8 maja 2019

Tu coś stuknie, tam coś odpadnie..

   Aaa.. nie mam już sił się tym wszystkim przejmować.
Z panem domu osiągnęliśmy ten etap zmęczenia/przeciążenia/wyczerpania, że jest nam już wszystko jedno. Że karnisze lecą ze ścian pod moimi zasłonami, które - naturalnie, przy tak wysokim wnętrzu, są za krótkie. Że nadal nie mamy wody w umywalce. Że materac kupiony przez internet to jakaś porażka. Że....
Pierwszy raz nie wyrobiłam się na kiermasz w Święto Bzów w Siedlisku. Pojechałam tam tylko na chwilę, na spacer zaledwie, bo wystawić nie miałam co. Pracownia jeszcze nie gotowa, bo nadal mieści przeprowadzkowy arsenał. Nie ma gdzie tego tałatajstwa pochować, bo szafek kuchennych brakuje. Leży więc to wszystko w czarnych worach, niczym zakitrane zwłoki, spiętrzone, w pracowni nawiedzonej miłośniczki mrocznego kino-noir..
Nie mam już sił się przejmować.
Kiedyś zapewne biegałabym jak poparzona, by wszystko na teraz, na raz, na już..!! Teraz nie. Na wszystko przyjdzie czas, powtarzam sobie jak mantrę.


   Za nami święta. Bez święcenia koszyczka (pierwszy raz w życiu), bez dekoracji. Nie zdążyłam. Nic to. Rodzina w drugi dzień wpadła z całym arsenałem potraw świątecznych. Kochani są.
Staram się nie wariować i przede wszystkim dbać o swój spokój ducha i zdrowie. Nic ponad to.


   Za mną krótka parapetówka, na którą zaprosiłam, w dość..hmm..nazwijmy to "problematycznym" okresie, koleżanki z pracy. Ot, żeby się trochę odprężyć, pogadać o niczym. Odwiedziły mnie licznym gronem (w zasadzie nie byłam pewna ile z nich przyjdzie, więc zaskoczona biegałam co chwilę do domofonu i z zaskoczeniem witałam kolejne napływające kobietki, normalnie scena rodem z Hobbita ;)))) ). I choć zastrzegłam, że żadnych prezentów, a jeśli już, to ziółko na werandę, uraczyły mnie i jednym, i drugim. Szalone, ale strasznie fajne babeczki. Jestem Wam niezmiernie wdzięczna (może przeczytacie ) ❤️<3 nbsp="" p="">


   Mieszkamy tu już kilka tygodni. Wczoraj byliśmy w poprzednim mieszkaniu. Czy było mi tęskno..? O dziwo nie. Wewnętrznie czuję, że to już nie mój Dom. Już wiem, że to przestrzeń, która za chwilę stanie się domem dla kogoś nowego. A mój Dom będzie Tutaj. Piszę "będzie", bo jeszcze nie jest. Jeszcze nie czuję. Jeszcze nie wracam tu, jak do mojego kochanego domu. To chyba kwestia czasu. Albo i zmian, które muszę wprowadzić, by w pełni poczuć, że jest po naszemu.
A chciałabym, by w przyszłości to mieszkanie było prawdziwym domem z tradycją. Ciepłym, przytulnym. Pachnącym drewnem, domowymi wypiekami. Azylem, dającym poczucie bezpieczeństwa i szczęścia.








   Na pocieszeństwo w chwilach przeprowadzki, udałam się na targ staroci. Wystarczyło mi wyszperać dzban z Wałbrzycha, za 10zł. Piękny, w idealnym stanie. Od razu lepiej..



   Poniżej mebel, który przywieźliśmy ze sklepu z antykami. Kupiłam go, by przełamać styl ikeowskiej kuchni, jednak nic a nic mi tam nie pasował. Wolę zrobić więcej szafek z blatem roboczym, a staroć kiedyś jakiś przytargam i zawieszę na ścianie. Pomocnik ze zdjęcia stanął w salonie. Tu go bardziej widać. Marzy mi się do kompletu kredens w podobnym stylu. Kiedyś może..







   Mamusine obrusy pięknie mi się tu prezentują. Przydałby się kolor na ścianach, by pięknie odbijały się na ich tle. Póki co cieszę się światłem. To ogromna różnica dla nas, dotychczas mieszkaliśmy we wnętrzach usytuowanych od północy. Teraz mamy salon od południa, więc przecieramy oczy i przyzwyczajamy wzrok ;)




   Kuchni nie lubię. Naukładałam tu bolesławców, włocławków.. ale nie pasują mi tu. Nie podoba mi się. Chyba ta kuchnia ich też nie lubi i czeka na inny koncept. Muszę to przetrawić. Bo kuchnia podobać się musi. Tu musi się chcieć przebywać. Póki co, omijam szerokim łukiem.


   Cieszę się, że tak licznie mnie odwiedzacie. Jeśli macie jakieś rady etc., piszcie śmiało.

Jutro jadę na wieś. Zapuszczona tej wiosny, a jakże. Ale i na nią przyjdzie czas.

12 komentarzy:

  1. Daj sobie czas, a dom sam Ci powie co chce żeby w nim było:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie myślę.. :) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu droga,
    Trzy lata jestem w remoncie, to tak na pocieszenie. Odpocznij. Pomocnik cudny. Moje marzenie, takie na za kilka lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobieto nie martw się, na wszystko przyjdzie czas. Na urządzanie się i budowanie atmosfery swojego Domu masz całe życie. Nie da się wszystkiego naraz i od razu bo wtedy nie uchwycisz istoty jakiej poszukujesz. Tak jak piszesz najważniejszy jest spokój ducha. Czasem też dobrze jest coś sobie odpuścić, odłożyć i wrócić do tego w późniejszym czasie z przewietrzoną i odpoczętą głową. Wówczas rodzą się najlepsze wizje i pomysły. A będzie pięknie, jestem tego pewna :). Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod ogromnym wrażeniem,salon wygląda pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie taki dom jest piękny, który tworzy się powoli. Kiedy spokojnie dobieramy rzeczy a nie na szybko, bo już musi być :) Wiem, to z doświadczenia: ) Nigdy nie pozwól sobie na prowizorke, bo one są wieczne :)) Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości. Tworzysz powoli przepiekne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie od razu Kraków zbudowano! Daj sobie czas. Jesteś na właściwym torze i po malutku do przodu :)
    U mnie pomocnik też w salonie stoi w części jadalnej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny dom ,taki prawdziwy , ciepły i z duszą .. A w kuchni , wydaje mi się , że wspaniale będą sie czuć naczynia i ozdoby delikatne , w przedwojennym stylu ..Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, masz rację.. Bolesławce chyba zostawię dla domku pod lasem.

      Usuń
    2. I tam będą się czuły na swoim miejscu , tak myslę ale nie śmiałam napisać pani Kasiu . Tak dobrze czuję się ''będąc'' w Pani domu , przypomina mi mieszkanie moich Rodziców w Gdańsku na ul .Dlugiej ktore było cudowne . Wysokie , duże pokoje , wielka kuchnia ze spiżarką dużą i wygodną ... Ech .... bardzo Panią pozdrawiam i życzę wspaniałego życia w tym pięknym domu Marta

      Usuń
  9. Ja zrobiłam ten błąd, że chciałam wszytko na teraz i od razu....... Po kilku latach WIEM, że gdybym dała sobie czas nie bylibyśmy tak zmęczeni jak byliśmy a przy tym kilka rzeczy bym inaczej zrobiła i teraz nie musiałabym pomału poprawiać. Dom aby był domem musi nabrać "patyny" a perełki, które wpadają różnie nadają szczególny i indywidualny charakter, który odróżnia go od innych i daje poczucie, że jest właśnie nasz:)

    Głowa do góry, świetnie sobie dacie radę a dom będzie przecudownym, klimatycznym tego jestem pewna:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj:)
    Pięknie u Ciebie. Ja też bardzo lubię klimaty retro, chociaż w bardziej pastelowych kolorach i wszystkie meble po ostatnim remoncie przemalowałam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij