęczyć i nałykać wszechobecnej w górach zieleni. Gdy wracaliśmy w tym roku z weekendu majowego z Kołobrzegu, zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma to jak górki. Aczkolwiek tym razem przemierzając czeskie szlaki padły dwa zdradzieckie zdania. Pierwsze z ust Julki: "ja chcę do Głogowa, tam jest tak pięknie płasko!", drugie zdanie wypowiedziałam ja - zdrajczyni we własnej osobie, krocząc którąś z kolei godzinę pod wysoką górę z językiem na brodzie, a zdanie to brzmiało: "jak ja kocham morze!"
;))
Widać, bom nieco przytyta od górskich przysmaków. Słychać, bo skwierczę każdego ranka wstając z łóżka i odczuwając palący ból nadwyrężonych mięśni. A czuć..bo zapewne jeszcze pachnę najprawdziwszymi (tak zapewniają prawdomówni sprzedawcy!) oscypkami z Podhala;))
Kiedy kupowałam chustę, sprzedawczyni zaproponowała przymiarkę i że przyniesie mi nawet lusterko. A ja miałam problem, bo przymierzyć owszem, bym chciała, ale nie miałam ze sobą balkonowego stolika, więc wzięłam "na oko" ;)
A to mała część tego, co jest powodem mojego dobrego nastroju i obolałych kończyn..
Mamy szczęście, że nasz szkrab to prawdziwy górołaz. Morze nie dla nas. Zdecydowanie wolimy się zmęczyć i nałykać wszechobecnej w górach zieleni. Gdy wracaliśmy w tym roku z weekendu majowego z Kołobrzegu, zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma to jak górki. Aczkolwiek tym razem przemierzając czeskie szlaki padły dwa zdradzieckie zdania. Pierwsze z ust Julki: "ja chcę do Głogowa, tam jest tak pięknie płasko!", drugie zdanie wypowiedziałam ja - zdrajczyni we własnej osobie, krocząc którąś z kolei godzinę pod wysoką górę z językiem na brodzie, a zdanie to brzmiało: "jak ja kocham morze!"
;))
23 lipca 2013
Pokój Julkowy i przepis na syrop różany
Witam Was serdecznie:) Ależ mi się tęskniło za blogowaniem!!
Wróciłam z urlopu. Pozytywnie naładowana i niepozytywnie spalona słońcem;)
Miniony miesiąc upłynął nam bardzo ciekawie i pracowicie. Mogę już pokazać migawki z pokoju Julki po liftingu. Jeszcze nie wygląda tak, jak sobie go wymyśliłam, ale to z czasem. Na razie odświeżone ściany, rozjaśnione mebelki i kwiaty. Dużo kwiatów:)
Myślę jeszcze o lamperii w kolorze brudnego różu i wymalowaniu kwiatów gdzieś na ścianie. Powielę też motyw ze sztukaterią, póki co - wisi baldachim (albo BALDACHNIK, jak mawia Jula).
Okna odmalowałam, bo biel przestała być bielą. Wybrałam prowansalskie zielenie. Wymieniłam klamkę okienną na żeliwną w kolorze biało-złotym. Córci się podoba, a to najważniejsze:)
Teraz z innej beczki.
Kochane moje, podaję obiecany przepis:
Wróciłam z urlopu. Pozytywnie naładowana i niepozytywnie spalona słońcem;)
Miniony miesiąc upłynął nam bardzo ciekawie i pracowicie. Mogę już pokazać migawki z pokoju Julki po liftingu. Jeszcze nie wygląda tak, jak sobie go wymyśliłam, ale to z czasem. Na razie odświeżone ściany, rozjaśnione mebelki i kwiaty. Dużo kwiatów:)
Myślę jeszcze o lamperii w kolorze brudnego różu i wymalowaniu kwiatów gdzieś na ścianie. Powielę też motyw ze sztukaterią, póki co - wisi baldachim (albo BALDACHNIK, jak mawia Jula).
Okna odmalowałam, bo biel przestała być bielą. Wybrałam prowansalskie zielenie. Wymieniłam klamkę okienną na żeliwną w kolorze biało-złotym. Córci się podoba, a to najważniejsze:)
Teraz z innej beczki.
Kochane moje, podaję obiecany przepis:
Składniki:
- 1 szklanka płatków róży dzikiej
- 2 łyżeczki kwasku cytrynowego
- 2 szklanki wody
- 1 kg cukru
Wykonanie:
Dwie szklanki wody z kwaskiem cytrynowym zagotować i zalać płatki na 4 godziny. Następnie odcisnąć płatki z wody. Do tej wody dodać 1 kg cukru i gotować jeszcze 15 minut.
Wlać do słoiczków po ostygnięciu i zagotować przez ok.10 minut. Gotowe:)
Co do syropu, świetnie się nadaje do polewania deserów lodowych. Jest też dobrym dodatkiem do popołudniowej kawy;)
Mam dla Was niespodziankę. Już niedługo stuknie mi "500" w liczbie obserwatorów. Jakże się cieszę!! Jak dobiję do tej liczby, ogłoszę Candy. Do wygrania będą prawdziwe cukiereczki;))
Tymczasem ściskam Was mocno..
1 lipca 2013
Monstrum na torcie;)
To "monstrum", to tak przewrotnie, bo figurka Monster High mnie wprost oczarowała:)
Te z Was, które są w posiadaniu małych córeczek znają temat;) Wiele z Was przeszło zapewne przez etap oglądania lalek na wystawach sklepowych z rozdziawioną miną (tzn. Wy, kochane mamy, się dziwicie, a córeczki patrzą na to TO z uwielbieniem połączonym z chęcią posiadania). Ja też przez to przeszłam. I też słyszałam głosy mam, babć: "kochanie, ale to jest straszne! jak ci się może podobać...??" Tak, drogie Mamy i Babcie. To, co nas przyprawia o dreszcze - ze względu na wygląd tudzież cenę - naszym pociechom wydaje się górą złota. Trza to po prostu przetrawić;)))
Moja córcia marzyła o lalce MH. Postanowiliśmy oprócz lalki, zamówić dla niej tort z figurką. Jak zwykle, nie zawiedliśmy się. Wykonana po mistrzowsku. Nawet na swym niebieskim ciałku miała brokat, jak w oryginale. To wspaniałe, że można powierzyć swoje zachciejstwa komuś, kto naprawdę zna się na rzeczy i śledzi panujące trendy. Och, musielibyście widzieć, jaką wykonali figurę z Avatara..
Tort z cukierni Meryk
Kochani, troszkę się w najbliższych dniach opuszczę z pisaniem, a to za sprawą ogromu pracy, tej zawodowej i związanej z remontem pokoju Julki.
Powiem Wam, że szykuję też fajne Candy...
Tymczasem do zobaczenia!!
Buziaki
Subskrybuj:
Posty (Atom)