No comment.
Miałam długi weekend. I dużo planów. Wyjazd na zdjęcia, spotkania, robienie porządków.
Skończyło się na leżeniem pod kocem, z zapaleniem zatok i bólem głowy tak silnym, że nawet polarowy koc wydaje się być twardym.
No trudno. Będę musiała to nadrobić.
Podzielę się z Wami w najbliższych wpisach zmianami, jakich dokonaliśmy w ogrodzie.
Dziś pokazuję ścieżkę, którą zajmowaliśmy się w ostatnim czasie.
Wcześniej po prawej (zdjęcie odwrócone, więc po lewej) stronie ścieżki rosły jedynie dwie wiśnie i maliny. Rósł też żywopłot z ligustru, który rok temu wymieniliśmy na bukszpanowy.
Długo zastanawiałam się, jak zagospodarować to miejsce. Na początku planowaliśmy zrobić drugą furtkę wejściową, ale zmieniliśmy zdanie.
Z czasem przyszło mi do głowy, że przydałoby się wygospodarować miejsce, w którym będą rosły różne kwiaty do bukietów. Wymyśliłam więc ścieżkę kwiecistą, z nasadzeniami piętrowymi, taką jakie występują często w ogrodach angielskich. Kwiaty mają być kolorowe, przemieszane (nie lubię nazbyt uporządkowanych nasadzeń) i mają wyglądać bardzo naturalnie. Rosną tu już: stare hortensje, ostróżki, jeżówki, kosmosy, chryzantemy, lawenda, werbena, szałwia ozdobna, a pomiędzy nimi maliny i mięta. Tak lubię. Wiosną/latem dosadzę jeszcze na pewno lwie paszcze i dalie.
Teraz ścieżyna prezentuje się mało okazale, bo większość kwiatów przekwitła. Samą ścieżkę będziemy chcieli wyrównać i podsypać kamyczkami. Na jej końcu ma się znaleźć ławka, bo koniec ścieżki jest najbardziej nasłonecznionym miejscem w ogrodzie.
Lewa strona częściowo pozostaje bez zmian. Rosną tu bukszpany, które z czasem wyrównam w płot, odcinający ścieżkę od części przydomowej. W tej części (przy widocznej ścianie domku) będzie zbudowana weranda, taka z wyjściem z domu. Chciałabym, by z okien salonu widać było świerki, więc myślę teraz intensywnie jak i gdzie je tu zmieścić. A może Wy macie jakiś pomysł..?? :)
Sobotę spędziliśmy w ogrodzie, bo dopisała pogoda. Czas spędzamy z naszymi mamami, które lubią nam pomagać. Szczególnie moja mamcia (na zdjęciu) uwielbia przyjeżdżać tu razem z nami.
Niestety w sobotę nie kiwnęłam palcem w ogrodzie.. ze względu na okropny ból głowy. Ale.. pospacerowałam trochę z Julką. Podczas spaceru przywitałam się słowami "dzień dobry" ze strachem na wróble, myśląc, że to sąsiad stojący wśród kwiatów. Później pokazałam dziecku sarnę w lesie, która to sarna okazała się być spacerującym tam sąsiadem ;)
Dziś znów pięknie świeci słońce. Dopijam kawę i myślę, co dziś................... ;)
♥️♥️
W moim ogrodzie nie mogłoby zabraknąć kaliny. Mam już parę odmian są przecudne. Od pachnących po te, które jesienią przebarwiają się ,nabierając niesamowitych kolorów. Kaliny są bardzo wdzięcznymi krzewami, nie wymagają zbyt wiele. Wysoki odmiany i niskie. Głóg paul's scarlet obowiązkowo �� można się zakochać w tysiącach różyczek. Jaśmin, bzy och ... już nie mogę doczekać się wiosny. Twój ogród Kasiu będzie zapewne piękny, przecie czego nie tkniesz to w złoto zamieniasz. ��
OdpowiedzUsuńKasiu, doskonale Cię rozumiem. Dzisiaj też miałam taki dzień, ciągle mi się język plątał, np. powiedziałam, że idę i nalam zupę, a koleżankę zapytałam czy dużo dzieci pośło do domu. A ogród, śliczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Kasiu, czyli robimy to samo. Myslimu o ogrodku i zmianach;)
OdpowiedzUsuńGoraco Cie pozdrawiam sciskam, dziekuje za cieple slowa! Nie dostaje powiadomei o komentarzach, wiec Wasze slowa mi gdzies uciekaja...Trzymaj sie cieplooo!
Super ;)
OdpowiedzUsuń