Mój remont nadal w trakcie. Nie mam już siły ani ochoty na nerwy. Za mną dni przepłakane, za mną rzucanie czym popadnie, bo znów ktoś coś zawalił... Jest mi już wszystko jedno. Wiem, że nie wyrobię się przed rozpoczęciem roku szkolnego Julki. Trudno. Będzie bajzel, jakoś trzeba z tym żyć.
Moje drzwi ostatecznie teoretycznie mają być wstawione do środy. Jak będzie - zobaczymy. Mam jednak nadzieję, że nie będę musiała się ciągać po sądach..bo to nic przyjemnego. I nie czekam już, nie planuję. Żyję z dnia na dzień. Mam też nadzieję, że wygląd drzwi wynagrodzi mi wszystkie złe emocje i czas oczekiwania.
O leśnym słów kilka:
Projektowanie domku leśnego spędza nam sen z powiek. Na początku wydawało się to proste. W trakcie jednak okazało się, że proste ani trochę nie jest.
Nasz dom musi być niewielki. Głównie za sprawą tego, że działka jest niewielka, poza tym planujemy dobudowanie sporej werandy, którą w przyszłości będzie można zastąpić ogrodem zimowym. No i wiadomo, że skoro dom niewielki - trzeba się przyłożyć, by stworzyć przestrzeń funkcjonalną, widną i żeby (oczywiście!!) było miejsce na artystyczny sznyt ;) Musi być oryginalnie.
W salonie łączonym z kuchnią (przestrzeń otwarta) znajdą się: kominek-koza, szafki kuchenne, jakiś kredens (jakiś, bo nie wiem jeszcze, czy mój antyczek się zmieści), stół, piecyk kaflowy, sofa i fotel, jakaś ława/stolik i schody kręciołkowate ;) Bardzo chciałabym umieścić tam również małą wyspę kuchenną, ale to wyjdzie, że tak kolokwialnie.. w praniu.
Również na dole będzie niewielka łazienka, a także sypialnia gospodarzy ;) Będzie też malutki wiatrołap z wnęką dziwną jak ja sama.. bo w tej wnęce zmieści się zaledwie jakiś odkurzacz, czy inna miotła.. No, ale suma sumarum, gdzieś to ustrojstwo trzymać trzeba.
Po kręciołkowatych schodach mkniemy do góry, gdzie znajdzie się przestrzeń otwarta, która posłuży na moją pracownię. Przewiduję wstawienie dość sporych okien dachowych, ale będzie też okno balkonowe i wyjście na balkon. No i to jest właśnie ten moment, kiedy to trzeba się z siebie zwyczajnie zaśmiać ;) Często, gdy oglądałam domki na wsi, dziwiłam się, po co komu balkon w takim domu, skoro ma ogród?! No i masz babo placek. Sama taki balkon planuję wybudować. Po co? By mieć piękny widok na las. Balkon też będzie dość spory i chcę, by miał osłonięte boki (widok na sąsiadów). Ma być miejscem, w którym będę mogła przycupnąć z pędzlem i farbami ;)
Oprócz pracowni na górze znajdzie się pokoik Julki i mała garderoba. Acha, z kuchni na dole będzie jeszcze wejście do niewielkiej spiżarni, która była punktem obowiązkowym podczas planowania przestrzeni.
Co do ogrodu, będzie przeorganizowany. Niedługo pokażę Wam zdjęcia, jak to obecnie wygląda. Tam, gdzie obecnie znajduje się bramka wjazdowa, będą posadzone drzewka (tuje i świerki) i będzie wybudowana (za czas jakiś tam..) grillownia z piecem chlebowym. Miejsce postojowe dla auta będzie z drugiej strony działki, gdzie obecnie rosną jeżyny i gdzie jest basenik. Już kupiliśmy bramę. Dziś mieliśmy zacząć montaż, ale monter się ciut potłukł, bo wczoraj miał mały wypadeczek, tak więc trzeba odczekać ;)
Co u mnie..
Zamknęłam już wystawę i przywiozłam obrazy do domu. Część z nich będę chciała oprawić. No i maluję kolejne, na drewnie i na płótnie.
Moim najnowszym dziełem jest Janioł na płótnie, ale nieco..odmienny od tych, które zawsze maluję. Bo ten jest ciut zirytowany tym, że zawsze musi być święty..i zawsze musi zachowywać spokój..podczas gdy życie bardzo często daje w kość ;))
Oto i on. Ten, który ma tyle kur...na głowie... No bo kto powiedział, że Janioły zawsze muszą być uśmiechnięte..?? ;)
Wielkość: 100cm/50cm
Tydzień temu odbyłam ekspresową wizytę w Bolesławcu, na Święcie Ceramiki. Nie miałam zbyt wiele czasu na buszowanie w kramach z różnościami-pięknościami, ale zdążyłam przytargać do domu co nieco. Kupiłam między innymi ceramiczne kwiaty do wazonu, który dotychczas stał nie wiedzieć czemu pusty, kupiłam też misę z motywem jesiennych liści (uwielbiam!!) i jak co roku biżuterię u głogowianki Natalii Gendery, której twórczość bardzo, bardzo lubię. No i znalazłam chwilę na się-wymalowanie. Malują się zazwyczaj dzieci... ale ja normalna-inaczej jestem, więc... ;)
O, poniżej moja misa. Wybaczcie kiepskie zdjęcia, ale muszę uważać gdy fotografuję, bo w każdym zakamarku mojego mieszkania znajdują się jeszcze farby, bejce, młotki i inne tam remontowe przydasie. Mam tylko nadzieję, że nie przyzwyczaję się zanadto do tego wiecznego bałaganu...bo tego bym sobie nie wybaczyła.. ;)
O, jeszcze lifting balkonu planuję, bo zapuszczony jakiś taki już.. a i kafle na podłodze średniawe się wydają w obecnych czasach.. Na total-wyprzedaży w jednym z marketów kupiliśmy drewniany podest. Widzicie..? Normalna to ja nie jestem, bo zamiast kończyć, wciąż dokładam sobie roboty. Ale nie umiałabym stać w miejscu, już nie.. ;)
Ok, uciekam do... wszystkiego co tam mam do zrobienia, a Wy trzymajcie kciuki za to, żeby mi wreszcie te drzwi wstawiono, bo poślizg już prawie 3-miesięczny.. a ja czuję, że jeszcze trochę i moja "normalność-inaczej" się pogłębi i zwichnie w niebezpieczną stronę... ;)))