Rozmawiam z mężem przez telefon. Wraca z pracy. Oto nasza rozmowa:
R: - jak tam Julka?
Ja: - a dobrze, była na podwórku, bawiła się z dziewczynami
R: - a długo była?
Ja: - długo, tylko wpadła na zupę (On słyszy: spadła na dupę)
R: - co?
Ja: - wpadła na zupę! (on znów słyszy: spadła na dupę)
R: - a z czego?
Ja: - z pomidorów!
R: - jak z pomidorów?!
;) ot, przykład poważnej rozmowy dwojga poważnych rodziców :D
Kochani, jutro kolejna część relacji. Tak, mam jeszcze coś w zanadrzu:)
Informuję też o niższych cenach w moim sklepie z okazji końca lata (zapraszam szczególnie do zakupu świeczników w atrakcyjnych cenach). I przypominam o Candy:)
Do następnego!!
hehe uśmiałam się:) nam też się zdarza coś poplątać i nie usłyszeć, potem jest się z czego pośmiać:)
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Ach ci mężczyźni czasem rozmowa z nimi przypomina rozmowę z dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńjak zabawa w POmidora :))
OdpowiedzUsuńInteresująca rozmowa :) Super fotki w poprzednim poście :)
OdpowiedzUsuńNo to zupa z dupy :) tez tak czasem mamy, a potem śmiejemy się jak dzieci co nas niezmiernie łączy :)
OdpowiedzUsuńZabawna rozmowa...bo to tak czasami jest z tymi naszymi Panami,że słyszą to co chcą albo wogóle nas nie słuchają i potem wychodzą śmieszne sytuacje..ale co tam macie z czego się pośmiać.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńno tak czasem jest zabawnie :)
OdpowiedzUsuń:)))))
OdpowiedzUsuń....no i jak ja mogłam tak późno trafić do tego rustykalnego domku, Kasiu, pozdrawiam serdecznie Magda z Suchej:-)))
OdpowiedzUsuń