26 kwietnia 2014

Inspiracja balkonowa

   Witajcie sobotnio!!
Jak spędzicie ten weekend?? Jakieś wycieczki..? Może grill w ogrodzie..? Albo po prostu dobry film i błogie, domowe leniuchowanie..??
Ja myślałam o wypadzie w góry...ale pogoda za bardzo grymasi. Nie będę ryzykować...
Dzisiejszy dzień spędzę na pewno pracowicie. Kończę już powoli zlecenie dla kawiarni. Maluję sporo elementów, każdemu z nich poświęcając wiele uwagi. Jak tylko skończę, sfotografuję je dla Was w miejscu przeznaczenia, czyli w uroczej, klimatycznej kawiarni;)
Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zrobić też zdjęcia kuchni, którą jakiś czas temu malowałam. Na razie  jeszcze trwają ostatnie szlify, a właścicielka chce pokazać efekt końcowy po całkowitym wykończeniu pomieszczenia.


   Poza pracą, pozostaję nadal w temacie balkonowym. Snuję pomysły na temat tego, jak będzie w tym roku wyglądał mój kawałek nieba.
   Rzadko zamieszczam na łamach bloga zdjęcia z sieci. Jednak dziś chciałabym się z Wami podzielić jedną z moich inspiracji tarasowych.
Na zdjęciu widać taras starej willi. Uwielbiam ten zakątek. Za nostalgiczny charakter, dzikie pnącza, doniczki pod tytułem "każda z innej parafii" i wiekowy stół... Być może i Was zainspiruje... ;))


żródło

żródło



Wracając do Rustykalnego,  prezentuję Wam kolejną sklepową nowość w postaci pięknych, wyplatanych ze sznura pakowego koszy i tac...








 

   Kochani, wypocznijcie dobrze. Korzystajcie ze słońca, spacerujcie wśród zieleni. Taki spacer nieziemsko wręcz ładuje baterie;))
Ściskam Was bardzo, bardzo mocno..!!
:)))

24 kwietnia 2014

Kosz pełen kwiatów

   Jestem. Żyję. Wody po kwiatach (tym bardziej ku przestrodze - z kowalii) nie wypiłam;)))
Dziś będę malować. Ale zanim zacznę pracę, zamierzam zrobić porządek na balkonie. Chcę usunąć bluszcze. Pomoże mi w tym kochana mama, która za czasów posiadania własnego ogrodu, z anielską cierpliwością wyplątywała z siatki pnącą fasolkę...
Piję szybką kawę i ruszam do pracy.

   Wam dziś kochani prezentuję kolejne wspomniane cudeńko, które już mamy w sklepie.
Oferujemy wspaniałe, wiklinowe kosze z poszyciem z motywem piwonii. Kosze mogą pełnić rolę dekoracyjną i użytkową. Jeśli jesteście w posiadaniu balkonu, taki koszyk wspaniale sprawdzi się jako gazetnik bądź miejsce do przechowywania koca na chłodne dni... Duży kosz zaś idealnie nada się do samochodu, jako kosz na zakupy.
Kosze prezentują się naprawdę wspaniale!! Sama nie mogę nimi oczu nacieszyć;)))
A co ważne, są w naprawdę dobrej cenie!! Ba, jeśli ktoś skusi się na komplet (czyli jeden kosz duży i dwa małe), dostanie go jeszcze taniej:)))))
Zapraszam na spacerek po koszykowym raju............ ;)))

















   




   Dobra wiadomość: szafkę, którą widzicie powyżej, też będzie można kupić w naszym sklepie;)))

Uciekam do obowiązków.
Bardzo serdecznie witam nowe obserwatorki:)))))))

Ściskam Was mmmmocno!!
:)

22 kwietnia 2014

Woda i kwiaty

   Święta, święta... i po świętach:))
Mam nadzieję, że wypoczęliście i z nową energią rozpoczęliście ten dzień.

   Poniedziałek był dla nas prawdziwie dyngusowy;)  
Kiedy mój mąż wrócił z pracy, popryskałam go wodą ze zraszacza do roślin, tak delikatnie.
Mój małżonek, równie Delikatnie, zaszedł mnie od tyłu w kuchni gdy szykowałam obiad i powoluchnu wylał mi na głowę cały kubeł wody... ;)))  
   Tak, takie widoki (czytaj: dokuczanie/końskie zaloty, jak kto woli) to u nas codzienność;) Niejeden człek, gdyby tak na nas z boku popatrzył, stwierdziłby niewątpliwie: rodzina wariatów;)) 
Po obiedzie na przykład Radek zbiera ze stołu naczynia, chowa je do zmywarki... chwyta szklankę z wodą i z powagą pyta: "kochanie, woda po kwiatkach, będziesz piła..? " 
Nie wiem, czy już Wam pisałam...
Kiedyś czyściliśmy akwarium. Radek brudną wodę zlał do dużych butli po wodzie mineralnej (miała służyć do zasilenia roślin na balkonie). Ja niechcący postawiłam butlę z wodą świeżą i tą po rybkach obok siebie w kuchni. Któregoś dnia mój mąż spragniony nalał sobie do kubka wody, wypił jednym haustem, po czym stwierdził, że ta woda jakaś dziwna... Wyobraźcie sobie moją minę, gdy się zorientowałam, że właśnie wypił wodę z akwarium.. ;)) Śmiałam się tak, że łzy leciały mi jak grochy... Życie szybko się na mnie zemściło. Miesiąc później wypiłam wodę ze szklanki, w której wcześniej stały tulipany................. ;))

   Wczoraj po południu wybraliśmy się na wycieczkę na wieś. Zamierzaliśmy pospacerować wzdłuż Odry. Niestety, kiedy dojechaliśmy na miejsce, deszcz lunął jak z cebra. O tak, to był prawdziwy śmingus-dyngus;)))


   Teraz o nowościach w Rustykalnym.
Kochani, w sklepie już są dostępne wspomniane wcześniej bratki. W kolorze śliwkowym, błękitnym i różowym. Prezentują się naprawdę wspaniale!! Łodygi mają w środku druciki, więc kwiatka można dowolnie ukształtować. Cena takiego bratka to 7,99zł :)) Do kompletu polecam piękną, rustykalną doniczkę...

Tutaj: BRATEK i DONICZKA










   Z tyłu za kwiatkiem maleńka zapowiedź następnego sklepowego cudeńka, ale o tym w następnym poście;))

Trzymajcie się ciepło i słonecznie!!!!
:))

21 kwietnia 2014

Lany odpoczynek...

 Witajcie!!
Dziękuję Wam kochani za piękne życzenia!!
Jak się dziś miewają Wasze brzuszki...? ;)))
Mam nadzieję, że święta upływają Wam przyjemnie i pogodnie.
My w tym roku świętowaliśmy bardzo kameralnie. Jakoś tak się złożyło, że w ostatnim czasie żyliśmy w takim pędzie, że potrzebowaliśmy chwili wytchnienia, spokoju, wyciszenia.
Zjedliśmy wielkanocne śniadanko, zaliczyliśmy spacer do parku, potem wypiliśmy kawę... Bez szału, bez pośpiechu...
Dzisiejszy dzień być może spędzimy bardziej aktywnie. Może jakaś wycieczka po obiedzie..? Jeszcze nie wiem... w każdym razie odczuwam dziś wzmożoną potrzebę kontaktu z przyrodą... ;)))


























Moje kochane dziecię niewątpliwie odziedziczyło po mnie wrażliwość. 
Do zjedzenia święconego baranka, który, nadmieniam, miał przesłodką minkę, podchodziła kilkanaście razy.
Chęć spożycia ukochanego lukru walczyła z żalem związanym z pochłonięciem rozkosznego stworzenia.
A gdy wreszcie córcia zjadła baranka, pogrążyła się w głębokim smutku i trzeba było ją "wyciągać" siłą ze stanu pogrążenia i przytłaczających wyrzutów sumienia... ;)))





Na koniec: ja i mój Mamusik. Kocham!!! :)))

19 kwietnia 2014


Tradycyjnie...

   Jak co roku chcę się z Wami podzielić zdjęciami koszyczkowymi.
W tym roku nasza Rustykalna Wielkanoc będzie liliowo- habrowa.
 Pokarmy poświęcone, a po domu snują się zapachy świeżych frezji i świątecznych smakołyków. W lodówce czeka zakwas na barszcz maminej roboty. Zaraz zabieram się za pichcenie. 
Wszystko na spokojnie, bez szału. Ma być przede wszystkim przyjemnie...!! :)))















Wrzucam jeszcze kilka zdjęć moich tworów, czyli tego, co wykonałam na Wielkanoc dla znajomych -
 Agi i Roberta...
















  
Mam nadzieję, że i Wam przygotowania do świąt idą gładko.
Ps. Czy Wy też jesteście na takim głodzie jak ja...? Och, jak mi wszystko pachnie...!!! ;)))
Do jutra, moi mili!!

17 kwietnia 2014

Chwila wytchnienia;)

Kuchnia "zrobiona".
A teraz...
... cisza... ciepły płomień świecy... aromatyczna herbata........
moje ukochane chwile... :)))










Z pisankami...

  (Witam nowych gości, fajnie, że tu ze mną jesteście..!!:))) )
  Uff... mogę zacząć porządki...
Na razie odkładam pracę na bok. Czekam na farby, więc mogę poświęcić czas na odgruzowanie domu.
Dziś posprzątam, a jutro zabieram się za pichcenie. Moi sąsiedzi już od dwóch dni produkują smakowitości. Chwilami na korytarzu pachnie obłędnie...!! ;)))

   Wrzucam dziś pstryki dekoracji wielkanocnych, które wykonałam dwa dni temu dla mojej znajomej.
W kompozycjach wykorzystałam kilka malowanych przez siebie pisanek (to te fioletowo-białe i różowo-miętowe), pistacjową kurę i bratka. O, właśnie, już są u mnie niebieskie i różowe bratki. Są przesłodkie!!
Mam nadzieję, że jutro uda mi się je wrzucić do sklepu...

















 
Miłych przygotowań kochani!!!!
:))))))

16 kwietnia 2014

Wyprawa po P.

   Tajemniczo zabrzmiało, prawda...? ;))

   Dzisiejszy dzień upłynął nam w biegu. Dosłownie;) Szybkie zakupy, wysyłka zamówienia (żeby dotarło do klientki jeszcze przed świętami), zdjęcia, szybki obiad w mlecznym barze za rogiem... Wszędzie szybko. Ale kocham ten pęd!! Czy to normalne..? ;)))

   Dwa dni temu dotarła do mnie ławka balkonowa.
Przed odebraniem jej od kuriera o mało nie osiwiałam...
W dniu dostarczenia ławki od rana martwiło mnie to, jak sobie poradzę z wniesieniem jej na trzecie piętro. Kurier przecież nie ma obowiązku wnosić pakunku pod drzwi. Przywykłam do takich panów, którzy bardzo restrykcyjnie przestrzegają zasad i nie bardzo lubią je naginać. Bałam się, że postawi mi pakę pod klatką i bezgłośnie powie: martw się babo sama. W dzisiejszych czasach, niestety, szarmanckich i rycerskich mężczyzn coraz mniej... Ja jednak pozostałam w bojowym nastawieniu. No przecież nie wtargam tego ustrojstwa, które, nadmienię, w pionie prawie przewyższało mnie wzrostem...!!
Zanim zadzwonił domofon ułożyłam sobie w głowie wypowiedź na wypadek gdybym musiała zawalczyć o swoje. Wiecie, coś w stylu: "wiem, że rycerze wyginęli z dinozaurami, ale jednak mógłby pan..." ;))))
Hmmm.... i tu niespodzianka. Kurier bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Do drzwi zapukał starszy Pan. Zziajany biedny przeokropnie, aż mnie serce ścisnęło... Podpisałam odbiór, złapałam za paczkę, na co Pan kurier zareagował gwałtownie mówiąc: "proszę zostawić, wniosę to pani do środka, przecież nie będzie pani dźwigać" ...
SZOK. Prawdziwi mężczyźni istnieją. Alleluja!! :))))
   Do paczki dorwałam się jak wygłodniałe zwierzę. Ławeczka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jest zgrabna, pojemna i (och, co za ulga!!) baaaardzo wygodna;))))

   Kilka dni temu robiliśmy zakupy w Biedronce. Rzadko w niej bywam, bo jakoś tak mi nie po drodze...
W sklepie natknęłam się na świetne poduchy na krzesła. Od razu pomyślałam o mojej nowej ławce.
Cena poduchy bardzo zachęcała (9,99zł). Miałam kupić, ale czasu było mało...
Kiedy wróciłam do domu w głowie tarabaniły mi te poduchy... a szczególnie żółte w białe grochy. Postanowiłam, że je kupię.
I tak o to powracam do tytułu dzisiejszego postu.
Dziś po południu wybrałam się z Julką na rowerową wycieczkę. To była wyprawa po poduchy do marketu za miastem. Jechałyśmy baaaardzo długo;))) ale było warto. Jak tylko zrobi się cieplej, pomaluję ławkę, wstawię na balkon i położę kropkowe siedziska. Och... już nie mogę się doczekać porannej kawusi na balkonie... :)))

Oto mój nabytek...








   Teraz słów kilka o miłym geście...
Całkiem niedawno przeżyłam kilka ciężkich dni. Tak czasami bywa, że problemy się piętrzą, człowiek nie nadąża, a jeszcze w pakiecie choróbsko dostanie...
O swoich rozterkach pożaliłam się w sms-ie mojej kochanej sąsiadce. Minęło dosłownie chwil kilka, jak Justyna zapukała do drzwi. Przywitała mnie z uśmiechem, po czym wręczyła mi maleńką buteleczkę olejku arganowego, przywiezionego przez jej małżonka z Maroka. Dusza mi się rozradowała, bo na dodatek buteleczka została przez nią ręcznie przyozdobiona (Justyna to zdolna osóbka;) )
Przyszła na ploteczki. W jednej sekundzie chmury gdzieś uleciały, zaświeciło słońce, a po pokoju rozniósł się niebiański zapach parzonej owocowej herbaty i malinowej konfitury...

Justynko, Dziękuję. Fajnie, że jesteś;))))








Oby i Wam takie słoneczko świeciło na co dzień!!!!! :))))))))
Macham Wam wesoło zza monitora!!



15 kwietnia 2014

Wiosenny domek z dostawą do domu

   Dziś mam dla Was wiosenny karmik. Idealny do wiosennych aranżacji i na wielkanocny stół.
Cena: 16,99zł.
Klientom z Głogowa i okolic domek (tudzież inny artykuł zakupiony w naszym sklepie)
 dowieziemy gratisowo i dołączymy doń piękny uśmiech;)))













Miłego dnia!!
:)))

Udostępnij