kurka...
zaraz się rozbeczę normalnie...
;))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
(dzisiejsze, z telefonu - rozmazane, bo Radosław Zawsze robi rozmazane...;) )
|
10 Lat już jesteście ze mną. Od dziesięciu lat czytacie, śledzicie, inspirujecie się i inspirujecie mnie. A nade wszystko trzymacie mnie przy blogu. Bo zawsze w chwilach zwątpienia podnosicie mnie na duchu i motywujecie do tego, żebym nadal trwała przy blogu, przy Was...
Za te wspólne lata bardzo, ale to Bardzo Wam DZIĘKUJĘ.
Dziękuję również mojemu mężowi i córce, którzy zawsze wspierali mnie w tym, co robię i nigdy nie podcinali skrzydeł.
Nie będę się tu wywnętrzać. Napiszę tylko tyle, że blog jest bardzo ważną częścią mojego życia. Blog razem z całym arsenałem 716 postów i Wami.
♥️♥️
Często pytacie mnie, jak to się stało, że w ogóle zaczęłam blogować.
Dziesięć lat temu blogowanie w Polsce jeszcze nie było modne. Pojawiały się pojedyncze blogi wnętrzarskie, do których zaglądałam i z których czerpałam inspiracje. Nie myślałam wówczas, że kiedykolwiek sama będę blogerką i że blogować będę przez tyle lat.
Jak to się zaczęło..?
Któregoś dnia po prostu wpadłam na pomysł, że zacznę dokumentować moje dążenie do spełnienia marzeń związanych z posiadaniem wymarzonego domu i własnego atelier.
Wtedy chciałam pisać dla siebie. Nie myślałam ( w zasadzie nigdy) o rozgłosie, czy o tym, by kiedyś rozwinąć się z pisaniem na tyle, by zacząć z tego czerpać profity.
Pisać zaczynałam tuż po wprowadzeniu się do mieszkanka na Starówce.
Tak wyglądał mój pierwszy baner główny bloga: (pamiętacie...?? ;) )
Serduszko ze zdjęcia wykonałam metodą decoupage'u, wtedy jeszcze bardzo mi bliską.
Na łamach bloga zaczęłam prezentować swoje rękodzieło. Zaczęłam malować meble. Pierwszy z pomalowanych przeze mnie trafił do pierwszej klientki, również blogerki, Agi Krawczyk, autorki bloga Oaza, dziś - mojej wieloletniej blogowej przyjaciółki... :)) (Aguś - z całego serca Ci dziękuję, że wciąż jesteś..) Trwały wraz ze mną przez lata Aga i inne dziewczyny, pasjonatki. I każda z nich wyjątkowa.
U Madzi z Rustic Home po raz pierwszy usłyszałam Loreenę McKennitt, która rozkochała mnie w swojej muzyce. Tak wsiąkłam w klimaty celtyckie.. Madziu... ♥️
Była też ze mną Ula- Ushii, czy Asia z Green Canoe, która rozwinęła skrzydła cudownie.. Wszystkieśmy już staruszki blogowe ;)
Tak 10 lat temu, kiedy powstał blog, wyglądało moje dziecię..
Dziś wygląda mnie więcej tak:
Doszłyśmy już do tego momentu kiedy...
nosimy ten sam rozmiar buta ;))
Dziesięć lat temu przed naszą kamienicą na Starówce jeszcze nie było żadnego budynku, tylko ruiny starego miasta. Codziennie rano budził nas śpiew ptaków i te widoki..
Dziś stoi przed nią kolejna kamienica, która zasłoniła piękny widok.
A tak wyglądało nasze mieszkanie, gdy zaczynałam przygodę z blogiem..
Już wtedy kochałam się w drewnianych meblach i klimaciarskich durnostrojkach..
Kiedy zaczynałam blogować, bardzo chciałam stworzyć pracownię, w której mogłabym się zatracić w swoich pasjach. Planowaliśmy kupno starego domu na wsi. Niestety, los nie był wówczas dla nas łaskawy.. choć.. tak mi się wtedy wydawało. Teraz, po latach, wiem, że to, co nas spotykało, to było najlepsze co mogło nas spotkać, byśmy dziś byli w tym miejscu, w którym jesteśmy.
Domu nie udało się kupić. Drugiego też. Na lata pozostaliśmy więc w naszym 43-metrowym mieszkanku w mieście. Tutaj odnawiałam meble (na trzecie piętro targaliśmy wielkie antyki), tu malowałam, tu powstawały wspomnienia. Na blogu prezentowałam swoje prace, wnętrza. Liczba czytelników stale rosła. Czytelników i blogowych koleżanek, bratnich dusz.
Zaczęłam pisać częściej. Z czasem pojawił się pomysł otworzenia działalności. Powstała firma Rustykalny Dom. W swoim sklepiku sprzedawałam rękodzieło, jednak... sprzedawało się tak szybko i wpadało mi tyle zamówień, że nie nadążałam wrzucać produktów do sklepu. Projekt odszedł na drugi plan. Po czasie straciłam serce do sklepu i uznałam, że prowadzenie go to nie jest to, czym się chcę zajmować. Powróciłam do pracy w szkole. Zrezygnowałam z prowadzenia działalności i skupiłam się na blogu.
To, co tworzyłam, z czasem skradło Wasze serca. Dzienne odsłony Rustykalnego zaczęły się plasować na poziomie przeszło 2 tysięcy, rosła liczna użytkowników unikatowych, wyniosła ponad 6 tysięcy, z całego, calutkiego świata. Są czytelnicy z Anglii, USA, Australii, Danii, Argentyny, Albanii, Hiszpanii... Zaczęłam śledzić ruchy na blogu, i tak na przykład zdarzyło się, że któregoś ranka włączyłam komputer, po nim analityka i zobaczyłam, że właśnie w tej chwili ktoś korzystając z urządzenia mobilnego czyta blog, ktoś.. w Japonii.. Wierzcie mi, to wspaniałe uczucie. Wtedy poczułam, że to, co robię, nie jest już tylko moje. Zaczęłam pisać i tworzyć dla siebie i innych. Moich rustykalnodomowych czytelników.
Zaczęły wpływać propozycje. Czy zarabiałam na blogu? Owszem, blogowanie przynosi korzyści, jednak nigdy nie otrzymywałam stałych dochodów z tytułu prowadzenia bloga. Nigdy też nie było to moim celem. Pojawiła się taka myśl, lecz tylko przez chwilę. Szybko poczułam, że ja tak nie chcę. A oferty były różne... od zareklamowania dizajnerskich papierów toaletowych po nakręcenie serii programów dla telewizji. Za.. za bardzo marne grosze. Tu stanęłam przed dylematem, czy wejść w to i się rozreklamować na dobre, czy nie dać się sprzedać za bezcen i wybrać swoją niszę. Wiecie, co wybrałam... ;)
Okazji było, jak wspomniałam, wiele. Niektóre były dla mnie bardzo atrakcyjne, nadarzyła się bowiem możliwość redagowania reportaży dla ogólnopolskiego magazynu. To było spełnienie marzeń, o pisaniu bowiem marzyłam od zawsze. Praca ta sprawiła mi ogrom przyjemności. Poznałam dzięki temu cudownych ludzi.
Tu zamieszczę małe sprostowanie. Znajoma osoba kiedyś mi powiedziała, że możliwość pisania dla magazynu sobie wyżebrałam. Nie. Otrzymałam propozycję, bo doceniono to, co robię.
Tu zamieszczę małe sprostowanie. Znajoma osoba kiedyś mi powiedziała, że możliwość pisania dla magazynu sobie wyżebrałam. Nie. Otrzymałam propozycję, bo doceniono to, co robię.
No właśnie...
Blogowanie to nie tylko przyjemności.
Kiedy zaczynasz być rozpoznawalna, a twoje wnętrza i wizerunek zaczyna się pojawiać w mediach, otwiera się na ciebie zupełnie nowy świat. Świat zawiści i wyścigu szczurów. Złośliwe komentarze, rzucanie kłód pod nogi, uczestnictwo w pożal-się-Boże wielkich, blogerskich konkursach, które opierały się tylko i wyłącznie na zaistnieniu ich organizatorów.. To trzeba przeżyć, by zrozumieć. Doświadczenia te jednak nie zabiły mnie, jak widać. Wzmocniły mnie tylko. Uodporniły. Mój dzisiejszy pancerz jest bardzo gruby, a i zdrowego dystansu nabrałam do różnych zachowań ludzi, którzy w końcu są tylko ludźmi...
