Wczoraj dostalismy odmowną decyzję w sprawie zamiany mieszkania na domek. Uzasadniono to tym, że nasze mieszkanie - pomimo iż nieduże - jest zbyt wiele warte...
Bałam się, że się załamię. Tak bardzo czekałam na ten dom, no i na pracownię oczywiście...
Dziwne, bo się wcale nie załamałam. Wczoraj wszystko ze mnie spłynęło, być może dlatego, że miałam już dość tego czekania.
Myślałam, że będę płakać.
Wieczorem zjedliśmy kolację w jednej z zielonogórskich restauracji. Nie byliśmy w stanie pochłonąć takiej ilości pizzy, więc jedną zapakowaliśmy do kartonika. Potem spacerowaliśmy po starówce. Na ławce siedział chłopak (pewnie student:)), który grał na gitarze i naprawdę nieźle śpiewał. Zamiast drobnych zaoferowaliśmy mu ciepłą pizzę. Zdziwił się, ale ucieszył:)
I stwierdziłam, że dawno nie czułam się taka szczęśliwa...