2 października 2017

Psychoza początkującego ogrodnika czyli jak ogrodować by nie zwariować

   Pod koniec lata obraziłam się na ogród. Doszłam do wniosku, że uprawianie go to katorżnicza praca, która zupełnie, ale to zupełnie nie ma sensu. Zupełna katastrofa, klapa kompletna i jakaś pomylona pomyłka. Ale od początku...
Zaczęło się od tego, że posiałam warzywa, między innymi: marchew, pietruszkę, koper, buraki, cebulę, brukselkę, pomidory. Wszystko oczywiście siałam zgodnie ze wskazówkami wyczytanymi w mądrych magazynach ogrodniczych, biorąc pod uwagę to, które warzywa z którymi lubią sąsiadować, a które których nie lubią. Ale się cieszyłam z tego warzywnika!! Biegałam wokół wschodzących pyszności, nie mogąc się doczekać plonów.
Pod koniec lata okazało się, że mam całkiem fajną marchew i buraczki, ale: pietrucha nie urosła wcale, koper to już w ogóle, cebula mikra jak ziarnka grochu, brukselkę zżarły mi jakieś gąsienice (rety, ile było tego tałatajstwa!!), a pomidory w sierpniu - podobno - zjadła mi jakaś bliżej nie określona Zaraza.
Zezłościłam się. Nic to jednak, pomyślałam. Wezmę się za uprawę ziół.
W ogrodzie rośnie stary lubczyk, który został tu po pani Mariannie. Gdy kupiliśmy działkę, był ogromny i zdrowiusieńki. W tym roku zaczął mi usychać. Liście zrobiły się ciapate i brzydkie. Kiedy już nawet nie było co zerwać do rosołu, postanowiłam, że zetnę go przy ziemi i poczekam, aż odbije. I wtedy...........
COŚ TAKIEGO MOGŁO SIĘ PRZYTRAFIĆ TYLKO MNIE.
Kiedy schyliłam się ścinając lubczyk, poczułam okropny fetor. Zapach mnie powalił i pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy była taka, że na pewno jakiś zwierz załatwił się w moim lubczyku. Niestety, wyrok był gorszy. Pośród gałązek znalazłam grzyb, na którego widok zrobiło mi się słabo, a obiad pochłonięty po południu przemieścił się niebezpiecznie w kierunku mojego przełyku. Grzyb ów przypominał...hmmm...yyyyy......................ok..może wyguglajcie sobie sami ;))))) Nazwa tego cuda to mądziak malinowy. W domu wyczytałam, że spotykany jest zaledwie w ok.czterdziestu miejscach w Polsce. WOW. Czuję się wyróżniona...!! O retyyyyyyyy.........
Grzyb ten pomimo tego, że przypomina to co przypomina ;) przeokropnie pachnie, a tym zapachem zwabia padlinożerne zwierzęta.
Wykopaliśmy eksponat wraz z kawałkiem ziemi wokół, co by się to to nie rozmnożyło i modlimy się, by więcej nie musieć oglądać tego w naszym ogrodzie. AMEN.

   Kolejną plagą po zżarciu warzyw i ziół były robaczki. Małe, czarne robaczki, które pojawiły się również w sierpniu. Obsiadły bukszpan tak gęsto, że na ich widok przechodziły dreszcze. A już w ogóle wspaniały efekt był wtedy, gdy pod bukszpanem postawiłam biały stół. W ciągu kilku minut blat zrobił się czarny, bo zasiadły na nim miliony czarnych, półcentymetrowych paskud. Zrobiłam obchód po sąsiadach pytając, czy nie wiedzą co to jest, ale nie wiedzieli. Z obchodu był jeden pożytek - poznałam nową sympatyczną sąsiadkę, która uraczyła mnie garścią borówek :)
Żeby wiedzieć z czym walczyć (bo przecież to latajstwo zje mi cały żywopłot!!), postanowiłam, że nałapię ich trochę do słoiczka i podjadę z nimi do ogrodnika. Popytam.
Nałapałam do słoiczka.
Sytuacja ta zainspirowała mnie do napisania tego postu, bo tak się składa, że dwa dni temu przypomniało mi się, że w sierpniu nałapałam przecież tych robali..a słoik nadal gdzieś w aucie...gwałtu rety!!!!!!!!!!!!!!! ;)))))))))))))

   Z końcem lata obraziłam się na ogród. Bo biegam, przycinam, pryskam przeciw grzybowi, skubię chore liście, plewię...a wszystko jakieś takie mikre, coraz słabsze. Wszystko brzydkie i wyglądające bynajmniej nie zdrowo. Strzeliłam rasowego focha i przestałam zajmować się uprawą. Brukselkę wyrzuciliśmy, wykopaliśmy wszystko, co nie chciało rosnąć, a zioła zostawiłam same sobie. Niech tak sobie schną, marnieją i niech im się robią ciapki. Mam dość.
   Po ok. miesiącu (akurat intensywnie pracowaliśmy nad remontem w mieszkaniu) pojechaliśmy na wieś. Warzywa piękne, dorodne. Zioła, choć niby pozostawione same sobie i nie pielęgnowane, są piękne, gęste i zdrowe. Doszłam do wniosku, że im mniej koło nich chodziłam, tym są ładniejsze. DZIWNE. Ale to pewnie nie ostatnia rzecz, która mnie zaskoczy w ogrodzie ;)


   Kilka dni temu posadziliśmy kilka tujek przy ogrodzeniu. Przemieszam je ze świerkami i krzewami. Do przesadzenia mamy jeszcze winogron, który tak pięknie owocuje, że serce rośnie ;) Przesadzić musimy też aronię i jeżyno-malinę. Tak, gdzie obecnie rosną, będzie stawiany domek narzędziowy. Pracy jest sporo. Oby dopisała pogoda.

Odobraziłam się już. Już mi przeszło. No, może jeszcze czasem się denerwuję, gdy widzę miliony pajęczorów, które panoszą się na krzewach gdzie popadnie w ilości przyprawiających o gęsią skórkę, ale.. jest pięknie. Szczególnie w słoneczne dni. Uwielbiam spacerować po wschodniej części ogrodu i wystawiać twarz do słońca. Rok temu jeszcze tego nie czułam, teraz czuję. To moje miejsce... :)))







:)))

20 komentarzy:

  1. Spokojnie Kasiu:))nawet wprawionemu rolnikowi nie zawsze wszystko wyjdzie a co dopiero początkującej ogrodniczce:)ale faktem jest ,że niektóre rośliny wolą tzw zimny wychów :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zapamiętania :) Czyli siać w marcu??

      Usuń
    2. "Zimny wychów" to znaczy ,że posadzić i zapomnieć:)nie podlewać ,nie przelewać ,nie ruszać:)))

      Usuń
    3. Hahhahahahaha :)))) O rety... ;) Zimny wychów, to pomyślałam, że pewnie trza siać gdy jeszcze zimno na dworze.. o rety rety rety.. ;)))

      Usuń
  2. Pomidory oblazła zaraza ziemniaczana. nic dziwnego, bo były same deszcze.
    Pietruszka często nie wschodzi dlatego najlepiej siać ją już w marcu.
    Cebulę najlepiej wysadzać z sadzonek zakupionych w sklepie ogrodniczym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraza ziemniaczana na pomidorach..?? To na ziemniakach wychodzi pomidorowa? :)))) O mamuniu...Chrabąszczyku, jest na tę zarazę jakaś rada? :*

      Usuń
    2. Można podlewać gnojówką z pokrzyw albo co jakiś czas robić oprysk z czosnku. Najlepiej zbierać pomidory sukcesywnie, jeszcze do końca niedojrzałe, bo zaraza przychodzi niespodziewanie. Gdy już się pojawi trzeba wyrwać cały krzaczek i spalić. Ja jestem zbyt leniwa i wrzucam do kubła na mokre. Nigdy do kompostownika!

      Usuń
    3. Yyy... ja chyba coś na kompostownik wrzuciłam..ale już jakby za późno..rety..urwanie głowy ze mną...........

      Usuń
  3. Oj uśmiałam się w duchu :) grzyba wygooglowałam... ha ha... a to Ci wyróżnienie :) no i te robale w samochodzie :D znalazłaś słoiczek? ;) Jeśli Cię to pocieszy, to u mnie też szereg porażek, pomidory również zaatakowała zaraza, rzodkiewki zjadły robale, marchewki w ogóle nie wyrosły, koper obsiadły robale a agrest zżarły szpaki. I ja się odobrażę na warzywnik dopiero wiosną ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... wyrazy głębokiego współczucia z powodu ujrzenia mądziaka w googlach :D :)) Słoika nie znalazłam. On taki mini..gdzieś wlazł..w jakąś dziurę... Aż się boję co tam w środku :o
      To też się nacieszyłaś plonami ;)) Szpaki są Tobie zapewne wdzięczne ;)
      Odobraź się wiosną. A teraz pod kocyk i dobra herbatka :) Pozdrawiam!!

      Usuń
  4. Ogród każdego roku pokazuje coś nowego ,robi niespodzianki.Kwiaty też mam nowe choć nie dosadzam a okazuje się ,że to nasionka z innych ogrodów przybyły z wiatrem albo z ptasimi odchodami.Jeśli chodzi o pomidory to miałam tak przez kilka lat z rzędu -rosły pięknie ,już owoce cudne i zaraza niszczyla.Kupiłam foliak na kilka sztuk na allegro i mam pomidorów z tych 10 krzaków bardzo dużo.To niewielki wydatek taki foliak ale pomidory fajnie chroni.Jakbyście się zdecydowali to oby był wysoki dość bo pomidory wyrastają bardzo wysoko.Kiedyś nie miałam możliwości ( wyjazd) wyplewić ogórków i co? po powrocie zobaczyłam busz a w nim piękne zieloniutkie ogórki ,czyli nie lubią żeby słońce mocno grzało na nie.Myślę że dobrze pytać ,czytać mniej bo czasem w praktyce robi się inaczej niż książka nam radzi.Każdego roku będzie lepiej a radość gwarantowana.Cebulę warto wysadzać z dymki czyli małych cebulek a nie nasion bo z nasion dorosną tylko do wielkości malutkich cebulek które służą na wiosnę właśnie do wysadzania bo za male do konsumpcji.Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki od wiosny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego grzyba mi ostatnio Tato pokazywal na zdjeciu, w lesie spotkal. U nas panuje jakas choroba bukszpanow, padaja w ciagu kilku dni, nie do odratowania. Podobno to jakaschorba. ktora pojawila sie w 2007 roku i przywlokla sie z Azji, http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,21923853,motyl-z-azji-zzera-krakowskie-bukszpany-i-nie-ma-na-niego-sposobu.html
    Na cmentarzach czy przy domach wydac duzo uschnietych bukszpanow, to atakuje tylko bukszpany. mam nadzieje, ze to nie to jednak w Twoim ogordzie i to cos co zaatakowalo, da sie zwalczyc
    Mi w tym roku na balkonie nie udala sie wogole pietruszka, i roze chorowaly jak szalone

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam o tych bukszpanach :/ U mnie tego motyla nie ma. Robale, które oblazły krzaki, to chyba jakieś młode chrabąszcze, czy coś w tym rodzaju.. Bukszpany żyją i mają się dobrze i mam nadzieję, że nadal będą. Coraz częściej słyszę o tych chorobach i słabych plonach w tym roku.. Cóż, może w przyszłym będzie lepiej. Oby była zima, prawdziwa zima, by ziemia wpadła w swój naturalny rytm..

      Usuń
  6. Kasiu nie wiem, czy odwiedziłaś kiedyś mój blog. Piszę w nim o moich porażkach i osiągnięciach. Ogród, to jak człowiek, każdy jest inny. Nie wystarczy czytać, trzeba go dobrze poznać. Ja zmagam się z tymi przygodami kilkanaście lat. Ziemia o najniższej klasie bonitacyjnej ale nasza ciężka praca niekiedy przynosi korzyści w postaci pięknych kwiatów,dobrych plonów. Eksperymentuję z nowościami i bardzo cieszy kiedy są efekty. Porażki mnie nie zrażają. Próbuję na nowo. Sezon ogrodowy, który mija przyniósł wiele chorób i szkodników w większości ogrodów także w naszym. My staramy się stosować środki naturalne w postaci gnojówek, wyciągów roślin. Niekiedy jednak szczególnie kwiaty trzeba potraktować chemią. Mogę służyć Ci radą, bo mam wiedzę praktyczną jeżeli będziesz jej potrzebowała. Zapraszam do nas tak blisko mieszkamy. Wprawdzie teraz u nas rozgardiasz na ogrodzie, ale pogadać można. Nie zrażaj się, ogród to wspaniała przygoda. Pozdrawiam:):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście odwiedzam, choć nie pozostawiam śladu. Twój ogród jest faktycznie piękny,a dalie i cynie..ach...!! Aż się wierzyć nie chce, że to na kiepskiej ziemi. Kochana, chętnie wpadnę i popytam, bo każda rada doświadczonej pasjonatki-ogrodniczki jest dla mnie na wagę złota :) Daj znać kiedy miałabyś czas na spotkanko. Upiekę coś dobrego i przyjedziemy :))

      Usuń
  7. Hei, mogę Cię posieszyć, że nie jesteś sama. U mnie sprawa wygląda podobnie. Brukselkę, fasolkę szparagową oraz bób zjadły mi ślimaki *te gługie, grube, czarne lub brązowe bez domku*. Truskawek było nie wiele, jerzyne złamał wiatr. Jedyne co się uchowało to rzodkiewka, marchew i buraczki. Zioła rosnąć w tym roku także nie chciały. Wysadziłam dorodne sadzonki dyni oraz cukini. Dużo kwiatów i nic. Z powodu chłodnego lata i ciągłych opadów niewile roślin dało radę w tym roku.Jeszcze gorzej sprawa wygląda z kwiatami, przeszły swoje z ciągle mokrą ziemią. Mam nadzieję na lepszy sezon w przyszłym roku. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. człowiek się całe życie uczy :P o takich grzybach jeszcze nie słyszałam, wygląda dość... interesująco :P Powodzenia w dalszych ogrodniczych zmaganiach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszę również jako początkująca ogrodniczka - ogórki zjadły mi mrówki, cebula również nie wyrosła , ale za to mam piękne buraki i udały mi sie pomidorki , fasolki i cukinie , w zeszłym roku moje brukselki również zostały zjedzone przez okropne gąsienice - brr ! Wiec zrezygnowałam z sadzenia jej . Jak wcześniej wspominano bardzo dobrze wpływa na roślinki podlewanie ich tzw gnojówką z pokrzyw (zapach przeokropny , ale wspaniale wzmacnia warzywka ) To prawda , że nie powinno się a często plewić ogródka , bo chwasty dają trochę cienia i wilgoci (oczywiście nie piszę o ogromnym zachwaszczeniu 😉) Jeżeli lubicie szpinak to polecam Ci szpinak nowozelandzki , ma listki w kształcie serduszek 😊 i z jednej paczki można mieć niezłe zbiory 🙂 ja zawsze mrożę .Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Po wielu latach pracy z roślinami wiem, że nie powinniśmy zrażać się niepowodzeniami. Mnie też w tym roku wiele rzeczy się nie udało, mimo, że włożyłam w nie wiele energii: ślimaki zjadły ogórki, pomidory zaraza, a winogrona postanowiły nie dojrzeć. Ale przepięknie kwitły tulipany, obrodziła sałata, a maliny zrywam do tej pory. I zawsze po deszczu wychodzi słońce :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij