Witam.
Dziś trochę o życiu. Trudnym życiu.
Zdarzyło mi się, już nie pierwszy raz, że podcięto mi skrzydła. Mam na myśli swoją pracę zawodową. Przykry jest fakt, że idę do pracy z pozytywnym nastawieniem i chęcią nawiązania nowych znajomości, natomiast już na starcie od kilku osób słyszę jakieś nieuzasadnione wyrzuty. Nagle stałam się dla kogoś przeszkodą, obcym kimś kto chce wszystko zagarnąć i robić nowe porządki... Usłyszałam to, choć nie dosłownie, już w pierwszych dniach. Przykre. Te osoby mnie kompletnie nie znają...
Teraz okazało się, że to, że wychodzę do ludzi z czymś nowym, oryginalnym, jest też złe!! Gdybym nic nie robiła byłoby źle, ale to ze robię też nie jest dobre jak się okazuje. Osoby które miały się zaangazować w mój projekt sprawiały wrażenie poobrażanych. Nie czułam wsparcia. Ale to jeszcze nic. Okazało się, że osoba która wydawała mi się bardzo sympatyczną, ciepłą, pomocną, obgadała mnie krytykując to, co robię. Niechcący stałam obok... :(
Usłyszałam później, że niepotrzebnie się przejmuję i poświęcam, że nie ma sensu. Ale ja się nie zgadzam!! Jak mamy uczyć postępując w taki sposób...??
To nie pierwsza taka sytuacja w mojej "karierze". Jakiś czas temu też zachowano się wobec mnie nieładnie, delikatnie mówiąc...
Wiesz, w pracy bywa niestety bardzo różnie, sama tego doświadczyłam. Pocxątki miałam bardzo trudne, dziś po kilku latach jestem xaprzyjaźniona już z osobami, które miały początkowo do mnie takie nastawienie...Ale wiem o czym piszesz. A mnie np teraz zwolniono z pracy, a w zaawansowanej ciąży jestem:( Niby mogą to zrobić zgodnie z prawem bo rzekomo likwidują miejsce w którym pracuję...:(
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, rób swoje i się nie przejmuj!
głowa do góry!
OdpowiedzUsuńIm człowiek bardziej energiczny i z pasją tym więcej wokół niego doradców!
Będą ci mówić co masz robić, jak zrobić, jak oni by to zrobili, wytykać co jest nie tak..., a stań z boku i popatrz na to wszystko obiektywnie - zadaj sobie pytanie: a co oni sami zrobili?
nic!
bo tylko gadać umieją !!!
wnerwiają mnie tacy ludzie jak ja jestem styrana po całym dniu pracy a ktoś mi przyjdzie i opowiada co to on by narobił - tyle że sam cały dzień przepierdział w fotel!
Zawsze mnie dobijają takie uwagi, zwłaszcza jak jestem zmęczona.
Dlatego, kawa, książka i na świeże powietrze odpocząć - nie myśleć, chociaż przez kilka chwil...
pozdrawiam!
Zapomniałam już jak to jest pracować w zespole , od lat sama jestem sobie sterem , żeglarzem itd.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry poradzisz sobie ,a takie przykre doświadczenia tylko wzmacniają .Trzymam kciuki i życzę pogody ducha .
Znam ten ból :))
OdpowiedzUsuńTeraz mam "spokój",bo jestem na macierzyńskim,ale po wakacjach wracam do paszczy lwa.Jedna tzw.koleżanka niszczy drugą,żeby przypodobać się dyrektorowi i wejść do elity.A gdzie w tym wszystkim jest powołanie?Takie jak my są na wymarciu.Ale przeżyjemy Cathy,głowa do góry :)))I ktoś nas kiedyś na pewno doceni.Pozdrawiam.
Rozumiem Cie. Naprawde. Czytajac Twoja historie, poczulam, ze czytam o wlasnej sprzed kilku dobrych lat...Teraz akurat jestem na etapie poznawania tzw. "Przyjaciol", ktorzy np. lgna do ciebie, bo..."mozesz byc uzyteczna" - koniec cyt. Niedobrze mi sie robi!
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? Mowia, ze czlowiek jest twardszy od glazu i zniesc jest w stanie wiele. Dlatego wstan z kolan, zachowaj pion i nie zdradzaj siebie, zachowanie ludzi wokol Ciebie dobitnie tylko udowadnia jak Wyjatkowa Osoba jestes!
Ach, ja jestem na progu przeobrażania swojego życia. Jeszcze nie wiem co dalej... Mąż stracił pracę. I co? Zatracał się w niej cały. A teraz to oni olali go całkowicie. Dyrektor gustuje jednak w blondynkach... Ach...
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się ludzkim gadaniem, bo gadać będą wiecznie. A praca jest TYLKO pracą. Trzeba jednak emocjonalnie poświęcać się innym strefom życia.
Więc ja też tak pesymistycznie, ale jednak pozdrawiam i głowa do góry!
Uszy do góry w końcu będzie lepiej:).
OdpowiedzUsuńJa od 3 lat borykam się z problemem czy robić to co lubię czy pracować w zawodzie na który nie ma zapotrzebowania bez układów czy pójść do pracy małosatysfakcjonującej , czytaj sprzedawać tzw. cukier. Niestety nei chcę mnie ani tu ( nie mam układów po przeprowadzce) ani w tu ( za wysokie kwalifikacje , mogabym być zagrożeniem) i co tu robić wegetuje tak i staram się znaleść jakies rozsądne rozwiązanie, w końcu się zbiorę! I pokażę:)
Ludzie niestety są różni...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Nie przejmuj się. Rób swoje!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGłowa do góry i do przodu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pat
Kochana Trzymaj sie, ja jakiś czas temu, zaczynałam nową pracę, szłam pełna energii, werwy, nowych pomysłow, ale zycie i nowy szef szybko zweryfikowało moje nastawienie, przyplaciłam prace chorobą, nerwami, leczoną depresją, postanowiłam kończe nie zamierzam zniszczyc sobie zdrowia i życia.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, wiem, ze słowa nie przejmuj się wydają się pozbawione sensu, gdy wkoło same cieżkie sytuacje.
Czasem warto rzucić wszystko....
pozdrawiam gorąco, trzymam kciuki za Ciebie
Trzymam kciuki, pamiętaj, bądź zawsze sobą i nie daj się, niestety układy były i są.Ale nie wolno pozwolić sobie wejść na głowę, bo jeśli sam człowiek nie uszanuję siebie, inni tym bardziej tego nie zrobią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.Sylwia.
Głowa do góry Kasiula!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Nie wiem czy Cię to pocieszy ,ale nie da się tak życ i pracowac żeby wszyscy Cię lubili i akceptowali.Ważne jest żebyś sama ze sobą była w zgodzie,żebyś się ceniła i szanowała.Ale żeby tak życ ze sobą w zgodzie ...trzeba niestety nie raz dostac po tyłku:)))Ale najważniejsze jest żeby miec coś w życiu dla siebie,coś co Cię pasjonuje,jakąś odskocznię od pracy.Wtedy po przykrym dniu przychodzisz do domu i zajmujesz się tym co lubisz,a po chwili sama stwierdzisz ,że praca to tylko taki czasem przykry przerywnik w tym co Cię naprawdę cieszy:))))dystansu i powodzenia:)))))
OdpowiedzUsuńehh szkoda bo jesteś wspaniałym człowiekiem i masz dużo do przekazania..:( Tracą przede wszystkim dzieciaczki :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana i wierz w siebie :) a ja będę trzymać kciuki byś znalazła pracę, jednak mimo wszystko w zawodzie, ponieważ masz powołanie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Kasia