9 stycznia 2020

Niedzień. Ten moment, kiedy...

... tylko czekasz, aż Ten dzień się skończy.
Tygrysek od Puchatka miał w jednym z odcinków nieurodziny. Ja mam dziś niedzień.
Bo od rana się coś wali. Jak domino. Znacie to? Na pewno.
To mi tak dziś. Czego się nie tknę, to i tak niedodotknę. Nawet kapuśniak mi nie wyszedł i rodzina musi taki niewyjdźnięty jeść. Poza tym same trudności i krzywizny.

Coś dzisiaj krąży w powietrzu, coś poza wspaniale połyskującymi w blasku słońca drobinkami kurzu.
Moja śp.babcia powiedziałaby: "Pieron jasny..!!"
Jeszcze teraz, wieczorem, czuję ciśnienie dnia dzisiejszego. Myślę sobie: "Co jeszcze?? Haloooo... Boże, czy kto tam mnie jeszcze słucha, masz coś jeszcze dla mnie dzisiaj? Nie chciałabym, ale jak już masz, to dawaj, co bym tak za jednym machem..", po czym wypijam łyk wody i....."ała!!!" - werdykt: opryszczka. Jupiii... mam gratisik!! "Boże, żartowałam, wiedziałeś..??"
Nie no, nie dość, że już wyglądam jak siódme nieszczęście (nawet makijaż nie sprawi, że dowyglądam), bo nie spałam w nocy, takiej alergii dostałam od czegoś, w czym praliśmy pościel.. to jeszcze....ehh..
Pomyślałam, że muszę sięgnąć po coś słodkiego. Wróć. Po słodycz jakiś. Szperam po szafkach. Jedna, druga... - nic. Nigdzie. No tak. Wczoraj robiłam zakupy, ale nie kupiłam przecież żadnych słodyczy, bo noworoczne postanowienia i PRZECIEŻ ŻE DIETA.. Szlag.. Lezę więc do salonu. W którymś z kryształowych pojemników powinno być kilka pierników świątecznych. Są. Twarde, jak diabli, ale Słodkie. Trochę jakby zakurzone, ale nie ważne. Najwyżej mój żołądek będzie w nocy świecił wewnętrznym blaskiem iskrzących drobinek kurzu.


PS
Wracam do zapisków z codzienności. Tu, na blogu. Nie na fb czy innym bf.
:*

2 komentarze:

  1. takie wyrzucenie z siebie pomaga. Mi bynajmniej pomaga.
    Wiem, wiem człowiek się czasem zastanawia, że w małej społeczności, że sąsiad może przeczyta.
    Gdybyśmy tak myśleli, zasłaniali się ludźmi - to nigdy byśmy nic nie zrobili. Dlatego pisz, co Ci w duszy gra :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, ze juz Ci lepiej. Sciskam i dziekuje za tego bloga.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij