Zasypię Was dziś, zgodnie z obietnicą, zdjęciami porcelany sklepu Leoncini, znajdującego się w San Gimignano. Ja, jak również wspominałam, w tejże ceramice się zakochałam. W jej masywności, rozmiarach (kiedyś od koleżanki usłyszałam określenie "syndrom Napoleona"- ja go chyba właśnie mam), a nader wszystko- we wzornictwie. Szczególnie upodobałam sobie deseń z cytrynami w tle. Snuję się od kilku dni po kuchni i myślę, gdzie by tu wymalować coś podobnego... Dochodzę do wniosku, że jak tylko uporam się z wykończeniem kuchni (półki, listwy etc...), znajdę miejsce na cytryny.
Oto rzeczona ceramika - UWAGA - grozi uzależnieniem...
To, co widzicie na samym końcu, pod ścianą, to blaty stołów. Ich ceny liczone są w tysiącach (ała...!!), ale wygląd zwala z nóg..
Miałam chrapkę na jeden z talerzy. Masywny, rzeźbiony, z cytrynowym motywem. Niestety, dzień wcześniej kupiłam obraz, więc jakby.. ten... ;) Talerz był w cenie 320zł. Ale, niech mnie... Jeśli kiedyś tam wrócę, uciułam co nieco i przywiozę sobie taki. W sumie nasze bolesławce nie odbiegają znacznie od tych cen, więc..
Nie rozpisuję się więcej, bo pewnie wolicie dziś patrzeć niż czytać, więc..nich Wam ta uczta dla oczu umili dzisiejszy dzień :))
Też wyszłabym z... sama nie wiem z czym, bo wszystko mi się podoba!:)))
OdpowiedzUsuńTo poidełko dla ptaków (może to coś innego, ja uznałam, że poidełko, talerze z dostawkami;P, kraniki, ołtarzyki... cuda!
Niezwykle klimatyczny sklep.
Serdeczności Kasiu:)
Piekna jest ta porcelana, u mnie mozna czasami kupic w sklepach jakies pojedyncze egzemplarze, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne to wszystko, aż bym się bała wchodzić, żeby nie stracić połowy wypłaty :P
OdpowiedzUsuńhmmmmm Kasiu no nie moja bajka, dla mnie za dużo tego, ale może jeden talerz na twoją całą piękną kuchnię.
OdpowiedzUsuńDla mnie Bolesławiec delikatniejszy, chociaż też nie lubuję się w nim. Za to porcelana Karolina - och ach.
No cóż każdy ma swoją bajkę i to jest piękne. Śledzę poczynania remontowe z zapartym tchem