Mam nadzieję, że nowy rok zaczął się dla Was pomyślnie. Przepraszam za moje milczenie, ale mam awarię komputera... mam nadzieję, że nie będę musiała kupować nowego... .
Jak rozpoczęliście rok 2015? Macie jakieś postanowienia..?
Ja mam ich kilka. Jednym z nich na pewno będzie udoskonalenie moich kulinarnych wyczynów. Nie, nie żebym źle gotowała... po prostu pewnych rzeczy jeszcze nie potrafię zrobić tak, jak bym sobie tego życzyła;) O, na przykład pierogi. Muszę się koniecznie nauczyć robić dobre pierogi. Przydałby mi się jakiś dobry przepis na ciasto. Tego roku w święta ulepiłam swoje pierwsze... i...ehh... nie wyszły mi za dobrze (choć..to delikatnie powiedziane)... Skorzystałam z przepisu z Kuchni Polskiej, takiej fajowej, nieco retro-książce kucharskiej. Pierogi były smaczne, ale od ich żucia bolała szczęka, takie były twarde...:/ Uroczo to podsumował mój mąż kochany, który uznał, że byłyby doskonałym przedmiotem do samoobrony: "Ninja mają swoje złote gwiazdki, Ty - masz pierogi..." ........ ;)))
Tak więc muszę się nauczyć robić dobre ciasto. Może coś mi podsuniecie...??
W tym roku Sylwestra spędziłam z rodzinką w domowych pieleszach. Tylko na powitanie nowego roku wyszliśmy na rynek, żeby pooglądać fajerwerki. Było pięknie. Mamy w naszym mieście nowego prezydenta i na starówkę wreszcie wróciło życie... .
Uśmiecham się na wspomnienie tamtego dnia, bo tak się składa, że dorobiliśmy się w naszej małej kamienicznej społeczności własnego, osobistego śpiewaka. Już drugi raz dał się słyszeć w środku nocy, wyśpiewując (ej tam...wykrzykując!!) łamaną angielszczyzną słowa jakiejś piosenki..;) Śpiewa wprawdzie na okrągło jeden utwór...ale cóż..zawsze można mieć nadzieję, że w końcu nauczy się innego, prawda...? :)))
Wspominając jeszcze świąteczny czas...
Wiecie jak spędziłam dwa popołudnia...? Na zabawie w dziecko:) A konkretnie na powrotach do dziecięcych wspomnień. Już wyjaśniam...
Otóż pamiętam, że jako mała dziewczynka (miałam wówczas jakieś 8-9 lat), w okresie świątecznym właśnie, namiętnie oglądałam Opowieści z Narnii. Był to kilkuodcinkowy serial z 1988 roku. Może nie zawierał powalających efektów specjalnych, tak jak obecne ekranizacje, lecz miał w sobie tyle magii!!! Rany...jak ja czekałam na każdy odcinek!! Pamiętam, że był wyświetlany codziennie o godzinie 16:00 (to zadziwiające, jak dokładne obrazy zapisują się czasem w naszej pamięci...). Kiedy pomyślę o tamtych chwilach z dzieciństwa, widzę obraz - pokój z przyciemnionym światłem, choinkę upstrzoną szklanymi bombkami, łańcuszkami i białą watą:), świecącą kolorowymi światełkami.
Już jakiś czas temu szukałam tego serialu chcąc powrócić do tych magicznych wspomnień. Znalazłam go dopiero teraz. Wzruszyłam się, gdy obejrzałam czołówkę... to była prawdziwa podróż w czasie... cudowne....!! :))))
W stary serial "wsiąkła" też nasza Julka. Najpierw oglądaliśmy wspólnie wszystkie odcinki - jak za dawnych lat, w blasku choinkowych światełek i płonących ogarków świec; potem Jula jeszcze nie raz wracała do filmu, oglądając go już w swoim pokoju.
Wiecie.. to niesamowite...gdy widzę Julkę zafascynowaną tą piękną,klimatyczną baśnią. Patrzę na nią... i czuję się tak, jakbym patrzyła na siebie...sprzed ponad dwudziestu lat...................... :)))
Tak, wiem, że okres świąteczny już za nami...ale mnie jeszcze jakoś tak trzyma;) Być może za sprawą koncertu noworocznego, który się odbył u nas w miniony weekend. Miałam okazję posłuchać wspaniałych kolęd wykonanych przez równie wspaniałe dzieciaki. Było pięknie, wzruszająco. Uwielbiam "Kolędę dla nieobecnych", miło było jej posłuchać na żywo. Poniżej kadry z występu...