Kiedy zaczynasz być rozpoznawalna, a twoje wnętrza i wizerunek zaczyna się pojawiać w mediach, otwiera się na ciebie zupełnie nowy świat. Świat zawiści i wyścigu szczurów. Złośliwe komentarze, rzucanie kłód pod nogi, uczestnictwo w pożal-się-Boże wielkich, blogerskich konkursach, które opierały się tylko i wyłącznie na zaistnieniu ich organizatorów.. To trzeba przeżyć, by zrozumieć. Doświadczenia te jednak nie zabiły mnie, jak widać. Wzmocniły mnie tylko. Uodporniły. Mój dzisiejszy pancerz jest bardzo gruby, a i zdrowego dystansu nabrałam do różnych zachowań ludzi, którzy w końcu są tylko ludźmi...
Co się zmieniało w ciągu tych lat..? Jak ja się zmieniłam..?
Przytyłam. Rany, gdy oglądam zdjęcia sprzed dziesięciu lat... byłam taka ładna i szczuplutka... Teraz jestem wielka jak śląska klucha. Ale.. co dziwne, lubię siebie dziesięć razy bardziej, niż tych dziesięć lat temu ;)
Na pewno stałam się dojrzalsza i odważniejsza. Wierzę we własne siły i to, że warto jest w życiu dążyć do celu. Nasze nieudane próby kupna domu powinny zrobić ze mnie zrzędliwą babę, lecz...nie zrobiły. Mam w sobie więcej optymizmu niż tych 10 lat temu. Do wielu spraw podchodzę z dystansem.
Domu na wsi nie ma, i nie będzie. Zmieniliśmy plany. Mamy mały domek sezonowy, tuż pod lasem. To nam wystarcza. Niedawno opuściliśmy też nasze małe mieszkanko. Oswajamy nowe-stare kąty, czyli nasze przedwojenne mieszkanie w kamienicy.
Czy mam konkretne plany?
Nie. Ja nie planuję. Już od jakiegoś czasu. Życie samo układa swój scenariusz. Staram się tylko być dobra. W tym co robię, rozwijać się, ale i być dobrym człowiekiem. Bo wiem już, że dobro do mnie wraca. Wracało wiele razy. I to, że trwam w swoich zasadach, zostaje nagradzane.
Czy zmieniłabym coś w swojej blogowej przeszłości i życiu..?
Nie.
Miałam firmę, której nie utrzymałam, miałam problemy finansowe, miałam nieprzyjemne przygody związane z kupnem domu, sama podejmowałam złe decyzje. Ale to mnie wiele nauczyło. Dostałam od życia wiele kopniaków, za które jestem wdzięczna. Bo dzięki temu wszystkiemu, co mnie spotkało, teraz mogę spojrzeć w lustro i powiedzieć: to jestem ja, kocham siebie taką, jaką jestem. Kocham to, co udało mi się stworzyć i co dziś mam. Szanuję to ogromnie.
Mam marzenia, naturalnie. Bez parcia na szkło, ale.. chciałabym jeszcze zrobić kilka fajnych rzeczy w życiu. Tylko takich, które sama wybiorę. Nie narzuconych, albo tych, które "powinnam zrobić, by zaistnieć" w jakimś tam światku. Sama dokonam wyboru. Teraz mogę sobie na to pozwolić ;)
DZIĘKUJĘ... ♥️
Domu na wsi nie ma, i nie będzie. Zmieniliśmy plany. Mamy mały domek sezonowy, tuż pod lasem. To nam wystarcza. Niedawno opuściliśmy też nasze małe mieszkanko. Oswajamy nowe-stare kąty, czyli nasze przedwojenne mieszkanie w kamienicy.
Czy mam konkretne plany?
Nie. Ja nie planuję. Już od jakiegoś czasu. Życie samo układa swój scenariusz. Staram się tylko być dobra. W tym co robię, rozwijać się, ale i być dobrym człowiekiem. Bo wiem już, że dobro do mnie wraca. Wracało wiele razy. I to, że trwam w swoich zasadach, zostaje nagradzane.
