23 lipca 2016

Plany łazienkowe i ogólnoremontowy nerw

Wczoraj "obleciałam" kilka sklepów z armaturą. Oglądałam płytki do łazienki, szukałam umywalek, prysznica.. Niby mam jakąś koncepcję, jaką łazienkę bym chciała, ale moją wizję weryfikuje to, co jest obecnie dostępne w ofertach producentów. Znalazłam już płytki. Wybrałam białe i popielate. Może dodam dekor, obecnie to "trawię" ;) Ma być jasno, czysto, ale z polotem. Umywalka miała być nowoczesna, ale moje serce skradła ta na nodze. Stylowa. Za to z nowoczesną baterią. Przez chwilę zastanawiałam się nad ceramiczną. umywalką bolesławiecką, ale doszłam do wniosku, że tutaj nie będzie pasować. Za to za parę lat w domku.. na ceglanym postumencie..... rozmarzyłam się :)
WC też miało być podwieszane,a spodobało mi się wolnostojące. Jeszcze tylko z prysznicem jest problem, bo 90-tki są za duże. Nasza łazienka jest mikroskopijna i trzeba się nagimnastykować, żeby stworzyć coś sensownego. Osiemdziesiątka jest ok, ale tylko z kwadratowym brodzikiem, bo półokrągły jest za ciasny..
Och.. najchętniej wyłożyłabym pieniądze i wezwała fachowców.. ale my jak zwykle wszystko SAMI. Sami (nie no, jeszcze ze szwagrem, który stał się niezbędnym elementem naszych remontów) kładziemy płytki (kuchnię wykafelkowałam sama), sami robimy podłogi, ściany, instalacje.. Pozwala to na pewno wiele zaoszczędzić. I nie mam tu na myśli tylko pieniędzy, ale i zwyczajną ludzką cierpliwość ;) Chyba nie chciałabym się użerać z fachowcami, którzy na każdy mój wymysł reagowaliby miną pod tytułem "baba wymyśla" ;)

Nie mogę Wam jeszcze pokazać kuchni i pokoju po remoncie, bo jeszcze mam bajzel :( Moje drzwi miały być wstawione jakiś tydzień temu, ale poślizg jest, a do fachowca nie mogę się dodzwonić. Chciałabym to wszystko już skończyć. Zmęczona jestem tym bajzlem..szlag.. Remont trwa już 2 miesiące.. a końca nie widać. Oby z tą łazienką jakoś poszło. O, gdybym miała wstawione drzwi, odgrodziłabym część mieszkania i przy skuwaniu płytek w łazience byłby mniejszy brud. Ale wygląda na to, że znów czeka mnie sprzątanie każdego zakamarka mieszkania, łącznie z półkami z ubraniami..
Jeśli oglądaliście film "Pod słońcem Toskanii", to jest tam taki moment, w którym remontująca stary dom Frances mówi mniej więcej tak: "W życiu każdej remontującej się osoby przychodzi taki moment, że ma już tego wszystkiego dość...(...) Masz ochotę wyjechać i zostawić to wszystko..". I taki właśnie moment przyszedł u mnie. Szukam jakiegoś magicznego miejsca gdzieś w górach, żeby się wyrwać na dzień czy dwa.. Ratunkuuuuu!!!!!!

Trzymajcie za mnie kciuki, co bym nie zwariowała. Julka kiedyś mi powiedziała, że przypominam jej postać z bajki. Spytałam jaką. "Zgadnij mamusiu!" - odpowiedziała. Nie wiem czemu, ale pomyślałam o jakiejś księżniczce hahahha... choć do księżniczki mi ostatnio daleko ;) "Szalonego Kapelusznika mamusiu!!!" - taki wyrok usłyszałam :) Tak więc trzymajcie proszę kciuki, żebym się nie stała "Jeszcze bardziej szalonym Kapelusznikiem" :))))

5 komentarzy:

  1. Współczuję,remontowaliśmy kilka lat dom.Bywało że gotowałam w kuchni nad którą nie było sufitu.Pyl,pyl towarzyszył mi bez przerwy.2 dzieci i mąż też sam wszystko.Tylko do wielkich prac brał fachowców.Potem to wszystko się spaliło i zaczynaliśmy od nowa.Słowo "remont" wywołuje we mnie niepokój.Życzę jak najszybszego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem co czujesz, robiliśmy z mężem remont generalny mieszkania dwupoziomowego - trwał 1,5 roku. Prawie wszystko robiliśmy sami... Też chwilami miałam wrażenie, że to się NIGDY nie skończy ;)ale się skończyło i jest pięknie. Wierzę, że dacie radę !
    A co do braku drzwi, to też miałam problem ich braku a były potrzebne, więc mogę Ci poradzić, że są takie "drzwi" z mocnej folii zapinane na zamek, które przykleja się w otworze na drzwi lub do framugi. Są naprawdę fajne, szczelne, nawet w miarę zatrzymują zapachy - sprawdzone, bo za nimi była wylakierowana podłoga i dało radę ;) Spróbuj, może to choć trochę zatrzyma kwestię kurzu.
    Pozdrawiam - Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  3. Wytrzymaj! bo bardzo chcę zobaczyć efekty tego szaleństwa. Choć nie zazdroszczę Ci tego bałaganu. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
    Lawenda

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam ten ból,my z małżem cyklinowaliśmy sami podłogi!!No!Trzy miesiące pyłu!
    Kasiu,czy masz fotorelację z kafelkowania kuchni?
    Lolka

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, remont to ciężka sprawa i z reguły jest ciężko, ale za to jaka satysfakcja! Zgodnie z prośbą będę trzymać kciuki i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij