Emocje po naszym szafiarskim Konkursie jeszcze nie opadły, a ja już mam dla Was kolejną gratkę - już niedługo, jeśli wszystko dobrze pójdzie, zobaczymy się w Warszawie :))) Wyczekujcie wraz ze mną najnowszego numeru magazynu "Moje Mieszkanie", który w kioskach pojawi się już w połowie listopada ;)
Zbliża się kolejny, dla nas niezwykle ekscytujący, czas.
A w ogóle to ja już planuję święta, ściślej mówiąc - świąteczne dekoracje. Już myślę gdzie jaki gwóźdź wbić, by coś podwiesić... Nic nie poradzę na to, że mam kompletnego bzika na punkcie dekorowania domu na święta Bożego Narodzenia. Uwielbiam to, tak jak przygotowania i świąteczny nastrój.
Myślałam, że uda mi się pomalować ściany w salonie, ale wszystko wskazuje na to, że najpierw zajmiemy się naszym autowym staruszkiem, żeby mieć w ogóle czym jeździć. Plany związane z malowaniem odkładam, ale tapety jakieś położę na bank. Zalega mi kilka rolek, więc jest co robić. A wymyśliłam, że - uwaga - werandę "zrobię" na czarno ;)
Po miesiącach koczowania w sypialni (znacie to uczucie, gdy przeprowadzacie się z małego do dużego domu i nie potrafiąc funkcjonować na dużej przestrzeni, koczujecie z bliskimi w jednym pokoju..? ) coraz częściej spędzamy czas w salonie. Jest w nim już tyle mebli i "ocieplaczy", że wręcz zachęca do tego, by zasiąść wygodnie w fotelu. Mnie cieszy fakt, że jest tu miejsce na wszystkie stare durnostrojki, takie jak lampioniki, ramki, które zalegały na dnie pudła, bo w poprzednim domu nie było już dla nich miejsca. A do niektórych mam ogromny sentyment. Nie ważne, że średnio pasują. Przywołują pozytywne myśli i to się liczy ;)
O właśnie, a to nasze nowe fotele. Fotele kompromisowe. Ja koniecznie chciałam pikowane angliki, z uszami, na giętych nóżkach... ale fakt, były średnio wygodne. Poszłam na (chyba mój największy) kompromis i zamówiliśmy fotele, które podpasowały panu domu. Nie są stylowe, mają raczej nowoczesną formę (w porywach do PRL-owskiej moim zdaniem..), ale naprawdę są niebiańsko wygodne. Tkanina, którą wybrałam, sprawiła, że raczej pasują do reszty mebli.
Kilka dni temu wygrzebałam z dna szafy stare obrusy richelieu. Kupione po ok.4zł za sztukę. Tutaj wszystko nagle się przydaje. Fajnie.. ;)
Wreszcie znaleźliśmy czas na zawieszenie ram. Włożyłam w nie kilka zdjęć naszego miasta sprzed II wojny światowej. Uwielbiam takie fotki. Szczególnie, gdy widać na nich ślady przedwojennej codzienności..
Jesienne słońce wisi nisko na niebie, do kuchni wpada więc fajne światło, sprawiając, że wygląda ona jak pokój ze starej baśni. Lubię taką grę świateł i często chwytam ją w obiektyw..
Inicjatorką zaś tego zdjęcia była Jula, która biegła do mnie rozpędzona niczym pendolino krzycząc: "Mamuś, zobacz jak pięknie jest dzisiaj..!!"
W istocie. Pięknie.
A co się teraz je w rustykalnym..? Naturalnie tartę ze śliwkami. I zupę dyniową. O, mam fantastyczny przepis (ups..właśnie sobie przypomniałam, że miałam go wysłać kumpeli.... Martuś - soryyyyyyyy!!), podać w kolejnym poście..??
Ściskam Was!!
kocham takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam :)
:)) Miło, pozdrowienia przesyłam serdeczne
UsuńPiękny, cudowny salon, uwielbiam styl międzywojenny i angielski.Patrząc na Twój salon widzę to co kocham trochę okresu przedwojennego oraz angielskiego. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOoo...to bardzo dobrze, że widać nutę stylu angielskiego.. Uwielbiam angielskie cottages i ich przytulność, a i tu nie chcę tworzyć zimnego pałacu, tylko salon, który będzie wręcz wołał, by w nim wygodnie zasiąść.. Pozdrawiam!!
UsuńPięknie i klimatycznie tam u Ciebie. Pozwolę sobie tylko powiedzieć, że jak dla mnie ten biały instrument odbiega stylem i nie pasuje mi tam. Poza tym ślicznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Iwona.
Iwonko, wiem, że średnio pasuje, na pewno lepiej pasowałoby stare pianino, o którym marzę. To kupiliśmy, gdy jeszcze mieszkaliśmy w małym mieszkanku, a i do nauki jest dobre, bo wyciszę sobie i nikomu nie uprzykrzam życia ;))) Pozdrawiam cieplutko
UsuńŚliczne wnętrze urządzone z gustem.Fotele pasują idealnie gdzie można je nabyć,czy również są od polskiego producenta?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, to Agata, więc fotele przyjechały z bydgoskiej fabryki ;) Dzięki za wizytę i miłe słowa :)
UsuńPrawdziwy dom , przepiękny , ciepły .. Tylko , jesli mogę , to proszę jeszcze przemyślec tą czerń na werandzie.. Poplacze sie jak ją zobaczę w takim cudnym dworku . No , ale co tam ja ... Serdeczności Maria
OdpowiedzUsuń:)))) Rzeczona czerń to oczywiście tapeta, i to nie taka głęboka czerń, a raczej ciemny grafit, połączony ze złotymi paseczkami ;) Jak coś nie wyjdzie i będzie zbyt niewyjdźnięte, to ściągnę tapetę :) Uściski ślę!!
UsuńCudny dom. Mistrzostwo świata, poza zasłonami. Są, według mnie, za bardzo pałacowe, za ciężkie. Ja na Pani miejscu usunęłabym te draperie i powiesiła po prostu dwa proste kawałki nawet tego samego materiału. Chyba nawet zlikwidowałabym te boczne ich ozdoby, te "pędzelki", ale tu się nie upieram. Wnętrze będzie "lżejsze" i zasłony nie zdominują przestrzeni. Poza tym - za klimat, dobry gust i za całokształt - 100 punktów w skali od 1 do 10.
OdpowiedzUsuńA właśnie wisiały wcześniej proste, surowe, i też mi się podobało, jednak ja zawsze kochałam ciężkie pałacowe zasłony z chwostami, więc jest to niejako spełnienie moich wnętrzarskich marzeń :)) Na pewno też będą się komponować inaczej, gdy pomaluję ściany tak, jak sobie zaplanowałam. Mam też jeszcze jeden komplet uszyty przez panią Kasię, komplet w bieli, ale są tak śnieżne, że przy obecnych remontach dróg nie miałabym serca ich wieszać :) Dziękuję Ci za komentarz, nie wyobrażasz sobie, jakie to dla mnie miłe :)))))) Uściski ślę najserdeczniejsze!! :*
UsuńHe, he, a dla mnie te zasłony są najważniejsze w całej kompozycji, nadają sznytu całemu pomieszczeniu, które jak się domyślam właśnie wcale nie miało być lekkie ☺ Porównuje sobie ustawienie sprzętów z tego postu (klimatycznie ale bałaganiarsko) z ustawieniem świątecznym- brawo, świetna zmiana!
UsuńCzasami tak mam, że z przesytu i zbyt intensywnego myślenia nad ustawieniem, brak mi już weny. Ustawiając meble na nowo radziłam się przyjaciela, a wyglądało to tak, że mniej więcej o 5 nad ranem "siedzieliśmy na telefonie" i on mówił, gdzie jechać z danym gratem, a ja jechałam ;)))))
UsuńOjej, myślałam, że się obrazisz za te zasłony. Nie obraziłaś się, co świadczy o Twojej klasie. I na koniec moje pobożne życzenie - czy nie mogłabyś zastąpić pani Doroty Szelągowskiej w programach HGTV?
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))!!
UsuńWkrótce jadę do Warszawy, może trafi się jakaś intratna propozycja hahahah ;)))))))