Czy zmieniłabym coś w swojej blogowej przeszłości i życiu..?
Nie.
Miałam firmę, której nie utrzymałam, miałam problemy finansowe, miałam nieprzyjemne przygody związane z kupnem domu, sama podejmowałam złe decyzje. Ale to mnie wiele nauczyło. Dostałam od życia wiele kopniaków, za które jestem wdzięczna. Bo dzięki temu wszystkiemu, co mnie spotkało, teraz mogę spojrzeć w lustro i powiedzieć: to jestem ja, kocham siebie taką, jaką jestem. Kocham to, co udało mi się stworzyć i co dziś mam. Szanuję to ogromnie.
Mam marzenia, naturalnie. Bez parcia na szkło, ale.. chciałabym jeszcze zrobić kilka fajnych rzeczy w życiu. Tylko takich, które sama wybiorę. Nie narzuconych, albo tych, które "powinnam zrobić, by zaistnieć" w jakimś tam światku. Sama dokonam wyboru. Teraz mogę sobie na to pozwolić ;)
DZIĘKUJĘ... ♥️
Pięknie napisałaś....Kasiu dziękuje za Twojego bloga, inspiracje i cudownaą, fajną znajomość... Buziaki
OdpowiedzUsuńAgu.. :*
UsuńGratulacje
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNiezwykle interesujący post Kasiu. Niezwykła jesteś! Zawsze gdy wpadam do Ciebie czuję, że to co piszesz jest szczere. I lubię to bardzo. Cudownie, że czujesz się dobrze w "swojej skórze". Też bym sobie tego życzyła, ale na razie walczę:)))
OdpowiedzUsuńKiedyś napisałam, że dzięki Tobie mam cudne drewniane meble. Pisałaś o swoich drewnianych, które niezwykle mi się spodobały. Gdy zajrzałam na stronę, którą podałaś, zakochałam się w pewnym ogromnym biurku i szafie:))) Dziękuję!
I życzę kolejnych wspaniałych lat blogowania! Buziaki
Zawsze cieszy mnie, gdy w czymś pomagam ;) A że meble kupiłaś, wcale się nie dziwię. Wiesz, co ja teraz zaczynam..? Pamiętasz, że swoją drewnianą, łukową witrynę, pomalowałam na biało..? Zaczynam ją skrobać. Tęsknię za drewnem. Naturalnym, ciepłym :D
UsuńDziękuję, ściskam mocno!!
Twój blog to dla mnie inspiracja i odpoczynek. Cieszę się, że jesteś. Tylko ja wiem ile razy dzięki Tobie wydobyłam się z marazmu i zmobilizowałam .
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać.. Przytulę więc mocno w podziękowaniu :)
UsuńAjajaj Kaśka :)) a rycz ile chcesz, ja wiem, że to ze wzruszenia!
OdpowiedzUsuńFajnie Ci ten post wyszedł rocznicowy, mega ciekawy, pełen przemyśleń i miłości do tego, co robisz.
Wielkie gratulacje za wytrwałość.
Życzę jeszcze wielu wpisów, inspiracji, weny i wciąż nowych czytelników.
Będę wciąż z Tobą.
Dzięki!!!
UsuńKasiu, dla mnie, nigdy nie zostawiającej śladu po sobie też piszesz. Dziękuję. Podczytuję Ciebie od dawna, zawsze byłam ciekawa co nowego stworzysz. Wirtualne uściski ślę:)
OdpowiedzUsuńMarzena
Miło mi Cię poznać, Marzenko. Dziękuję i również przesyłam uściski
UsuńGratulacje dla superzdolnej dziewczyny!:)Ewa
OdpowiedzUsuń:**
UsuńGratuluję tych latek, wytrwania i rozwoju. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz odwiedziłam Twojego bloga, było to dawno, dawno. Lubię Twoje zdjęcia i teksty, jesteś prawdziwa nie na pokaz. Spełnienia marzeń i dalszego rozwoju.
OdpowiedzUsuńMariolu... bardzo Ci dziękuję..
UsuńZ przyjemnością przeczytałam dzisiejszy post. Dziękuję Ci , że jesteś tu już tyle lat i nie znikasz☺ A Adze przekaż, że bardzo tęsknie za Jej cudowną Oazą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluję! Bardzo czekam na zdjęcia z Twojej kamienicy.
Nie omieszkam przekazać, ja też tęsknię za jej blogiem. Dziękuję!!
UsuńChyba się jednak poryczę..
OdpowiedzUsuńCzas spać. Kochane moje... :***********************
Bardzo mądry i ciepły wpis. Mój pierwszy, który czytam i pozyskałaś nową czytelniczkę🙂 gratulacje
OdpowiedzUsuńO retyyyy..jak mi miło :)))
UsuńWitaj Kasiu!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze gratuluję Ci tej pięknej rocznicy!!! Po drugie chcę, żebyś wiedziała, że tak odważne i kreatywne kobiety jak Ty stały się dla mnie inspiracją do założenia własnego bloga. Mimo, że jestem debiutantką w blogosferze, to z tej perspektywy mogę stwierdzić, że jest to przyjazna przestrzeń. Miłym zaskoczenie dla mnie było to, że spotkałam się z tak życzliwym podejściem do tego, czym dzielę się z Czytelnikami.
Najważniejsze jest bowiem dla mnie to, by we wszystkim co robię, być w zgodzie z samym sobą...
Życzę Ci kolejnych pięknych lat wśród blogowej braci.
Cieplutko pozdrawiam.
Twoja czytelniczka. Anita
Być w zgodzie z samym sobą i tak właśnie żyć.. - bezcenne ;) Anitko, dziękuję i życzę Ci, by blogowanie obdarzyło Cię takim pięknem, jakiego ja doświadczyłam :)
UsuńKasiu! Gratuluję pieknego jubileuszu i życzę kolejnych! Jesteś szczera, prawdziwa, twórcza i inspirująca a to bardzo cenne. Zmieniasz swoją rzeczywistość i motywujesz innych (mnie również). Podnosisz wibracje... Anioł Twojego autorstwa cieszy moje oczy każdego dnia i daje wenę do pracy. Dobrze, że Jesteś!
OdpowiedzUsuńPani Alicjo, należy Pani do grona tych wartościowych osób, które miałam zaszczyt poznać dzięki blogowi :) Uściski serdeczne zasyłam i dziękuję :)
UsuńPo pierwsze gratuluję pięknej rocznicy:)))Ja będę miała w przyszłym roku 10 lat:))Wiesz,że bardzo lubię wpadać do Ciebie i zwyczajnie jak z przyjaciółką-posłuchać co masz do powiedzenia i odpowiedzieć na to swoim komentarzem:))cieszę się ,że jesteś:)pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńI wzajemnie :***
UsuńNie ukrywam, że trafiłem tutaj dlatego iż zorganizowaliscie konkurs... Choć nie mogę obserwować Twojego bloga to świetnie się Ciebie czyta... Konkurs się rozstrzygnie a ja zostanę tu na stałe :) pozdrawiam wytrwałości i jeszcze większej ilości osób obserwujących ☺️
OdpowiedzUsuńAch, wreszcie ktoś z konkursowiczów :)) Niezmiernie mi miło Cię poznać i że zostaniesz ze mną na dłużej. Postaram się nie zawieść, pozdrawiam bardzo ciepło :))
UsuńWitam, bardzo polubiłam Pani bloga; przedostatni akapit dzisiejszego posta niezwykle mnie ujął, coś w tym jest!!! Sto lat, zdrówka i satysfakcji Pani Kasiu, pozdrawiam. Majka.
OdpowiedzUsuńBrawo!
OdpowiedzUsuńGratulacje i nie pozostaje nic innego niż życzyć 100 lat, albo przynajmniej kilkudziesięciu ciekawego blogowania
OdpowiedzUsuńChyba jesteśmy blogowymi równolatkami ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wytrwałości w realizowani swoich planów i spełnienia marzeń!
Serdecznie Gratuluję wytrwałości i zachowania swojej duszy. Życzę tego co marzysz aby się spełniało wtedy kiedy potrzeba i byś pisała, pisała, pisała... Całusy
OdpowiedzUsuńNo i się poryczałam... Mogę tylko powiedzieć DZIĘKUJĘ :) Pani Kasiu, tak trzymać! GRATULACJE
OdpowiedzUsuń