Jesteśmy żywcem pogrzebani w kuchennym bałaganie. Nasi fachowcy nie stawili się na placu boju, więc sami z Radkiem od dwóch dni walczymy z kuchennymi blatami. Nie wiem, jak nam to wyjdzie, ale.. złapać dobrego fachowca z dnia na dzień to rzecz niemożliwa, więc... jakby.. nie mamy wyjścia;) Wycinamy dziury pod sprzęt, skręcamy, wypełniamy silikonem babrząc się przy tym jak dzieci;) ale jakoś tam idzie. Mam nadzieję, że jutro skończymy, bo dość mam już tego bałaganu... .
Przez prace remontowe mam drobny poślizg w pracy. Lada dzień będę malować kolejne krzesła do kawiarni. Ach, i wykańczam też powoli białe krzesełka z motywem lawendy dla znajomej. Już kiedyś malowałam takie krzesła, pamiętacie..? Teraz dorabiałam kolejne dwie sztuki.
Poniżej efekt moich poczynań związanych z ostatnim kuchennym zleceniem (mam nadzieję, że uda mi się niedługo pokazać całą kuchnię) i kosz wiklinowy wyszperany na targowisku, pomalowany przeze mnie na bialutko...
przed (surowe drzewo)/ po
Dziękuję kochani za Wasze wizyty i komentarze:) I z uśmiechem witam nowych gości:))
Wszystkiego dobrego!!
Kasia q
Witaj Kasiu..ja powiem tak ...kobieta,która żadnej pracy się nie boi....tak to właśnie Ty...Podziwiam :)Pozdrawiam Agata:)
OdpowiedzUsuńZapowiada si pieknie, czekam na calosc, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAgatko kochana...są jeszcze zawody, których bym się raczej nie imała... hehe;)) ale jeśli chodzi o prace remontowe, to faktycznie, chyba wszystkiego już próbowałam;) nawet zaprawę murarską wielkim młotem udarowym mieszałam...choć mała jestem i cała przy tej robocie "latałam"..;)) Takie życie, że trzeba sobie samemu radzić.. Ślę buziaki Agaciu!!
OdpowiedzUsuńnajtrudniejszy jest pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Agnieszka
No to pięknie Was wyrobili ci 'fachowcy'... Ale w sumie dobrze, że sami robicie, bo będzie tak jak chcecie i może dokładniej? Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńsuper..a jakie tutaj zmiany:)
OdpowiedzUsuńAlez u Was robota wre!
OdpowiedzUsuńTengo ganas de ver el resultado final , todo parece muy bonito.Saludos.ANA
OdpowiedzUsuńOj znam ci ja fachowców. Na moją kuchnię czekałam ponad rok. Wszystko co mogłam zrobiłam sama. Fachowcy dużo obiecywali jednak efekt to krzywe koszmarnie deski na blaty, fugi między cegłami zapaćkane niemiłosiernie i tysiąc nawierconych bez sensu dziur. Murowana kuchnia marzeń prawie stała się koszmarem.
OdpowiedzUsuńNiestety prawda jest taka,że najlepiej zrobimy sobie sami.
Pozdrawiam.
Podziwiam za spokój i hard ducha. Nam kiedyś nawalił fachowiec i było dość burzliwie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki "żebyście się nie pozabijali" i wszystko poszło, jak po maśle :) Iwona P.
Chętnie zobaczę całość, zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńRóże pięknie się prezentują w tym białym koszu:)
OdpowiedzUsuńKasiu, fajnie jest, kiedy umiemy wszystko zrobić same, bo tak naprawdę trudno innym nadążyć za naszymi pomysłami . Jestem ciekawa jak będzie wyglądała całość - pozdrawiam
OdpowiedzUsuń