Czasami bywa, że urządzam jakieś wnętrze w określony sposób i choć tworzę spójną całość, coś mi finalnie nie gra. Coś nie pasuje, nie odczuwam pełni zadowolenia. I zupełnie nie umiem określić, co jest źle zrobione, co nie pasuje, co powinnam zmienić.
Dlaczego się tak dzieje?
Po latach aranżowania różnych wnętrz - wiem.
Otóż czasami wnętrza z góry narzucają nam styl. Zupełnie jakby hulała w nich dusza, która albo rozświetla wnętrze, albo grymasi, że coś jej nie leży.
I tak jest u mnie.
Niby ładnie, niby pasuje, a jednak.. Coś mi tu wciąż zgrzyta.
Zastanawiałam się długo nad tym, co z tym fantem zrobić i pomyślałam, jak urządziłabym salon, gdybym nie miała swoich starych mebli. I wiecie co..?? Wyglądałby Zupełnie inaczej.
Moje meble z poprzedniego mieszkania narzuciły aranżację. I średnio mi ona wychodzi, bo nie każdy z tychże mebelków pasuje do tak dużych pomieszczeń. Wręcz się tu gubią.
Kiedy oczyściłam dom z moich starych mebli (póki co w wyobraźni), pojawiła się wizja. Wnętrza urządzonego zupełnie inaczej. Nie tylko z antykami w roli głównej, ale przełamanego nowoczesnymi dodatkami. Wnętrza bardziej artystycznego, przyjaznego i ciepłego.
Wcześniej myślałam o tapetach, o ciemnych ścianach, ale zimowe słońce wpadające do salonu przez wielkie okna zachęca do tego, by pozostawić salon właśnie takim, jakim jest teraz - jasnym.
Postanowiłam sprzedać wszystko to, co mi już nie pasuje. Nie będę się na siłę uszczęśliwiać, wszak to tylko meble..
Na profilu facebook'owym będę sukcesywnie wystawiać przedmioty na sprzedaż.
A co pozostanie u mnie na pewno?
Kominek z lustrem, stół, komoda pod telewizorem. No i nowe fotele, rzecz jasna. A może to one też trochę narzuciły nowy styl..? Być może..
Jaki jest plan?
Stworzenie bogatej w sztukaterię bazy (plan na lata, bo ceny zabijają...) i wstawienie mebli antycznych i nowoczesnych. Całości dopełnią dodatki, z których nie zrezygnuję - nie jestem fanką minimalizmu, bo dla mnie dom musi mieć duszę. Ale ciężkie obrazy w złoconych ramach przełamię nowoczesnymi grafikami. Jedną (zniszczoną) przytargałam już do salonu, postawiłam pod ścianą i poczułam "to coś". Tutaj pasują. Nawet bardzo.
Skujemy też ścianę do cegły w salonie. Być może za kominkiem. I sami chcemy zbudować bibliotekę.
Póki co zrealizowałam jedną setną planu - zamówiłam dużą rozetę na sufit. Przykleiliśmy ją w zeszłym tygodniu. Wygląda świetnie.
Zaczęliśmy też ściągać podłogi w garderobie i holu. Na razie zdjęliśmy wszystko w garderobie. W holu mamy duuuży spad w poziomie podłogi i aż boimy się, co znajdziemy pod spodem..
Obecnie trawimy temat - odnawiać sosnowe dechy (w średnim stanie) czy kłaść drewniane panele (plus: wyciszenie i ocieplenie wnętrz).
Podłoga w garderobie. Zdjęte warstwy: panele, pcv, osb, gumoleum.. a na spodzie dechy..
Trudna decyzja..
:)