Dziś odpoczywam. Wczorajszy dzień obfitował w emocje, bo z dalekiej podróży wróciła nasza ptaszyna. Opalona i radosna, naturalnie z ledwie domkniętą walizką, która pomieściła - jak zwykle - jakże wyczekiwane i wywołujące uśmiech jak u kota z "Alicji.." pamiątki ;))
Strasznie tęskniłam.
Od rana krzątam się po kuchni, która teraz pachnie lawendą, ziołami, owocami i zielonym ogórkiem. Z ogrodu przywiozłam borówki. Część mrożę, z części mama będzie robić powidła. Doskonale sprawdzają się do pieczonych rogalików. Nabrałam ochoty na upieczenie jagodzianek..czy raczej...borówczanek ;) Z borówką jeszcze nie piekłam.
Kiedy uporządkowałam kuchnię po śniadaniu, moim oczom ukazał się widok tak zacny, że chwyciłam za aparat. Cudnie mi z tym. Z własnymi przetworami, owocami, ziołami. Marzyłam, by smaki zamykać w słoikach, ale by zbiory pochodziły z mojego ogrodu. Liczę, że kiedyś doczekam się na wsi spiżarni z prawdziwego zdarzenia, z regałami na słoje i na butle z winem i nalewkami...
Wczoraj zrobiłam małosolne, a kilka dni temu przesmażyłam czarną porzeczkę z cynamonem. Moje słoiczki z przetworami są..hmmm.. Najlepiej ujęła to Julka: "Mamusiu, one są zupełnie jak ty, ty też jesteś do góry nogami" ;)))
W tym roku po raz pierwszy zrobiliśmy sosnówkę. Najpierw powstał syrop z sosny (wyśmienity; poprzednie dwa lata z rzędu mi nie wyszedł, bo raz się skwasił, a drugim razem w słoju jaja złożyły jakieś muszki..brrrr...), a potem pędy, które zostały, zalaliśmy wódką (ja nie mogę spirytusu, więc wszystkie nalewki robimy na wódce) i wodą. Nalewka wspaniale pachnie i jeszcze lepiej smakuje..
W małych karafkach, które kupuję na targach staroci - tę mniejszą ze zdjęcia kupiłam za złotówkę - zamykam oliwę z dodatkiem ziół z ogrodu, majeranku i rozmarynu. Nie robię tego w dużych butlach, by się nie zepsuły.
Jutro będę robić ogórki. Na balkonie czeka cała skrzynia. Zdecydowanie muszę się wyspać ;)
Spokojnego wieczoru Wam życzę.. :)
Kasiu:))jakbym swoją kuchnię widziała:))ale my wiedźmy tak już mamy:))))
OdpowiedzUsuńO tak ;)))))))))))) Uściski Bożenko
UsuńSlinka cieknie jak się patrzy na takie pyszności.Kiedy znajdujesz Kasiu na to wszystko czas?
OdpowiedzUsuńCzasu mam teraz sporo, bo mam wakacje ;) Poza tym takie kuchenne rewolucje mnie odprężają. Pozdrawiam Cię słonecznie :))
UsuńFajnie u Ciebie Kasiu. Ja w tym roku niestety pasuje, jeszcze sprzątam po remoncie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
czarna porzeczka z cynamonem ? musze sprobować
OdpowiedzUsuńKasiu jakie pyszności u Ciebie ...sielsko i z klimatem :)
OdpowiedzUsuńKasiu przyjeżdżaj na warsztaty -cudownie byłoby Cię poznać :) zawsze możesz u mnie się zatrzymać :) jest gdzie spać :)
Buziaki ślę -Gosia
Smakowicie to wszystko wygląda :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę smacznie to wygląda. Uwielbiam taki wystrój. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń