Wróciłam. Przepraszam za nieobecność i milczenie, musiałam jednak załatwić kilka spraw osobistych.
Można powiedzieć, że odbębniłam blogowe ferie;)))
Na początku chciałabym bardzo serdecznie powitać moich nowych blogowych gości. Miło mi bardzo, że ze mną jesteście:))
Mamy zimę. A czy wiecie kiedy spadł śnieg...?? Otóż spadł akurat tego dnia, którego mieliśmy z małżonkiem zacząć biegać. Tak. Poranne bieganie planowaliśmy od dłuższego czasu i gdy już w któryś poniedziałek wstałam z nastawieniem, że zaczynam zdrowiej żyć - Radek wszedł rano do domu ze słowami: "nie uwierzysz....odsłoń rolety.." No i jak mam być zdrowsza?? Jak mam być chudsiejsza...??
Cóż, pozostaje opatulić się w ciepły szal i jakoś tę zimę przeboleć.
Dziecko moje kilka dni temu oświadczyło mojej mamie a swojej babci, że ma ze mną poważny problem. Mama spytała więc Julę, o co chodzi. Julka na to: "Bo babciu mama to mnie zawsze pilnuje, żebym się ciepło ubrała, każe mi pamiętać o rękawiczkach, czapce, szaliku, a sama to kaszle i ciągle ma katar i czapki nie nosi, a jak mówię mamie, żeby ubrała czapkę, mama mówi tylko "iiiiii tam..." " ;)))
Och, niedobra mama... Należy mi się kara. Zdecydowanie;))
Za zimą, jak widzicie, nie przepadam. Jednak wyjątkowo Takie widoki ubóstwiam...
(zdjęcie zrobione kilka dni temu w ogrodzie mojej teściowej)
Teraz słów parę o tym, na jakim jestem etapie w pracy.
Już prawie ukończyłam kuchenne zlecenie. Zmieniła się nieco koncepcja kolorystyczna kuchni, którą malowałam, z powodów czysto technicznych. Jednak uważam, że dobrze się stało i rezultat będzie powalający. Fronty już przerobiłam, we wtorek jeszcze pomaluję okap i obudowę mikrofalówki. I czekam na uchwyty. Kochani, ta kuchnia to będzie prawdziwe cacko:)
Praca nad zleceniem tak mnie pochłonęła, że całkowicie nie miałam głowy ani czasu, by zaplanować odnowienie mojej własnej kuchni. Kiedy tylko kuchnia Pani Kasi będzie na finiszu, zajmę się projektem swojej, bo na materiał zapewne też przyjdzie mi poczekać... .
Biegnę pod pierzynkę.
W takie mroźne dni jak dzisiejszy jeszcze bardziej kocham swój dom. Za jego ciepło. Za każdy koc i miękką poduchę. Kocham!!
;)
Witaj Kasiu :)Ja też za zimą nie przepadam bo zmarzluch okropny ze mnie...ale widoki takie jak pokazujesz są rewelacyjne i niesamowite..ech ta natura to potrafi...oczarować...:)A jeśli coś zaplanuje,już się nastawię i nagle zadziała przeciwieństwo nie z mojej winy to mówię sobie tak..widocznie tak miało być no bo jakie tu inne wytłumaczenie może być..z naturą się nie wygra ...raczej ...Oby do wiosny :)Pozdrawiam i z ciekawością czekam na efekt przemiany kuchni :) A w wolnej chwili zapraszam do mnie www.decoupagenakasztanowej.blogspot.com ....Agata :)
OdpowiedzUsuńAgaciolku cieszę się, że podobają Ci się moje różyczki;) Wiesz, baaardzo lubię nazwę Twojego bloga, bo wychowałam się na wsi, gdzie mieszkałam na ulicy Kasztanowej:))
UsuńJa już wczoraj widziałam kuchnię z zamontowanymi frontami, i przyznam szczerze, że efekt mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Kuchnia prezentuje się świetnie. Dziś jeszcze będę malować półki, a to już jeden z ostatnich elementów...
Pozdrawiam!!
Niesamowite zdjęcie, widok!!! Aż pobiegłam z laptopem pokazać domownikom, niesamowite!
OdpowiedzUsuńZ tymi sportami doskonale Cię rozumiem, ja też obiecuję, że zacznę... od jutra, a to jutro nigdy nie nadchodzi ;) hehe
A pokażesz nam efekty swojej pracy? ;)
Pozdrawiam cieplutko!
Hehhehe;)) Widzę, że zdjęciami zrobiłam furorę;)) Efekt kochana pokażę, mam nadzieję, już wkrótce;) Przesyłam uściski
UsuńCieszę się, że wróciłaś...bardzo podoba mi się Twój blog i chętnie czytam Twoje wpisy :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Libster Blog Award, poniżej link:
http://magiczneslowaa.blogspot.com/2014/01/nominacja-liebster-blog-award.html
Kasiu dziękuję:) Zaraz zajrzę...
UsuńZdrówka życzę i nie rób kłopotów córci. Ja też jestem w trakcie planowania remontu kuchni. :)
OdpowiedzUsuńOj Mysiu, toż to ona mi robi kłopot "kapując" babci... ;))) Życzę Ci wielu pomysłów w realizacji remontu, a przede wszystkim życzę Ci tego, czego mnie brakuje, czyli Zdecydowania;)
Usuńkochana... toż to prawie wakacje sobie zrobiłaś... hihi
OdpowiedzUsuńzima zaatakowała... konkretnie...
ślicznie róży w białym puchu...
pozdrawiam cieplutko
Tak Joaśku, miałam długą przerwę, podczas której wcale, ale to wcale nie odpoczęłam. I tęskniłam za Wami rzecz jasna!!
UsuńPrzesyłam uścisk
piekna róża , a tak czasem bywa ,że my swoje a pogda swoje ;) i noś czpkę ;p
OdpowiedzUsuńOjejjejej, z Wami to jak z mamą;)) Z czapką będzie ciężko..bo mnie często drażni, ale już się troszkę naprawiłam i na dłuższe wychodne zakładam nauszniki, czy - jak mówi Julka - uszawki;)) Buziaki!!
UsuńPiękne zimowe zdjęcia. Dbaj o siebie nie tylko w mroźny czas i ...dawaj dobry przykład córce:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, aż mi wstyd... Z czapką coś nie mogę się dogadać, za to sweterków tudzież bluzek ubieram na siebie tyle, że ostatnio o mały włos nie pękł mi zamek w kurtce...brrr...
UsuńRoze zimowe-tez piekne.
OdpowiedzUsuńZa chodzenie bez czapki, groze paluchem.
I czekam na zdjecia tego cacka.
Trzymaj si cieplutko:))
Oj Kasiku, nie machaj już paluszkiem, już się ubieram;)) Zdjęcia zrobię, jak tylko właścicielka ogarnie poremontowy rozgardiasz;)
UsuńKasiu, ile u Was stopni? Też minus sto..?? ;)
Genialne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, pozdrowienia przesyłam;)
Usuńależ nie musisz być chudsiejsza! :P ja np. nie cierpię biegać! a w taką pogodę to już w ogóle nie mam ochoty wystawiać nosa na dwór jak nie muszę ;)) i też nie noszę czapki :P opatulam się za to szalem jak taka "ruska babulinka" ;)
OdpowiedzUsuńOch, kochana, dziękuję Ci za słowa otuchy, ale..muszę się zacząć ruszać, bo niedługo ktoś będzie mi musiał buty wiązać;) Wychudzić by się przydało przed wiosną, ale generalnie chodzi mi bardziej o poprawę kondycji, bo cóż to za kondycja, gdy wejście na trzecie piętro męczy jak wspinaczka na Kasprowy... ;))
UsuńI witaj w klubie bezczapkowych;) Ćśśś....zaraz nas pozostałe mamusie zganią... :)) Buziaki!!
Ja zaczęłam biegać ale pobiegałam tydzień i spadł snieg..i klapa....Kasia, czekamy aż sie rozpuści zaczynamy ok? Buziaczki
OdpowiedzUsuńHehhehe widzę, że nie jestem sama;)) Słońce, tak jak piszesz, jak się tylko pogoda naprawi, zaczynamy. Koniec i kropka.
UsuńŚciskam Cię mocniuteńko!!
znakomite zdjęcia :-) troszkę szkoda roślinek, ale mam nadzieję, że właśnie ta powłoka lodu uchroni je przed dużymi mrozami
OdpowiedzUsuńcieplutko pozdrawiam
Dzięki:) A czy szkoda..pewnie tak. Tak czy inaczej nie ma co płakać, na wiosnę teściowa jak zwykle swoją magiczną różdżką ogród odczaruje i znów będzie dziki, bujny i powabny;))) Trzymaj się ciepluchno!!
UsuńSuper zdjęcie róż. Moje przedstawiały podobny widok, ale moje są białe. A wiosna już niedługo. Konie i psy gubią sierść, i luty już...
OdpowiedzUsuńDla mnie również zima ciężka... Bardzo fajne miejsce tu u Pani.