W dwóch miejscach na frontach pojawiły się drobne odpryski, ale powstałe na skutek silnego uderzenia - zapewne schodkiem z Ikei bądź jakimś garem o większym gabarycie. Sama nie obtłukłam, a gdy spytam moich domowników, zapierają się robiąc oczy jak pięciozłotówki, więc.. ;)) niech im tam będzie :)))))) Drobiazgi podmalowałam i śladu nie ma ;)
W nowej, jasnej kuchni funkcjonuje się wspaniale. Jest świeżo, jasno, ale nie nazbyt nowocześnie - a to za sprawą dodatków takich jak stylowe młynki czy kosze w stylu "shabby"... Rozjaśnienie mebli uważamy dziś za świetne posunięcie. Jako że kuchnia otwarta jest na pokój dzienny, nie rzuca się zanadto w oczy, lecz stanowi delikatne tło dla reszty pomieszczenia.
Tym, którzy nie śledzili dokładnie moich poczynać związanych z metamorfozą kuchni, przypomnę, że malowałam meble, wymieniłam płytki podłogowe i ścienne (te drugie przykleiliśmy Mamutem - taki klej, który zdołałby pewnie przykleić człowieka do człowieka - do starych płytek, by zaoszczędzić czasu i ograniczyć bałagan). Stary stół zastąpiliśmy nowym, zmieniliśmy lampę i kilka dodatków. Kilka elementów pozostało bez zmian, o tym za chwilkę.
Tak się prezentuje kuchnia po roku od dokonania zmian...
W świetle dziennym pomieszczenie jest jasne i świeże, zaś w świetle wieczornym staje się bardzo, ale to bardzo przytulne ;) Nie wiem, czy to zasługa nowej lampy, której światło rozprasza się nisko nad blatami, czy też barwy tego światła, ale jest tu naprawdę cudownie. W chłodniejsze albo deszczowe dni zapalam dodatkowo świece..i można tu siedzieć i siedzieć i...................... ;)))
Tak jak wspomniałam, jest w naszej kuchni kilka elementów, do których mam sentyment i bez których obyć się nie mogę, czy raczej - nie chcę ;)
Najważniejszym z nich jest ekspres. To nas staruszek, liczący już około 10 lat. Uwielbiam go za to, jak pyszną kawę parzy, za to, że sam się po zrobieniu kawy czyści i że jest prosty w utrzymaniu czystości - przecieram go raz na jakiś czas wilgotną chusteczką (te zawsze mam w szufladzie) i już jest jak nowy. Jeśli kiedyś się nie daj Panie spsuje - chyba będę szukać tego samego.. ;)
Na naszych blatach kuchennych jest taki misz-masz. Nie lubię kompletów, za to cenię przedmioty funkcjonalne i gustowne. Większa część naszych "bolesławców" powędrowała na wieś, ale kilka elementów zostało, bo - no właśnie - mam sentyment ;)
Poniżej widać kolejny element, który jest dla mnie niezbędny w kuchni. Jest to zestaw: mydło do rąk+krem. Mam jakąś obsesję kremowania rąk. To zaburzenie podobne do tego, gdy ma się obsesyjne dreszcze i wzdrygania na widok maglowanej pościeli czy szurania styropianem ;)
PS Ten zielony gigant to z naszego ogrodu. Po deszczu wszystko wystrzeliło jak szalone. Rukola to się tak rozpanoszyła w zielniku, że teraz robię z niej bukiety i obdarowuję znajomych ;))
W kuchni obowiązkowym elementem są też słoje ozdobne. Zamykam w nich różne różności. Obecnie robi się syrop sosnowy..
Na kuchennym stole, choćby było na nim mało miejsca, muszą stać świeże kwiaty. Teraz oszczędzam na kupnie, korzystając z tego, co rośnie w ogrodzie. W tej chwili moje oczy cieszy hortensja, której kwiaty są białe niczym najbielszy śnieg...
W różnych zakamarkach kuchni wieszam suszone zioła, lawendę. Tę, która wisi na piekarniku, dostałam od szwagierki. Moja, posadzona rok temu, w tym roku jest jeszcze lichutka..
W kuchni, jak widać, jeszcze jeden element wymaga wykończenia - listwy przypodłogowe. Musimy zamówić białe, bo teraz meble dziwnie się odcinają od podłogi. Kiedy zamówimy - nie wiem. Obecnie pomysł nabiera urzędowej mocy ;))
Teraz będę miała trochę więcej czasu wolnego. Zaczęły się wakacje, więc mogę skupić się na pasjach i pracach remontowych tu, w mieszkaniu, i na wsi.
W planach na najbliższe dni mamy malowanie i - mam nadzieję - stawianie płotu.
A Wy jakie macie plany na najbliższe dni? Jakie na wakacje...?? Piszcie :))))))
Piękna kuchnia. Biel ślicznie się prezentuje i komponuje z ciemnymi dodatkami. Chociaż sprzątania więcej (mylę się?) bo na białym wszystko widać, to warto machnąć kilka razy ściereczką i cieszyć się dobrym samopoczuciem w kuchni:) Miłych wakacji!
OdpowiedzUsuńP.S. Moje mam zamiar spędzić na leniuchowaniu. Dosłownie nic nie zaplanowałam:))) Liczę na tchnienie chwili:P
Piękna kuchnia.
OdpowiedzUsuńAleż piękna jest Twoja kuchnia :) Dla mnie to serce domu. Hehe, ekspres też jest dla mnie niezbędnym elementem wyposażenia ;)
OdpowiedzUsuńBaaaaardzo podoba mi się Twoja kuchnia i świetnie się w niej czuję, chociaż u siebie w bloku to wiesz, że wolę laboratorium :-)
OdpowiedzUsuńPiękna kuchnia :) jestem pod wrażeniem pracy jaką w nią włożyliście :)
OdpowiedzUsuńLinda cozinha. Amei.
OdpowiedzUsuńTenha uma ótima semana.
Pięknie wystrzeliły Ci warzywa :) U nas rzodkiewka taaaaka wielka ;)
OdpowiedzUsuńPiękna Twoja kuchnie, nie dziwi mnie, że tak dobrze się w niej czujesz :)
My niedługo wyjeżdżamy na krótki wypad w góry, odliczam tylko dni...
Jest pięknie, marzy mi się też remont kuchni, moją tworzyłam 10 lat temu i teraz wiele bym zmieniła, to musiałby być totalny remont, już wszystko mam ustalone, gdzie co i jak, tylko męża jeszcze urabiam...
OdpowiedzUsuńTwoja kuchnia jest piękna i wieczorową porą do mnie przemawia szczególnie. Pozdrawiam :)
Kuchnia jest przepiękna. Sama dojrzałam do przemalowania. Nie wiem jakiej farby użyć. jaką farba pomalowane są Wasze meble. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMeble malowałam Fluggerem i 3v3, pozdrawiam ;)
Usuń