15 grudnia 2017

Dekorator nie sypia

   W minioną sobotę umyłam okna, więc od kilku dni jestem na L4. Poległam na zapalenie gardła, nosa i ucha..o rety... w ogóle mam wrażenie, że cała się zapaliłam.. ;) (mamuś nie krzycz, byłam ciepło ubrana - miałam na sobie gruby sweter i szalik..przysięgam...!!) ;)
Środę i czwartek przespałam. Całe. Szczerze mówiąc jestem nieco zdumiona tym, że można tak długo spać.. Widocznie organizm upomniał się o nieprzespane noce. No właśnie..
Dwa tygodnie temu (rany jak ten czas leci..!!) dekorowałam salę na przyjęcie weselne znajomej. Jak zwykle nie obyło się bez przygód.. ;)
Kilka dni przed weselem miałam zabrać do domu świeczniki (dość spore kandelabry), by je udekorować. Niestety, to był czas imprez andrzejkowych, więc były potrzebne na w restauracji, tak więc odebrałam je praktycznie w ostatniej chwili - w piątek rano.
Plan był taki, że od razu po pracy - a kończyłam o 13:00 - biegnę do domu i biegiem zabieram się do pracy. Do ubrania miałam 8 kandelabrów, które czekały w samochodzie.
Skończyłam pracę i popędziłam do domu. Uszykowałam dekoracje i już miałam iść po świeczniki..... gdy zorientowałam się, że nie ma karty od auta (nie kluczyków, nasze rozgruchotane auto ma Kartę ;) ). Przeszukałam wszystkie kąty w domu, łącznie z szufladą na "inne przyrządy" w kuchni. Nie ma!! TRAGEDIA!!!!!
Okazało się, że kartę ma mój małżonek. Pojechał z nią do pracy i nie było możliwości, by ją zabrać - musiałam czekać do jego powrotu, czyli do godziny 19:00. Jakby nie było, pięć godzin w plecy... Rozbeczałam się jak dziecko. Pożaliłam się koleżance, w jakiej to kropce jestem..a że koleżanka z tych, co w potrzebie autonogami niczym Flinston popędziłaby do Warszawy, byle tylko uratować sytuację.. ;)) zaproponowała, że "zaraz po mnie podjedzie i pojedziemy do tej pracy..tylko mam się już nie mazać" Kochana :)
Na nic to jednak, nie było możliwości odebrania karty, trzeba było czekać.
Pracę zaczęłam przed 20:00 i skończyłam coś koło..2..3:00..? Nie pamiętam dokładnie.. W ogóle nie kładłam się już spać, bo tyle hektolitrów kawy wypiłam, że o spaniu w ciągu najbliższych dwóch dób nie było mowy.
Koło godziny 13:00 miałam iść dekorować salę. Czas miałam do 15:30. Wydawało mi się, że spokojnie ze wszystkim zdążę... Nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.. ;)
Do restauracji wzięłam ze sobą Julkę. Pomyślałam, że być może przyda mi się drobna pomoc w przytrzymaniu kwiatka tudzież docięciu drucika. Do głowy by mi nie przyszło, że moje własne osobiste dziecię uratuje sytuację!!
Na miejscu okazało się, że ledwie nadążam. Czas kurczył się niemiłosiernie, a ja czułam, że oblewają mnie siódme poty.. Ostatecznie Julka nie tylko pomogła przytrzymać kwiatek i przyciąć drucik, ale od A do Z ogarnęła dekorację stołu "zdjęciowego" (stół z gadżetami do robienia sobie zabawnych zdjęć). Przystroiła go, rozpakowała wszystkie dekoracje i zaaranżowała cały blat. Osobiście byłam pod wrażeniem, że tak świetnie sobie poradziła (złapała bakcyla, ha!!) i czułam Dumę. A przede wszystkim WDZIĘCZNOŚĆ. Gdyby nie Jula, nie dałabym rady...
   Po wykonaniu dekoracji zabrałam ją na deser lodowy i dałam w nagrodę kieszonkowe. Zasłużyła.
Dla mnie nagrodą było zadowolenie znajomej.








   Od tamtego weekendu jestem ciągle czymś pochłonięta. Robiłam porządki, skończyłam dwa obrazy na zamówienie.. no i robię dekoracje świąteczne. Ubrałam też już choinkę. Może i trochę za szybko, ale w tygodniu będę zajęta, a w weekendy studiuję, więc jakby..nie było wyjścia ;)
Kilka ostatnich dni przeleżałam, popijając herbatę z sokiem z czarnego bzu, który kupiłam na kiermaszu u "mojej pani od naleweczek".

Wrzucam małą zapowiedź świąteczną... ;)



   Kominek prezentuje się cudownie. Oczywiście musiałam wtrącić swoje trzy grosze i przemalować co nieco.. ale inaczej nie potrafię..już..chyba......... ;))))


Życzę Wam spokojnego weekendu. Mój upłynie na nauce. O losie..
;)
♥♥

8 komentarzy:

  1. Oj Ty bidulko! Bardzo cięzki okres za Tobà,obys szybko wyzdrowiala.brawo za przepiekne dekoracje i buziaki dla còrci.Ana

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwykle tak jest, kiedy człowiek się spieszy, a jeszcze dobie coś zaplanuje, to wszystko zaczyna się sypać. Brawo za wykonanie takich dekoracji w tak krótkim czasie:) jestem pewna, że udało się, to tylko dlatego, że pomagała Julka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne dekoracje Kasiu :) Z tego co widać na zdjęciach to miałaś naprawdę wiele pracy , ale wyszło wspaniale :) Dobrze , że była z tobą Julka :) Masz wspaniałą córcię:)Gratuluję:) Życzę Ci dużo zdrówka :) A skrzydła anioła -przepiękne *

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam :-) Tak z ciekawosci zapytam - czy te dekoracje na stolach nie za wysokie? Moze to tylko zludzenie, ale odnosze wrazenie, ze goscie beda mieli problem z konwersacja z osobami siedzacymi vis a vis... :-o No chyba ze to tylko dla efektu WOW na poczatek imprezy, a potem odstawia je na bok? Pozdrawiam - Joanna :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu stały tak, że nie zasłaniały nic a nic. To tylko złudzenie na zdjęciu ;) Pozdrawiam :)

      Usuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij