Witajcie po przerwie.
Chwilę mnie tu nie było ze względu na natłok spraw i zmęczenie.
Za mną bardzo intensywne tygodnie. Wreszcie skończyłam studia podyplomowe, które robiłam w Poznaniu. Rok zjazdów i zajętych weekendów przeplatany pracą w szkole i prowadzeniem firmy dał mi ostro w kość. Jestem zmęczona, naprawdę zmęczona. Potrzebuję tygodnia nic-nie-robienia, albo przynajmniej kilku dni bez obowiązku pamiętania o czymś tam... . Cieszę się, że zamknęłam temat studiów, bo zweekendy były dość uciążliwe. Teraz czekam na odbiór dyplomu. Skończyłam kolejną pedagogikę, tym razem specjalną, tak więc teraz jestem pedagogiem specjalnym. Bardzo specjalnie to brzmi ;)))
W piątek mieliśmy zakończenie roku szkolnego. Żegnałam się przy okazji z naszą klasą szóstą, z którą pracowałam przez dwa ostatnie lata. Ciężko było się z nimi rozstawać, bo - pomimo trudności i mniej przyjemnych przygód związanych z wychowaniem - polubiłam te dzieciaki. Każdy z nich to osobna indywidualność, każde z nich jest inne. Będę tęsknić za chwilami radości i śmiechu do łez. Za stanem zdumienia, który mi towarzyszył gdy np. uczeń wszedł do szafy oświadczając, że wchodzi do Narni ;)) Fajnie było.
Od dzieciaków na pamiątkę otrzymałam mnóstwo kwiatów i piękny kubek.
Kiedy wracałam przez park do domu, z naręczem kwiatów, facet, którego często mijałam rano, a który zawsze ma raczej poważną sposobność, na mój widok uśmiechnął się od ucha do ucha (!!) i rzucił: "dzieci panią bardzo lubią". "Mam nadzieję" - odpowiedziałam :)
No dobra, zaczęłam wakacje, więc WRESZCIE będę miała czas by zająć się domem. Nie sprzątaniem, ale aranżowaniem, dekoracją, czyli tym, co kocham, a na co nie miałam..hmm..może nie czasu, ale energii.
A trochę się na ten mój dom obraziłam.
Jakoś tak się tu czuję ostatnio... ehhh... jakoś nie tak. Nie chce mi się ani ładnie jeść, ani stołu nakrywać. Nic mi nie pasuje, nic mi się nie podoba, albo - podoba na chwilę.
Długo się zastanawiałam skąd taki mój stan. Z początku myślałam, że może to kwestia braku czasu, zmęczenia.. ale nie. Nawet gdy miałam czas i możliwości, by poszaleć z aranżacjami, nie miałam ochoty. No przecież pasja mi się nie wyczerpała...nie??!!
Choinka...
I kiedy tak dłużej trawiłam..doszłam do wniosku, że w moim domu brakuje mi po prostu...mnie. W dekoracjach, dodatkach, kolorach. Jest tu ładnie, owszem, jest inaczej, czyli tak jak chciałam,ale.. brakuje mi..rany..jak to nazwać.. No nie wiem..jakiegoś pierwiastka kasiowego. Kwiatów jakichś, staroci, zapachu antyków... Tęsknię za tym. Zdałam sobie z tego sprawę, gdy ostatnio buszowałam na targu staroci.
Nie dla mnie dom cały w Ikele :D
Muszę coś zmienić. Tęsknię za klimatem starego domu, starego salonu. Za zapachem drewna, jakąś taką nostalgią, tajemniczością, duchem.
Na wsi na razie prace stoją, bo czasu nie było, ale też czekamy na rozpoczęcie prac budowlanych. Julka w lipcu jedzie na obóz, więc będziemy mieli czas, by popracować na działce. Teraz jednak chcę poświęcić uwagę mieszkaniu, bo chcę się tu czuć tak jak kiedyś. Chcę czuć radość z aranżowania, z picia herbaty w starej porcelanie, z rozkładania haftowanego obrusu na starym stole... TAK BARDZO ZA TYM TĘSKNIĘ!!!!!
Oj,jak przerabiałaś swoje mieszkanie (śledziłam ) i pomimo, że wyszło bardzo, bardzo to wolałam Twoje stare wnętrze.Może dlatego,że sama otaczam się starociami. Często kusiła mnie przeróbka ale chyba lęk przed podobnym jak u ciebie teraz stanem mnie hamował.Ale za chwilę odnajdziesz się w urządzeniu domku wewnątrz i zewnątrz.Na co czekam z niecierpliwością.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiesz Olu, malowania kuchni bym na przykład nie cofnęła. To było dobre posunięcie, bo nie mam tu okna i pomieszczenie nabrało świeżości, a że meble są stylowe i drewniane, nie straciła ona na klimacie. Jednak całe mieszkanie w bieli i czerni - nie. Zamarzyłam o przedpokoju (który też jest biały), którego ściany będą całe usłane moimi obrazami w różnistych, drewnianych ramach. No i tu, w pokoju dziennym.. już jakoś tak bardziej klimatycznie się zrobiło. Mój mąż wczoraj spojrzał na mnie i mówi: "brakowało ci tego, co?", uśmiechnął się i dodał, że domek letniskowy mam cały w starociach urządzić ;) Ale do tego daleko, bo burzenie domu zaczniemy dopiero za rok przy dobrych wiatrach. Uściski Olu :*****
UsuńHej,podczytuje Cię od dawna i ze zdziwieniem patrzylam na Twoje szwedzkie nastroje😂😂, zupełnie nie pasowały mi do Twej artystycznej z rozmachem osobowości.Trzeba pielęgnować to co płynie z serca a nie aktualnych trendów. Oczywiście tez nie jestem obojętna na to co się dzieje w świecie 😉,ale po chwilowej fascynacji wrocilam do siebie. U mnie stare klimaty,stare meble plus trochę Szweda😂 aby nie było jak w muzeum,ale ma być moje a nie katalogowe.Kocham starocie, ale z biegiem lat przestalam nadmiernie gromadzić i preferuje minimalizm z duszą,że tak się wyraże.Nie mam bloga ale inta z moimi wiejskimi,sielskimi klimatami, zapraszam jakby co i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo niezupełnie tak, że urządzając wnętrza po remoncie, kierowałam się trendami. W ogóle nie lubię słowa "trend"..brrrr.... :D Po prostu chciałam odmiany, jasności i znalazłam w necie kilka perełek, które były dla mnie inspiracją. I też nie były to wnętrza modne, ale takie.. osobliwe. Dobrze mi tu, nie powiem, ale nie czuję radości z dekorowania domu. Potrafię zaaranżować skandynawskie wnętrze, ale nie lubię z nim współżyć. Nawet przy nakrywaniu stołu nie czułam radości. Bo kwiaty nie pasują, a brakuje mi ich.. a surowa zastawa i gnieciony lniany obrus jakoś tak w tym moim domu nie tak..jakoś restauracyjnie.. No nie. Muszę zrobić po swojemu.
UsuńWstawiłam stary stół i już mi lepiej ;)
Na Twój instagram już zaglądam, dzięki :))))
Tak klimat a'la restauracja,hotel, czy aranżacja projektanta w salonie to też nie dla mnie😁. Lubię ducha wlaściciela we wnetrzu.Gdy ktoś do nas przychodzi obcy to zawsze pierwsze slowa są "ale przytulnie",dla mnie to najlepszy komplement:). Nie jestem jednak fanką nadmiernej landrynkowosci, wole nasycone barwy. Mój ulubiony klimat to chyba stara Francja gdybym miała cos wybrać i angielski wiejski ogród. Pozdrawiam serdecznie. Agnieszka
UsuńPrzepraszam za szyk wyrazów, ale mój telefon nie słucha mnie za bardzo😉.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale Kasiu...ja też ostatnio czuję się "wypluta" przez życie...może nie powinnam narzekać, ale radości też nie czuję...wszystko spłycam jak mogę, byle mieć z głowy, ale to nie ja!!!!
OdpowiedzUsuńwięc postanowiłam spróbować od nowa...od pisania postów na blogu, od aranżacji prawie skończonej Cichości ( mojego małego tarasu)...Gratuluję ukończenia studiów...
Buziaki, Aga z Różanej Ławeczki
Kochana jak ja rozumiem to twoje zmęczenie. Jestem na finiszu moich kolejnych studiów filologii... jeszcze tydzień ( lub 3) i skończę... dom woła o porządek A ja miotam się.. między nauką, pracą uff to na razie się skończyło, byciem matką i sprzątaczka.. I mam wrażenie że niczego nie robię dobrze. Wszystko po łepkach... Jak się uczę to mam wyrzut że startą prasowania czeka. Jak prasuję...to mam wyrzut że gramatyka czeka. I tak od 3 lat... zjazdy co dwa tygodnie. Nauki dużo i ...prac domowych... chcę nic nie robić nie mieć terminów do realizacji i po prostu żyć.
OdpowiedzUsuńEh, jak ja to doskonale rozumiem, ten rok szkolny był dla mnie absolutną mordęgą - praca w kompletnym chaosie z nową dyrektorką (wcielili nasze gimn.do podstawówki), która jeszcze do tego wszystkiego wciska mi klasy najmłodsze (1-3) podczas gdy ja usilnie proszę o możliwie najstarszych :/ Jestem psychicznie wykończona i te wakacje to dla mnie prawdziwe wybawienie!:) Wreszcie trochę odpocznę, chciałabym porobić coś fajnego (jak ja dawno nie robiłam żadnego DIY!), spędzić czas przy ogarnianiu działki i poleniuchować :D Tak! Jeszcze tylko rada w czwartek i spadam ;D
OdpowiedzUsuńJuż nie tasknij tylko działaj i wcielaj swoje KASINE MARZENIA.
OdpowiedzUsuńKubek śliczny.
Pozdrawiam wakacyjne.
Gratulacje z powodu ukończenia studiów:))))No to teraz się będzie działo:)już to widzę:))czekam na relację:)))
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobycia dyplomu. Ja Cię całkowicie rozumiem. Dodaj siebie do wnętrza, przecież jest Twoje. To Twoja oaza i masz się w niej tak właśnie czuć. Ja kocham wnętrza, w których gołym okiem widać cechy właściciela. Twój dom i niech będzie w nim to, co w duszy Ci gra. :0
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie. :)
Gratulacje Kasiu. Ja studia zakończyłam w 2009, wtedy też urodziłą się moja najstarsza córa Domi, przyszłam z nią na obronę :) Cieżko było pisać pracę po jej urodzeniu ale jakoś dałam radę i obroniłam na 4. Studia wspominam bardzo miło choć może nie wymarzony kierunek ale...
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu ;) To już moje drugie studia. Pierwsze też robiłam będąc w ciąży ;) Broniłam się 2 dni przed porodem :D Z tym "wymarzonym" bywa różnie..życie często weryfikuje nasze plany i marzenia ;)
Usuń