* targi staroci obecne w prawie każdej uliczce
* w takich gemelach baaardzo lubię grzebać;)
* stoiska z ceramiką
* moja wymarzona figura
* zdjęć z parady glinoludów mam tylko kilka, bom mała i nie wszystko udało się uchwycić w kadrze, za to po paradzie ja paradowałam z aparatem prosząc swoich, by krzyczeli, gdy kogoś dostrzegą..tak więc obfotografowałam tych, co się jeszcze nie zdążyli umyć;))
* to małe gliniane słoneczko było wprost cudniste!! :) dziękujemy za możliwość zrobienia zdjęcia
* a tutaj już lepienie garnków z gliny - atrakcja dla najmłodszych
Mam nadzieję, że relacja, podobnie jak poprzednia, zaspokoi Waszą ciekawość:)
Dziękuję za Wasze komentarze, ściskam Was mocniuteńko!!
Witaj Kasiu :)Ach jak fajniutko spędziłaś czas w tak uroczym i pełnym skarbów miejscu.Można było oczęta nacieczyć. A z córcią jesteście podobne do siebie jak dwie krople wody :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńo tak, mała nie dość że blada jak mama, to jeszcze tak samo artystycznie pokręcona;)
UsuńDzięki za wizytę!!
Oj chciała bym tam być, uwielbiam takie miejsca. A ten aniołek w szarej sukience z poprzedniego postu na pewno byłby mój :)
OdpowiedzUsuńJustynko, takich janiołów tam było tysiące, nie wiedziałabyś którego chwycić;)
UsuńKurczę, jak ja żałuję że nie mogłam tam być - a oglądając te zdjęcia, to już mnie prawie rozpacz ogarnia :) Zazdroszczę wypadu i za rok już nie przegapię :)
OdpowiedzUsuńja znowu mam wrażenie, że byłam za krótko, ale wiesz jak to jest, gdy za plecami masz męża, który tkwi w otchłani rozpaczy czekając aż żonka się zdecyduje na jeden ze stu (jakże podobnych!) naszyjników;))
Usuńpiękna ceramika, chętnie przygarnęłabym jakiś drobiazg;)
OdpowiedzUsuńKarmelku, ja przygarnęłabym wszystko...najchętniej...za darmo:)
Usuńpozdrawiam
Świetne zdjęcia....udało Ci się oddać klimat tej imprezy. Ech musiało być super.
OdpowiedzUsuńbyło, Justynko, było...
Usuńbardzo żałuję,że nie mogłam tam być , ale dziękuję za tę relację:)
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo i polecam się na przyszłość:)
Usuńoj działo się działo...
OdpowiedzUsuńprzepiękne wypalane misy
Oj Joasiu, ja w takich miejscach czasem cierpię na bezdech.. nie wiem na co patrzeć, nie mogę ogarnąć wzrokiem, a potem gdy się kilka razy zakręcę za durnostrojkami, czuję się zgubiona i panikuję, że straciłam z oczu swoich;)
UsuńTak bym chciala tam byc!
OdpowiedzUsuńIle drzwiczek do pieca, a ja znalazlam jedn na Jarmaraku Doninikanskim i ciesze sie jak glupia.
Ceramika sliczna. Te poidelka dla ptakow!
No tak, poidełka były cudne, choć mój m. skwitował, że to czerwone wygląda, jakby w nim pływała krew...ale to wybaczalne, jest obecnie na etapie kryminałów;)
UsuńKasiu drzwiczek zazdroszczę, sama bym chciała jedne mieć,
ściskam!!
wspaniałe miejsce :) poszperałabym tam sobie
OdpowiedzUsuńAguś ja już wiem, że aby móc tam swobodnie poszperać, trzeba mieć dość gruby portfel..bo tyle wszystkiego;) ja miałam dość mało gotówki, a też nie miałam sumienia rozbijać skarbonki dziecka;))
UsuńFantastyczny fotoreportaż. Zamarzyło mi się tam być :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Aniu:)
Usuńale bym się chętnie tam przejechala...ceramika Boleslawiecka nie ma sobie rownych :) a jak nastroje przed pierwszym dzwonkiem? mnie to za rok czeka a już się denerwuje...pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńdede słońce, denerwuję się jakbym to ja miała z tym tornistrem zasuwać;) matka wariatka.. ;) buziaki!!
OdpowiedzUsuńchyba najgorszy ten początek az się Julka nie zaaklimatyzuje, nie?a potem to powinno być ok, wydaje mi się ze dzisiejsze dzieciaki jakos chyba lepiej sobie radza w zyciu niż my :) trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuń