Ika zaprosiła mnie do zabawy, postanowiłam więc odszukać dziesiątego zdjęcia i...
oto ono..
Zdjęcie z przedszkola. Ten mały korniszon na przodzie to ja naturalnie ;D a u góry moja mamusia (była moją nauczycielką), natomiast chłopiec pierwszy z lewej w tych megabłyszczących włoskach to był mój ukochany narzeczony, który, niestety, mnie nie chciał... ;)
Wybaczcie, że nie podam dalej, ale wpadłam tylko na moment, a nie orientuję się, kto jeszcze nie zamieścił fotografii...
Pozdrawiam..
Ale słodziutka dziewczynka!
OdpowiedzUsuńJej fajne zdjęcie :D też miałam podobne w swoim przedszkolu-jakieś wieki temu robione ;P;)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia przechowujesz w swoim komputerku :) ja tez pamiętam swoją przedszkolną miłość, miał na imie Andrzej :)))
OdpowiedzUsuńSuperasne zdjecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przedszkolny narzeczony widać nie znał się na dziewczynach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam