16 kwietnia 2014

Wyprawa po P.

   Tajemniczo zabrzmiało, prawda...? ;))

   Dzisiejszy dzień upłynął nam w biegu. Dosłownie;) Szybkie zakupy, wysyłka zamówienia (żeby dotarło do klientki jeszcze przed świętami), zdjęcia, szybki obiad w mlecznym barze za rogiem... Wszędzie szybko. Ale kocham ten pęd!! Czy to normalne..? ;)))

   Dwa dni temu dotarła do mnie ławka balkonowa.
Przed odebraniem jej od kuriera o mało nie osiwiałam...
W dniu dostarczenia ławki od rana martwiło mnie to, jak sobie poradzę z wniesieniem jej na trzecie piętro. Kurier przecież nie ma obowiązku wnosić pakunku pod drzwi. Przywykłam do takich panów, którzy bardzo restrykcyjnie przestrzegają zasad i nie bardzo lubią je naginać. Bałam się, że postawi mi pakę pod klatką i bezgłośnie powie: martw się babo sama. W dzisiejszych czasach, niestety, szarmanckich i rycerskich mężczyzn coraz mniej... Ja jednak pozostałam w bojowym nastawieniu. No przecież nie wtargam tego ustrojstwa, które, nadmienię, w pionie prawie przewyższało mnie wzrostem...!!
Zanim zadzwonił domofon ułożyłam sobie w głowie wypowiedź na wypadek gdybym musiała zawalczyć o swoje. Wiecie, coś w stylu: "wiem, że rycerze wyginęli z dinozaurami, ale jednak mógłby pan..." ;))))
Hmmm.... i tu niespodzianka. Kurier bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Do drzwi zapukał starszy Pan. Zziajany biedny przeokropnie, aż mnie serce ścisnęło... Podpisałam odbiór, złapałam za paczkę, na co Pan kurier zareagował gwałtownie mówiąc: "proszę zostawić, wniosę to pani do środka, przecież nie będzie pani dźwigać" ...
SZOK. Prawdziwi mężczyźni istnieją. Alleluja!! :))))
   Do paczki dorwałam się jak wygłodniałe zwierzę. Ławeczka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jest zgrabna, pojemna i (och, co za ulga!!) baaaardzo wygodna;))))

   Kilka dni temu robiliśmy zakupy w Biedronce. Rzadko w niej bywam, bo jakoś tak mi nie po drodze...
W sklepie natknęłam się na świetne poduchy na krzesła. Od razu pomyślałam o mojej nowej ławce.
Cena poduchy bardzo zachęcała (9,99zł). Miałam kupić, ale czasu było mało...
Kiedy wróciłam do domu w głowie tarabaniły mi te poduchy... a szczególnie żółte w białe grochy. Postanowiłam, że je kupię.
I tak o to powracam do tytułu dzisiejszego postu.
Dziś po południu wybrałam się z Julką na rowerową wycieczkę. To była wyprawa po poduchy do marketu za miastem. Jechałyśmy baaaardzo długo;))) ale było warto. Jak tylko zrobi się cieplej, pomaluję ławkę, wstawię na balkon i położę kropkowe siedziska. Och... już nie mogę się doczekać porannej kawusi na balkonie... :)))

Oto mój nabytek...








   Teraz słów kilka o miłym geście...
Całkiem niedawno przeżyłam kilka ciężkich dni. Tak czasami bywa, że problemy się piętrzą, człowiek nie nadąża, a jeszcze w pakiecie choróbsko dostanie...
O swoich rozterkach pożaliłam się w sms-ie mojej kochanej sąsiadce. Minęło dosłownie chwil kilka, jak Justyna zapukała do drzwi. Przywitała mnie z uśmiechem, po czym wręczyła mi maleńką buteleczkę olejku arganowego, przywiezionego przez jej małżonka z Maroka. Dusza mi się rozradowała, bo na dodatek buteleczka została przez nią ręcznie przyozdobiona (Justyna to zdolna osóbka;) )
Przyszła na ploteczki. W jednej sekundzie chmury gdzieś uleciały, zaświeciło słońce, a po pokoju rozniósł się niebiański zapach parzonej owocowej herbaty i malinowej konfitury...

Justynko, Dziękuję. Fajnie, że jesteś;))))








Oby i Wam takie słoneczko świeciło na co dzień!!!!! :))))))))
Macham Wam wesoło zza monitora!!



11 komentarzy:

  1. też spotkałam te poduchy i nie wiem czemu się nie skusiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) jeśli jeszcze gdzieś są.. polecam, bo są naprawdę fajne. Moje są pstrokate, ale widziałam też takie neutralne, w tonacji popielato-beżowej. Mnie bardzo pasuje to, że materiał, którym są powleczone, to 100% bawełna. Poszukaj, może jeszcze gdzieś trafisz:)) Pozdrawiam!!

      Usuń
  2. Też nie mogłam się oprzeć poduszkom z Biedronki :) Kupiłam dwie w paski, będą ładnie wyglądać na krzesłach balkonowych :) Cena bardzo fajna, jakoś też dobra jak za te cenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą:)) Te pasiaste też były urocze. Pozdrawiam Cię serdecznie...

      Usuń
  3. Śliczne te poduchy:) Okazuje się że i w Biedronce można kupić fajne rzeczy:) A co do Panów dżentelmenów - to jeszcze na szczęście istnieją i na sąsiadów też można liczyć, ja mam takich i zawsze kiedy trzeba to oni są i jes to bardzo ale to bardzo pocieszające:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja w zasadzie chyba pierwszy raz kupiłam w Biedronce coś, co nie jest żywnością;)) I jestem bardzo, bardzo zadowolona. W okresie bożonarodzeniowym był szał na biedronkowe pledy i poduchy. Też miałam ochotę...ale miało je już tyle dziewczyn... nie chciałam kopiować... A co do sąsiadów, masz ogromne szczęście:))) W dzisiejszych nieco egoistyczno-anonimowych czasach więzi sąsiedzkie pozostawiają wiele do życzenia... Dobrze jednak, że spotyka się jeszcze dobrych sąsiadów:) Pozdrawiam!!

      Usuń
  4. Your cushions are very sweet - I can't wait to see your bench all together! How nice that there are still gentleman in this world and also kind neighbors. They are getting more and more rare. I also like your sweet bird house in your last post. You are so creative, my Dear. Hugs xo Karen

    OdpowiedzUsuń
  5. Och dziękuję Ci bardzo Kasieńko, aż mi się łezka w oku zakręciła tak miło jest usłyszeć o sobie dobre słowo :). Ja też bardzo się cieszę, że możemy razem poplotować przy herbatce. Superowo mieć taka sąsiadkę :))).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja niestety tego pędu już mam dosyć, jestem nim zmęczona. Ale fajnie, że Ty sobie z tym radzisz i czerpiesz jeszcze przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij