24 lutego 2025

Malowanie mebli kuchennych

        Po kilku latach kuchnia w drugim mieszkaniu wymagała odmalowania. Lata temu malowałam ją farbą 3v3, tą renowacyjną (bez szlifowania). I o tyle, o ile farba całkiem fajnie się trzyma (nadal wygląda dobrze, fronty można myć nawilżanymi chusteczkami), to jednak jest to farba tworząca gumowatą powierzchnię, której nie da się przeszlifować, by podmalować front miejscowo- tam, gdzie powstały duże przetarcia. Z farbą akrylową byłoby łatwiej - zeszlifowałabym brzegi powstałej plamy (miejsce starcia farby) i pomalowałabym tak, że nie byłoby widać, że cokolwiek było odnawiane. Jakby nie było, w malowaniu mebli mam już wieloletnie doświadczenie, które zresztą zdobywałam na własnych błędach ;)

    Tym razem odnawiając szafki postawiłam na inną farbę, zakupioną w Leroy Merlin, czy Memlę Memlę - jak kto woli ;) Ma bardzo jasny kolor łamanej, ciepłej szarości. Maluje się nią niezwykle łatwo. Ma idealną, jak dla mnie, konsystencję. Powinna stworzyć trwałą powierzchnię, nie będę więc jej lakierować. Zresztą nie ma według mnie farby, która naprawdę trzymałaby się latami w newralgicznych miejscach frontów kuchennych (pod zlewem, na froncie zmywarki, koło uchwytów lodówki). Jedyną farbą, którą kiedykolwiek stosowałam na śliskiej powierzchni, a która była naprawdę mocna, był lakier samochodowy. Jednak nie polecam stosowania - no chyba że macie możliwość stałego i intensywnego wietrzenia pomieszczenia, bo opary są bardzo uciążliwe. 



 

    Przeprowadziłam też eksperyment - z jednego frontu postanowiłam ściągnąć farbę. Gdyby poszło łatwo, pokusiłabym się o zdjęcie jej z pozostałych, by kuchnia była łatwiejsza w utrzymaniu. Do zdjęcia farby użyłam środka 3v3 (nie pamiętam nazwy, ale jeśli będziecie zainteresowani, znajdę ją). I powiem Wam tak: środek działa dość szybko. Trzyma się go od bodajże pięciu minut do dwóch godzin. Optymalnym czasem było dla mnie 45 minut - po tym czasie powstały pęcherze, które zdzierałam delikatnie drewnianą szpachelką (by nie uszkodzić powłoki frontu). I byłoby super, gdyby nie fakt, że farba w połączeniu z tym środkiem tworzy kisielowo-gumowatą, lepką substancję, którą ciężko się zmywa z powierzchni. Używałam do tego celu gąbki i ciepłej wody, jednak gąbka w minutę oblepiała się tym tałatajstwem i nie dało się jej doczyścić. Dodatkowo preparat ma baaardzo intensywny, nieprzyjemny zapach. To wszystko zaważyło na decyzji - postanowiłam kuchnię po prostu pomalować. 

Żałuję, że tak trudna była praca z tą konsystencją, bo efekt był piękny - mój front wyglądał jak nowy, jakby w ogóle nie był nigdy malowany. Nie uszkodziłam oryginalnego lakieru. Naprawdę byłam zdumiona, że dało się całkowicie i bez szkody dla frontu zdjąć farbę. 

A Wy macie jakieś doświadczenia z malowaniem mebli bez szlifowania? Jestem bardzo ciekawa. 

Życzę Wam dobrego wieczoru!! :)

♥🖤♥

23 lutego 2025

Końcówka remontu i odświeżenie mebli kuchennych

     Witajcie!! 

Remont drugiego mieszkania dobiega końca. Nie obyło się bez "poślizgu" (tydzień czekaliśmy na docięcie tafli luster z Ikei, a to dlatego, że najpierw pani szklarz źle zrozumiała mój projekt, a później ja sama źle wyrysowałam szablon 🙈), ale to nic. Mieszkanie wygląda zupełnie inaczej i naprawdę dobrze. 





Zmiany polegały głównie na odświeżeniu mieszkania i dodaniu elementów wykończeniowych, w tym sztukaterii. Pięknie uzupełniła przestrzeń między ścianami a sufitem.
Powiem Wam, że odkąd zaczęłam montować sztukaterię w obecnym mieszkaniu, wnętrza bez niej wydają mi się niepełne. 

Może pamiętacie, w starym mieszkaniu na suficie mamy zamontowane belki. Postanowiłam i je wykończyć drobnym elementem sztukateryjnym - podporą w postaci zdobnego kroksztynu.







    Wieczorem napiszę o tym jak sprawdziła mi się do odmalowania mebli kuchennych ta farba: 





Do zobaczenia wieczorem!!

♥🖤♥


15 lutego 2025

Nadrabiam zaległości

     Nie będę pisać, że wracam na dobre, ale.. mam nadzieję, że tak właśnie będzie ;)


Za mną bardzo trudny czas. Strata mamy, z którą łączyła mnie bardzo silna więź, to istny hardkor. Ale trzeba to przejść i żyć dalej. Najlepiej i najpiękniej jak się da. 


    Brakuje mi pisania. BARDZO. Jest to wspaniała forma pamiętnika, powroty do którego powodują szybsze bicie serca. I o to właśnie chodzi.

Ominęło Was, nas, trochę. Będę zatem wracać do fajnych chwil i będę dzielić się swoimi refleksjami. 

Nie będę pisać o planach, bo los bywa przewrotny. Rok temu mieliśmy "pociągnąć" budowę, jednak życie napisało swój scenariusz. Widocznie tak miało być.


    Tak w ogóle co u mnie..? 

Za nami studniówka Julki. Tak, mam w domu maturzystkę. To już ten czas, gdy często jej nie ma w domu, bo zaczyna mieć swoje życie. Moment wyprowadzki na studia na pewno nie będzie łatwy, zatem muszę mieć jakieś zajęcie ;) Ona już jest jedną nogą "na swoim", urządzając w myślach swój przyszły, nowy dom. My jej kibicujemy z całego serca i wspieramy jak tylko się da. Ostatnio odnalazła nową pasję - jazdę konną. Wiąże z nią też swoją przyszłość. Fajnie :)


    W mieszkaniu kamienicznym na razie nie wprowadzamy żadnych zmian. Musimy zająć się domkiem, a poza tym przyszło nam wyremontować nasze drugie mieszkanie - to, które znacie z magazynów czy telewizji. Pokażę Wam efekt prac, które wykonaliśmy we dwójkę. 

    Aby mieszkanie było łatwiejsze w utrzymaniu, zdjęliśmy tapety. Po kilku latach użytkowania gdzieniegdzie się poodklejały czy porozchodziły na łączeniach. Ściany będą pomalowane na biało. Podłoga również wymaga wymiany, żeby więc nieco ocieplić wnętrze, wymieniamy ją na taką w kolorze ciepłego dębu. Chcę nieco zmienić wystrój saloniku i nadać mu francuskiego klimatu. Moja miłość do francuskich wnętrz nie ustaje od lat, podobnie jak zamiłowanie do wnętrz dworskich czy pałacowych. 







    Poza wymianą podłogi, będę odnawiać okna (drewniane) i odmalowywać kuchenne meble. 
Musimy też wymienić dwoje drzwi - to najgorsza inwestycja na przestrzeni lat. Już po upłynięciu dwóch lat gwarancji zaczęła pękać okleina na drzwiach. Jesteśmy ogromnie zawiedzeni ich jakością, absolutnie nieadekwatną do ceny - około dziesięciu lat temu kosztowały około 1500zł za sztukę. Spójrzcie jak wyglądają obecnie..




Te białe paski to okleina meblowa, którą łatane były największe odpryski.



I to wcale nie tak, że okleina odpadła od wilgoci etc. Również w drzwiach do mniejszego pokoju okleina odeszła. Ponadto drzwi zrobiły się dosłownie żółte. 



Tapety zdejmujemy również w przedpokoju. Ściany pomalowane będą na biało. Wykorzystam tu też sztukaterię, która pozostała nam po wykończeniu mojej pracowni. Poniżej widać salon bez tapet..





Do salonu wstawimy kominek elektryczny, nad którym chcemy zrobić duże lustro. Wstawimy regał metalowy i stary stół barwy, ten mojego projektu. 


    Wkrótce wrócę z kolejnymi zdjęciami. Napiszę też o tym, jak sprawdzają się malowane meble - jeśli czytacie mnie od dłuższego czasu wiecie, że malowałam je farbą 3v3 (bez szlifowania). 

Do zobaczenia!!


♥🖤♥












Udostępnij