źródło: tutajglogow.pl; fot.P.Dudzicki
A tu już po występie... nasza szczęśliwa małolata.. oraz dumna mamusia;)))
PS. Czy i Wy tęsknicie już za wiosną..............??
Ja TAK!! Bardzo... Dziś bądź jutro wybiorę się na poszukiwanie hiacyntka:)
Życzę Wam miłego popołudnia. Mam nadzieję, że mój komputerowy sprzęt się odobrazi i pozwoli mi napisać kolejny post już wkrótce:)
Papa!!
Gratuluję córeczki. Ja też coś mam z blogiem, ale to chyba moje niedoświadczenie dało znać o sobie. Skasowały mi się niektóre zdjęcia np. profilowe nie wiem dlaczego. Ja też czekam na wiosnę z utęsknieniem, ale dziś na ogrodzie zobaczyłam kwitnący wiciokrzew, stokrotkę i mniszka. Nie do wiary cebulki kwiatów już wypuściły. Boję się tylko, by nie zmarzły. Oby do wiosny. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńJestem w szoku szczerze mówiąc, bo jeszcze śniegu nie było a już kwiatki wyglądają z ziemi... :) Ja myślę, że zimy już nie będzie (albo raczej mam taką nadzieję) ;) Pozdrawiam!!
O rety! Pamiętam ten serial! Był rewelacyjny!!!
OdpowiedzUsuńOjej!!!! Nie wiedziałam, że jest ktoś, kto go oglądał:)))))))))) Moniko, gdybyś chciała obejrzeć, odezwij się na maila:)
UsuńPozdrawiam!!
Pierogi uwielbia cała moja rodzina, więc u mnie muszą być dobre. 3 szklanki mąki zalewamy stopniowo szklanką bardzo ciepłej wody, dodajemy 2 łyżki oleju, można jeszcze dodać samo żółtko, nigdy białko! Wyrabiamy, a najważniejsze to porządne rozwałkowanie i tu trzeba użyć siły.
OdpowiedzUsuńA jeszcze ważniejsze, to próbowanie...
Smacznego życzę i pozdrawiam cieplutko.
Dziękuję kochana!!!! Zaraz wyjmę kajet i zapiszę!!
UsuńBuziaki:))))
Śliczne jesteście dziewczyny!!!
OdpowiedzUsuńKochana jesteś..:))) Ja tam nie mogę ostatnio znieść swojej "pyzowatości" ;) ale już niedługo przejdę testy alergiczne i będę mogła odrzucić wstrętne tabletki...brrr...... :)
UsuńŚlę buziaki Aguś!!
Kasiu Slicznie wyglądasz z córeczką.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie obowiązuje przepis na pierogi babci Marysi ( babcię uczył gotować Jej wujek, który był kucharzem we Lwowie i choć babcia nie znosiła nikogo w kuchni udało mi się ukraść Jej kilka przepisów) : 0,5 kg mąki, 1 jajo, spora łyżka masła, sól i wrzatek ( ile zabierze mąka) zagniatamy wszystkie składniki, ciasto musi być sprężyste ale nie lepiące się do rąk, Po rozwałkowaniu i wykrojeniu kółek napełniamy je w/g naszej fantazji i gotujemy 5 minut od wypłynięcia na wierzch wody w garnku ( wrzucamy do osolonego wrzątku) Smacznego
A serial o Narni był cudowny i chyba bardziej mnie zachwycił niż późniejsze adaptacje książki
pozdrawiam serdecznie
U nas w domu mamy ten sam przepis na pierogi i sprawdza się znakomicie. Ciasto jest sprężyste i nie lepi się do rąk. W tym roku na Święta ulepiłam pierogi z 4 kg mąki - mój Mąż to pierogowy potwór :-) Prawie wszystkie poszły... Polecam!!!
UsuńKasiu, piszesz, że widzisz w córce siebie sprzed kilku lat. Właśnie po to mamy dzieci, żeby nasze życie przebywać raz jeszcze :). Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTak...coś w tym jest. A najlepsze jest ponowne zdobywanie wiedzy, którą z głowy po latach gdzieś wywiało...;))) Pozdrawiam ciepło:)
UsuńŚliczne jesteście :)
OdpowiedzUsuńI ja czekam z utęsknieniem na wiosnę :)
Polecam pierogi z tego przepisu: http://www.mojewypieki.com/przepis/pierogi---moje-ulubione-ciasto-pierogowe
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ala
Witam, znalazłam się na tym blogu przez przypadek, ale dołącza on do moich ulubionych. Bardzo ciekawy i interesujący. Ja również jestem miłośniczką rustykalnego stylu, widzę, że znalazłam bratnią duszę ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Lara