12 kwietnia 2020

Kobieta w bloku startowym i facet na przejściu

   Witajcie.
Mam nadzieję, że jesteście zdrowi. My się trzymamy. Kurka, dawno nie miałam takiego problemu z rozpoczęciem postu. Bo chciałabym napisać Wam o czymś ważnym, ale też nie chcę tak od razu, "z grubej rury"..choć ciężko jest wymyślić łagodny wstęp do tego, nad czym chciałabym się pochylić..
   Świat się zatrzymał. Każdy z nas to widzi. Jednych to zatrzymanie dotknie, innych nie. Jednych dotknie bardziej, innych mniej, ale zmiany odczuwamy chyba wszyscy.
Ja się z tego zatrzymania cieszę. Nie, żeby było jasne, nie cieszę się z negatywnych skutków chorób, śmierci, ludzkich tragedii. Cieszę się tylko z tego, albo aż z tego, że wszystko wokół nas zwolniło.


   Jakiś czas temu tankowaliśmy auto na stacji paliw. Nie należymy do osób, które po zatankowaniu jedzą hotdogi wstrzymując innych kierowców. Nawet gdy zamierzamy coś zjeść bądź wypić kawę, odjeżdżamy gdzieś na bok. Tym razem jednak stanęliśmy na kilka sekund, bo kierowca musiał coś tak ustawić na komputerze w aucie, jeszcze zanim ruszy. Celowo napisałam "sekund", bo to trwało naprawdę moment. Zauważyłam wtedy kobietę w samochodzie naprzeciw naszego - wyraźnie chciała wjechać pod dystrybutor po nas. Na jej twarzy malowała się irytacja. Nie widziałam jej nóg, ale na pewno przebierała nerwowo stopami. Wiedziałam, że się spieszy. Ustawianie komputera trwało nie więcej jak półtora minuty, ale babka wierciła się rzucając co chwilę coś pod nosem -zapewne pod naszym adresem, bo patrzyła na nas. Dziwnie to wyglądało, bo wyglądała na kobietę raczej elegancką, dystyngowaną. Zanim zobaczyłam tę złość na jej twarzy. W końcu nadszedł moment, gdy krzycząc coś zaczęła otwierać okno. Mój kierowca jednak właśnie skończył reset komputera i odpalił silnik. Babka, gdyby mogła, walnęłaby w nas z impetem z tej wściekłości. Półtora minuty....

   Innym razem: stoję na światłach. Wracam z pracy, z zakupami z ryneczku warzywnego. Mam ciężkie siatki, ale nie narzekam. Idę piękną drogą, zieloną, pachnącą dzikimi różami. Jest pięknie. Czerwone światło nadal świeci. Na przeciw stoi facet, na oko 30-letni. Typ przypakowanego modnisia. Przebiera nogami. Nie wytrzymuje już ciśnienia, bo stoi na światłach minutę, więc zaczyna pstrykać palcami, zaciskać pięści i bujać się w tył i przód. W końcu bujanie przechodzi w robienie małych kroków, przód, tył, przód, tył, przód... Jest zły. Zaczyna psioczyć pod nosem. Zupełnie jakby światła miały to usłyszeć. Minuta..

   Kobieta i facet na bloku startowym. Tak ich widzę. Spieszą się, ok. Mają prawo. Być może ona jedzie wspierać siostrę podczas porodu, a on spieszy się do pracy. Idę jednak o zakład, że tak nie było..
Co bym zrobiła na miejscu kobiety? Gdyby naprawdę było mi baardzo pilno, podeszłabym do nas i poprosiła grzecznie o odjechanie, tłumacząc, że bardzo się spieszę. Ale to ja..
Czemu ma służyć takie ostentacyjne pokazywanie złości..?? Grymaszenie niczym dziecko, przebieranie nóżkami.. co ma zmienić? Ma nas wkurzyć? Otóż to. Ma nas wkurzyć. My mamy się poczuć tak samo źle jak pani w bloku startowym. Gdy przeniesie na nas swój gniew, będzie jej lepiej. Podobnie jest zresztą z facetem na światłach. Poczułby się lepiej, gdyby inni ludzie byli wściekli jak on i też rzucali epitetami pod adresem.. świateł..?

   Kiedyś denerwowali mnie tacy ludzie. Pędzący nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co. Zagniewani, samolubni, pozbawieni empatii i nie potrafiący porozumiewać się w ludzkim języku. Teraz ich ignoruję, a w chwili obecnej, gdy przyszło nam się zatrzymać, wszystkim nam, niezależnie od tego, czy mamy bloki startowe przytwierdzone łańcuchami do butów, uważam, że dobrze się stało. To niezła nauka życia dla takich osób jak kobieta w aucie i facet na przejściu. Prawdziwa szkoła ucząca cierpliwości, przypominająca, czym jest życzliwość. Jest czas, by myśleć. Jest czas, by patrzeć i widzieć. Jest czas na rozglądanie się wokół. Jest czas na to, by docenić to, co było i co być może już nie wróci.
Nie żal mi ludzi, którzy żyją w pędzie, omijając w życiu wszystko, co ma prawdziwą wartość. Będą musieli wystopować i albo dojdą do wniosku, że żyli za prędko, nie zważając na to, jakie skutki rodzą ich zachowania, albo będą pędzić dalej. Tylko..tym razem.. dokąd..??



3 komentarze:

  1. Zgadzam się, potrzeba tego zwolnienia. Tak ludzie zwolnili, ale jeszcze musieliby zwolnić w umysłach, bo takiej fali hejtu, złości, wredoty to ja jeszcze nie widziałam, nie żebym się w to zagłębiała, ale wpada coś w oko, gdy szukam wiadomości w internecie i siłą rzeczy widzę. I mieszają w tym jeszcze tzw. celebryci, ludzie z tzw.autorytetem. Przykro na to patrzeć, Nas nie zabije ten wirus, Nas zabije wirus głupoty albo wojna domowa, Bo po mimo pandemii nie ma refleksji w ludziach, nie ma jedności, nie ma zgody na to jak jest, każdy każdemu coś wytyka, ma za złe, ma pretensje a wszyscy są znawcami lepszymi od tych którzy muszą tam na świecznikach wyższych i niższych zmagać się z tym co po raz pierwszy nasze pokolenia dotyka, bo dawno pandemii ne było.
    To jest smutne, brak tej refleksji, że jedziemy na tym samum wózku, zamiast sobie pomagać, jak czynią to niektórzy bez szemrania i za ostatnie pieniądze kupuję materiał i szyja maseczki dla szpitali, to w tym samym czasie sfora ujada na fejsbukach i internetach. A wszystko jest podsycane przez nieodpowiedzialnych dziennikarzy siejących panikę i wieszczących samo zło. Nic to dobrego nie robi. Nie wiem jaka katastrofa by musiałam zaistnieć, żeby ludzie się O P A M Ę T A L I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Ula. Mam podobne spostrzeżenia, dlatego unikam czytania wiadomości. Wkurza mnie dezinformacja, sianie zamętu. A wiesz co mnie uderza najbardziej? To, że jest przyzwolenie na karygodne zachowania. Że też się nie weżmiemy do kupy, by zrobić coś z tą wszędobylską głupotą.. Parę dni temu jedna z moich klientek napisała na fb, że szła do sklepu w masce. Najpierw jacyś młodzi gniewni zaczęli jej robić fotki, później jakaś patologia rzuciła w nią szklaną butelką z balkonu. Bo miała maskę. Ma wrażenie, jak Ty, że całe to ogłupienie podsycają media społecznościowe. Dają narzędzie tym, co mają potrzebę sobie poużywać.
      Jakiś czas temu, gdy to wszystko się zaczęło, miałam pomysł, by napisać książkę. Miałam materiał, miałam dobre źródło. Niestety, gdy obdzwoniłam wydawnictwa, źródło się wycofało. Niekulturalnie, bez słowa..a rzekomo to "inteligencja".. Ręce opadają Ula. Ja się już naprawdę izoluję, bo to nie mój świat. Cieszę się jednak, że jest grono osób, których otoczenie ma dla mnie wartość i które to osoby szanuję bezgranicznie. Chociaż tyle..

      Usuń
  2. Ale to mądrze napisałaś...cieszę się że z każdej trudnej sytuacji da się wygrzebać coś pozytywnego...ja wracam na blogi...cieszę się że tutaj zajrzałam..i kupiłam ogródek...zwalniam,świat zwolnił :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij