8 października 2009

DOMKU NIE BĘDZIE

Wczoraj dostalismy odmowną decyzję w sprawie zamiany mieszkania na domek. Uzasadniono to tym, że nasze mieszkanie - pomimo iż nieduże - jest zbyt wiele warte...

Bałam się, że się załamię. Tak bardzo czekałam na ten dom, no i na pracownię oczywiście...

Dziwne, bo się wcale nie załamałam. Wczoraj wszystko ze mnie spłynęło, być może dlatego, że miałam już dość tego czekania.

Myślałam, że będę płakać.

Wieczorem zjedliśmy kolację w jednej z zielonogórskich restauracji. Nie byliśmy w stanie pochłonąć takiej ilości pizzy, więc jedną zapakowaliśmy do kartonika. Potem spacerowaliśmy po starówce. Na ławce siedział chłopak (pewnie student:)), który grał na gitarze i naprawdę nieźle śpiewał. Zamiast drobnych zaoferowaliśmy mu ciepłą pizzę. Zdziwił się, ale ucieszył:)

I stwierdziłam, że dawno nie czułam się taka szczęśliwa...

3 komentarze:

  1. Dobrze,że ten stres już się skończył.
    Ja wierzę jednak,że kiedyś będziesz miała swój dokem,z upragnioną pracownią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też w to wierzę Pauluś, za parę lat na pewno... Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny blog, widzę bratią duszyczkę w Tobie. Razem przeżywany załamkę - nam odmówiono kredytu hipotecznego - ale się nie poddam - złożę wniosek po nowym roku. Cieszmy się małymi przyjemnościami, a czas wszystko sam ułoży. Będę do ciebie zaglądać. Buziaki i głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij