17 listopada 2020

Odcięłam się

    Przyszedł taki moment, że zaczęłam znów się zastanawiać, czy nie zamknąć bloga. Straciłam serce do jego prowadzenia, brakowało mi motywacji. Poza tym publikowanie w innych aplikacjach był szybsze, łatwiejsze.

Zaczęło mi to jednak doskwierać. Natłok informacji, zdjęć, emocji, sensacji, reklam.. Pomimo swojej spokojnej natury zaczęłam być chronicznie poddenerwowana. Postanowiłam więc się odciąć. Od fejsbuka szczególnie ;) 

Zrobiłam porządek w telefonie (wyłączyłam wszystkie powiadomienia) i umyśle. I dawno już nie czułam się tak dobrze..

Doszłam też do wniosku, że pomimo, iż blogowanie w obecnych czasach wydaje się być nieco archaiczne, tęsknię za tą formą kontaktu z ludźmi. Sama forma sprzyja wyciszeniu i nie zasypuje mnie codziennie wiadrem niepożądanych reklam, czy sensacyjek. Przyszedł taki czas, że mówię: "dość". Wracam do dawnej formy dzielenia się swoją twórczością i innymi poczynaniami tu, na blogu. Trudno, będę niemodna. Ale to nic. Wolę tak. Doświadczyłam przebodźcowania, pora to zmienić.


නනනනනනනනනනනනනනනනනනනනනනනන



   U nas od jakiegoś czasu jest spokojnie. Remonty odeszły na bok, ze względu na stan zdrowia pana domu. Mniejsze prace wykonuję sama (oklejenie zabudowy lodówki kafelkami). 

Niedługo będziemy musieli powrócić do prac, bo kilka elementów czeka na ukończenie. Póki co cieszymy się czasem wolnym. Mamy więcej czasu na rodzinne spotkania, pasje (ja wpadłam w wir haftowania) i granie w planszówki. Ostatnio dużą popularnością cieszy się planszówka "Harry Potter" - gra, w której trzeba odpowiadać na pytania, związane z treścią książek i ekranizacji. Grę stworzył ktoś, kto naprawdę idealnie je zna, a pytań jest tak wiele i są tak szczegółowe, że można grać i grać... Wszystkim potteromaniakom szczerze polecamy :)


   Zabrałam się znów za malowanie świątecznych grafik. Niedługo zaprezentuję efekty.


Póki co, przedstawiam Wam nowego członka naszej rodziny: oto Lulu.



  

Szkocki fold, który przyjechał do nas z Warszawy. Mały rozrabiaka adaptuje się obecnie do nowych warunków. Mamy tu mały ambaras, bo psoci nam trochę, ale walczymy dzielnie i się nie damy :D 

Jest z nami od niedawna, ale już ma swoje ulubione miejsca do spanka. I nie, wcale nie w kojcach, które zamówiliśmy specjalnie dla niego. Śpi w szufladzie w pokoju Julki, albo na stosie moich magazynów wnętrzarskich (wie, co dobre ;) ). Nie miauczy, tylko otwiera pyszczek, jakby bardzo chciał coś "wykrzyczeć" i wydaje z siebie króciutkie, wysokie "i". Śmieszny jest ;)

Bardzo tęskniłam za widokiem kociaka, wygrzewającego się na parapecie.



   Dziś przyjechał do mnie kolejny element wystroju mieszkania. Wymarzony, wyszperany w internecie. Staruszek-antyczek oczywiście. Stareńki zegar Jughans, który tak pięknie i melodyjnie wybija godziny, że mogłabym go słuchać godzinami. Jeśli sami szukacie kogoś, kto sprzedaje antyczne zegary po odnowieniu i konserwacji, dajcie znać, polecę Wam naszego sprzedawcę. 

Zegar zawisł w kuchni. Wygląda, jakby to miejsce na niego czekało. 


Jak widzicie, moje serce wciąż bije w rytm dawnych czasów... 💜

15 komentarzy:

  1. Tak jakoś się zgadzam z Tobą, my dodatkowo nie mamy TV zatem nikt nam we łbie nie miesza opiniami tym całym informacyjnym chłamem. Ja bloguje sporadycznie, bardziej z powodu haftów, ale jakoś odkąd poszłam do pracy a teraz dodatkowo mamy dzieci z Małą w domu już sama nie wiem w co ręce włożyć i tak wszystko idzie po łebkach :)i sprzątanie i haft i wgl wszystko, taki czas dziwny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślimy o rezygnacji z tv. Kiedyś nie mieliśmy w ogóle, teraz praktycznie nie oglądamy.
      Wierzę, że okruszek Cię absorbuje, może to i dobrze :) Rośnie pięknie, a Ty pewnie pękasz z dumy ;)
      Przesyłam serdeczne uściski Uleńko

      Usuń
    2. a pękam, jak to babcia :) zakochana po uszy.

      Usuń
  2. a który model zegara masz, bo ciekawa jestem, a z tego co widzę to jest ich sporo różnych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy Jughansa miniaturkę. Zakochałam się w jego biciu (sprzedawca zamieszcza filmy z gongami na yt). Pokażę go w kolejnym poście :)

      Usuń
  3. Pani Kasiu, uwielbiam czytać Panią, ale rozumiem potrzebę wyciszenia i odcięcia się od świata zewnętrznego. Ja dopóki mogę znikam w ogrodzie, chociażby przy pieleniu i grabieniu. Jest u Pani tak przyjemnie i miło😊, że warto czekać na kolejny wpis choćby nie wiem jak długo. Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę, zwłaszcza dla Pani męża.

    OdpowiedzUsuń
  4. I dla takich właśnie osób wciąż tu wracam... :)))
    DZIĘKUJĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że zdecydowałaś się wrócić. Zawsze czekam na kolejny post, który jest źródłem inspiracji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem cię bardzo dobrze, smutno mi jak widzę znikanie kochanych blogów , a przede wszystkim dziewczątek , które te blogi tworzą. Mnie też przestało się chcieć, choć wracam na ten swój kawałek podłogi, mam nadzieję , że nadal będę cię podczytywać i wpadać przy kawie.Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  7. Odchodzimy,wracamy,nie da się odejść od blogowania,bo tu jest grono takich fajnych ludzi,że dla nich tu jestem:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasiu, bardzo się cieszę, że zostajesz!
    Nie zawsze pozostawiam po sobie ślad, ale lubię u Ciebie gościć i z ogromną przyjemnością Cię "czytam i oglądam."
    Blogowanie sprawia mi wiele radości i kompletnie nie ma dla mnie znaczenie, że blogi są passe.
    Ja sama jestem passe, bo nie mam FB ani instagrama i bardzo mi z tym dobrze!
    Pięknie pozdrawiam. Twoja czytelniczka - Anita ;-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu, mam takie same przemyślenia co do blogowania jak Ty... Nie dla mnie te instagramy, stories itp... Zastanawiam się, skąd ludzie mają na to czas, bo ja pracuję normalnie na całym etacie 8 godzin, po południu czy wieczorami mam co robić w domu z trójką dzieci, w weekendy też...
    Myślałam ostatnio, żeby zamknąć, zrezygnować z bloga, bo to w sumie takie właśnie teraz staroświeckie i niemodne,kto tam zagląda...a zaraz stuknie mi 10 lat, jak blog trwa i trochę mi szkoda. Nie jest to nowoczesna, wypasiona strona, tylko prowadzona chałupniczo, osobiście przeze mnie, ale po statystykach widzę, że jednak ktoś wpada:) A IG i FB traktuję "pomocniczo", jako ciekawostkę, chociaż te często nierealne życiowo instagramowe zdjęcia mnie po prostu śmieszą...;)
    U Was pięknie, wrzucaj więcej zdjęć, bo ja zawsze mam niedosyt patrząc na Waszą kamienicę:)
    Uściski serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja Cię zapytam o namiary na tego sprzedawcę, bo jeżeli jest z W-wy ti chętnie skorzystam z jego usług. Mój stary J.czeka na naprawę ...a nie chcę go oddawać w ręce zegarmistrza, który tylko baterie wymienia ...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij