*Piszę ten post, bo mama mi kazała ;)
Od niedawna ma internet (wcześniej nie miała z własnego wyboru) i czyta blog od deski do deski. Kiedyś, jak już przełknęła tych 700-parę postów, powiedziała, że dopiero teraz poznała mnie tak naprawdę i że jestem najlepszym człowiekiem, jakiego zna.
Mamciku.. kocham ♥️
Jak ten czas zasuwa...
Ostatnio rozmawiałam z panem domu na temat jakichś tam spraw związanych z remontem. I mówię do niego, że "przecież mieszkamy tu od pół roku.." Reakcja mojego rozmówcy była dobitna - aż się zapowietrzył. "Jakie pół roku, już rok tu mieszkamy!". Rok..???? Faktycznie.. nawet nie spostrzegłam...
Czas jakoś ostatnio ucieka mi między palcami.
Najbliższe dni zamierzam wykorzystać na detoks. Od telefonów i internetów w ogóle. Zresztą obraziłam się na dostawcę internetu, bo ostatnio ciągle mamy tu jakieś awarie.. a najdłuższa awaria trwała akurat wtedy, gdy czekałam na pilną wiadomość od szefostwa, ze wskazówkami jak mam pracować zdalnie, w domu.
Polubiłam fotel i nową, czytelniczą lampę. Mówię o niej "czytelnicza", bo idealnie oświetla każde czytadło. No więc siedzę i czytam. Czasem w zupełnej ciszy, z nogami opartymi o grzejnik. Sytuacji idealnie dopełniał ostatnio padający deszcz, choć..nastręczył nam kłopotów.
Czekają nas kolejne remonty. Kiedy leje, zalewa nam werandę od góry. Gdzieś coś jest nieszczelne i mamy wielki wykwit na suficie. Tynk powoli zaczyna odpadać. Woda wlewa się też przez boczną ścianę werandy i nieszczelne okno... Ale ogarniam to jakoś. Podstawiam miski, osuszam...
A jak mi tu jest po roku..? (wciąż nie wierzę - rok...)
Lepiej. Zdecydowanie. Nie wiem kiedy to się stało, że dom stał się moim domem. I nie wyobrażam już sobie innego. Pachnie tutaj wreszcie nami. Lubię ten zapach.
Pan domu stwierdził dziś, że stałam się bardziej funkcjonalna. To przychodzi pewnie z wiekiem.
Gdybym miała powiedzieć, co w tym nowym domu lubię najbardziej, to byłoby to po pierwsze światło słoneczne, wpadające do wnętrz. Szczególnie teraz, w całym tym przedwiośniu, jest piękne. Po wtóre, lubię spiżarnię, do której mogę wrzucić gar z zupą, czy ciasto, które ma się ostudzić. Holu jeszcze nie polubiłam tak bardzo, bo wiatr mi tu hula jak na hali jakiejś. Polubię go, gdy wymienimy drzwi. Znaczy..polubię bardziej.
Kuchnia spełnia swoją funkcję idealnie. Balkon kuchenny jest jeszcze surowy, smutny. Nie mogę się doczekać, by wiosną powiesić tu donice i posadzić jakieś pnącza.
Nade wszystko chyba jednak kocham salon. Uwielbiam tu siedzieć w ciszy. Słuchać bicia starego zegara. Jakoś tak...czuć duszę tego domu. Czuć jego historię.
Póki co pracuję i spędzam czas sama ze sobą. Dawno tak nie było, bo głowę mi zawsze zaprzątały jakieś pilne sprawy, czy śmieciowe wiadomości.. Teraz się odcinam.
Niedługo, jeśli sytuacja na to pozwoli, zabierzemy się za składanie zabudowy garderoby. Wreszcie zlikwiduję tekstylny pagórek, który wyrósł parę miesięcy temu w mojej sypialni.
A jak Wam jest w tej..dość nietypowej sytuacji? Co robicie? Znajdujecie czas dla siebie? Piszcie :*
Droga pani Mamo
OdpowiedzUsuńMa pani fantastyczną córkę, z ogromną zdolnościami wnętrzarskimi :-)
Czas niestety leci. Kiedy staję przed lustrem i patrzę na swoją 55 letnią twarz, zastanawiam się kiedy zleciało moje życie. Teraz jakby przyśpieszyło. Kilka dni temu minęła u nas 4 rocznica zamieszkania na wsi. Wiek ma swoje prawa, niby chce mi się remontować, a z drugiej strony chciałby się odcinać kupony od życia- już tak się nie szarpać, juz tak nie liczyć pieniądze.
:*
OdpowiedzUsuńTeż trudno mi uwierzyć, że Wam już cztery lata zleciały.. Wiem, co czujesz. Problem chyba w tym, że takim nadkreatywnym jak my, ciężko jest odpuścić. Ja, gdy odpuszczam, to jakbym gubiła gdzieś siebie.
Graszko, uściski przesyłam.
Cześć Kasiu.
OdpowiedzUsuńZniknęłam na jakiś czas z komentowania u innych z braku czasu, z rozpoczęcia nowej pracy, która absorbuje.
Ale mimo to, zawsze gdy publikowałaś nowy post - wpadałam, czytałam i podziwiałam.
To faktycznie -sama jestem w szoku, że już rok tam mieszkacie.
Że ten czas tak szybko uciekł.
Ale co ja się dziwię: właśnie mija mi 8 lat, jak zmieniłam całe moje życie i rozpoczęłam nowe.
Wasze mieszkanie pięknieje z każdą chwilą. Nadajecie jemu klimat. Wkładacie w to własne serce i to jest pięknie.
Niech wciąż otacza was miłość, jak te promyki słońca, które wpadają przez wasze okna. Niech te ściany, które was otaczają, będą jak skrzydła kwoki, która dba o własne pisklęta.