Wczoraj szaleliśmy w górkach, ot, taki jednodniowy wypad urządziliśmy. Jako że najmłodszy uczestnik zabawy jeździ na sankach, zapakowaliśmy sprzęt i na trasie Szklarska-Jakuszyce znaleźliśmy fajną górkę. Nie dało się długo szaleć, bo padał śnieg (było go zdrowo po kolana, przynajmniej moje;)) ) i wiał silny wiatr, ale.. pojeździliśmy, wytarzaliśmy małą w białym puchu, potem odbyliśmy spacer po miasteczku...
Podczas spaceru mieliśmy incydent z misiem. Chodzi między turystami taka wielka, kudłata, słodka paskuda i nęci dzieci. Moje dziecko jednak zamiast uśmiechnąć się do micha, bądź chociaz pomachać, mija go zawstydzona, wpatrzona w Jakże Ciekawy punkt przed sobą i NIC. Czasem aż mi głupio... ale wczoraj wzięłam ją na sposób. Raz minęła micha bez reakcji. Gdy drugi raz się do niego zbliżaliśmy, powiedziałam z uśmiechem lecz stanowczo "albo machasz do micha, albo będzie kara" ;D Ot, wyrodna matka się znalazła..;) ale podziałało!! Misiu pomachał, niunia "odmachnęła" roześmiana.. Bo ja już czasem nie wiem jak oduczyć moje dziecię nieśmiałości.. ;)
Dzięki kochane za komentarze dotyczące dziecięcych mądrości, uśmiałam się;) Dzięki, że mnie czytacie, że zaglądacie..
Ściskam Was mocno!!
