Kilka dni temu w moje ręce wpadła książka "Nordicana. Za co kochamy Skandynawię", autor: Kajsa Kinsella. Jakoś tak ostatnio funkcjonuję w klimatach Hygge, skandynawskiego design'u i w ogóle tego, co dobre na nasze polskie jesienne, ponure dni. Mieszkańcy Skandynawii są podobno ludźmi najszczęśliwszymi, ale także potrafiącymi jak nikt inny cieszyć się z tego, co wydawałoby się przyziemne. Z kart rozmaitych książek dowiaduję się, jak mieszkańcy Skandynawii celebrują codzienność, jak ją upiększają, ocieplają. Nowa książka, z którą spędziłam weekend ;) (jak ja to lubię!! ) jest prawdziwą pigułką, zawierającą informacje na temat skandynawskiej sztuki, architektury, zabytków, charakterystycznego wzornictwa i interesujących historii. Barry Forshaw na pierwszych stronach książki zapewnia, że "Czytanie Nordicany jest niemal tak samo fascynujące jak podróż po skandynawskich krainach". I faktycznie, choć czasami miałam wrażenie przepełnionego umysłu z uwagi na natłok rozmaitych informacji, poczułam smak i zapach Skandynawii. Poczułam radość życia jej mieszkańców, magię niezwykłych miejsc i dreszczyk emocji, gdy czytałam o górskich trolach czy Mikołaju, który hmmm....nieco różni się od znanego nam staruszka w czerwonej czapie ;)
Lektura dostarczyła mi inspiracji. Nigdy na przykład nie robiłam na święta wieńca z borówkowych gałązek. Wy próbowaliście..?? Poznałam kilka faktów związanych z tym, z czego Skandynawia słynie i - co mnie najbardziej zainteresowało - kto zapoczątkował słynne modele wnętrzarskich perełek, takich jak krzesła mrówki czy lampy w kształcie karczocha. Dowiedziałam się czym jest Selbu, jak powstały uwielbiane przez całą naszą rodzinę klocki Lego i kim są świąteczni chłopcy, odwiedzający skandynawskie domostwa w okresie świąt Bożego Narodzenia.
Ach, poczytajcie sami, zachęcam. Ja z książką spędziłam cały weekend. Lubię tak w chłodne dni zakopać się pod ciepłym kocem, popijać angielską herbatę z mlekiem i wpatrywać się w roztańczone płomienie świec.
Utożsamiam się z filozofią życia Skandynawów. Bliski mi jest także ich sposób tworzenia atmosfery we własnych czterech kątach. Coraz bardziej pociąga mnie też skandynawski design, jego prostota, funkcjonalność i idealna harmonia surowości i ciepła. Staram się wprowadzić podobny klimat w swoich wnętrzach, choć znacie mnie już i wiecie zapewne, że nie odzwierciedlam wnętrz i najbliższy mojemu sercu jest eklektyzm, który daje wiele możliwości i pozwala cieszyć się na co dzień tym, co najbardziej cieszy oczy :)
Za jakiś czas zamierzam wypróbować kilka skandynawskich przepisów. Tymczasem maluję i powoli przygotowuję materiał na kolejną wystawę, tym razem w Muzeum Złota :)))
W kolejnym poście pokażę Wam moje nowe rolety, które są dowodem na to, że prostota jest czasem cenniejsza niż najzmyślniejsza forma - moja ściana okienna wreszcie zyskała piękną oprawę. Do następnego razu kochani!! :)
PS. Bardzo, ale to bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy piszą komentarze i opowiadają mi o tym, jak "wsiąkają" w lekturę mojego bloga. Kilka czytelniczek w ostatnim czasie napisało, że przeczytało blog od deski do deski. RANYYY...szacunek Dziewczyny!! Wszak mój blog liczy ponad 500 wpisów :))))
Dziękuję, że jesteście ze mną!! :*