17 grudnia 2017

Maluję czasem z nudów

   Podobno w czasie deszczu dzieci się nudzą... Ja myślę, że nie tylko w czasie deszczu, ale i wtedy, gdy za oknem mróz, a osłabienie organizmu nie pozwala na wykonywanie czynności wymagających większego wysiłku.
Podczas chorobowego udało mi się skończyć obraz na zamówienie mojej sąsiadki z Londynu. Oprawiony w odpowiednią ramę zawiśnie obok poprzedniego, również różanego, który prezentowałam jakiś czas temu...











   Wczorajszy dzień spędziłam na studiach, a po ich zakończeniu zajęć - na krótkich zakupach w Ikei. Rany, jak ciężko było przebrnąć przez te tłumy ludzi... Co to będzie, gdy wejdzie w życie zakaz handlu w niedzielę..? Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie... Wczorajsze zakupy do przyjemności w każdym razie nie należały. Szybcikiem kupiliśmy to co nam było potrzebne i uciekliśmy do samochodu. Ruszyliśmy w drogę powrotną spragnieni spędzenia spokojnego wieczoru w domowych pieleszach.
Nie dla mnie już maratony po sklepowych molochach. Zakupy "ciuchowe" robię albo wtedy, kiedy czegoś naprawdę potrzebuję, albo wówczas, gdy (raz na jakiś czas) potrzebuję jakiejś drobnej babskiej radostki, ot, by poczuć się kobietą, nie tylko matką, pracownikiem czy twórczynią czegoś-tam ;)
    Dziś odwiedziliśmy miejscowy kiermasz świąteczny. Kupiłam piernikowy domek i słoik kandyzowanych skórek pomarańczy, własnej roboty, albo niewłasnej - to zależy, czy pan sprzedający mówił prawdę. W każdym razie, może jestem naiwna, wolę wierzyć, że swojskie ;))

   A jak u Was wyglądają przygotowania do świąt?
Ja miałam skończyć porządki w ten weekend, jednak nie dałam rady. Musiałam odpocząć. Nic na siłę. Dość pędu, wariactwa. Przygotowania mają być dla mnie przyjemnością i nawet jeśli nie zdążę wypucować sreber ( ;))) ) będziemy świętować z uśmiechem, dumni z tego, co zrobić się udało ;)


   Wy pędzicie? Szalejecie z porządkami w każdym kącie, czy raczej spasowaliście..? Piszcie w wolnej chwili - jeśli taką chwilkę wygospodarujecie :)))


❇❇





12 komentarzy:

  1. Ja w tym roku przyjęłam taką samą strategię. Powiem szczerze jest mi z tym lepiej, myślę, że moja rodzinka też jest zadowolona.Nie ma poganiania, pośpiechu.Chyba tak jest lepiej a sprzątamy i tak przez cały rok na okrągło. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie sprzątanie rozciągnięte na cztery tygodnie właśnie dobiega końca. I dobrze, bo mam go już dosyć :)
    Piękny obraz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie wyjątkowo nerwowo jak nigdy.wszystko przez to,ze gosci mieć bedziemy mieli i to kilka dni,ja chce by wszystko grało,a mąż luzik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. jesteś zdziwiona? Panowie zwykle czują luz, a my gonimy jak durne.. ;))) Trzeba zwolnić. Tobie też radzę. Poproś męża o dobrą kawę/herbatę tudzież sprawienie Tobie innej przyjemności i odetchnij troszeczkę...
      Pozdrawiam!!

      Usuń
  4. Jeśli nie umyjesz okien, święta i tak się odbędą:))))
    A u mnie powolutku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhahaha ;) Podobno :)
      U mnie już też wolniej.. Obym nie musiała biegać.. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Oj pięknie się nudziłaś...Bardzo podoba mi się ten obraz:)
    U mnie nie ma pośpiechu światecznego, po raz pierwszy i chyba nie ostatni:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Dziękuję..
      Tak lepiej, prawda..? Bez wariactw, dopinania wszystkiego na najostatniejszy guzik.. ;) Wszak - jak napisała Bożena - święta się i tak odbędą ;)
      Uściski ślę

      Usuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij