28 marca 2014

Zapowiedź zmian, dziwne nazwy i konferencja

(Dziś od godziny 18:00 do 21:00 będę do Waszej dyspozycji na GG: 44065949
Macie ochotę porozmawiać..? Piszcie śmiało:)) )

   Witam Was serdecznie!!:))
   Od kilku dni intensywnie pracuję nad wprowadzeniem zmian w moim sklepie, a wszystko to za sprawą sugestii pewnego dobrego duszka, któremu z tego miejsca bardzo, ale to Bardzo dziękuję:))
Przygotowuję nowy i zupełnie inny niż dotychczas asortyment, który już w ciągu najbliższych dni pojawi się w sprzedaży. Mam nadzieję, że ta zmiana okaże się trafiona;)) Sama mam takie poczucie, że chociaż mam zadowolonych klientów, którzy dokonują w Rustykalnym zakupów, to moja strona ciut kuleje... dlatego już w kwietniu sama zajmę się jej prowadzeniem:)) Póki co szkolę się i pstrykam, a mój dom z domu przeistacza się w prawdziwy showroom;))
f
 
   Wczorajszy dzień upłynął nam bardzo intensywnie.
Kilka długich godzin spędziłam w samochodzie, wysłuchując paplaniny Gwidona (faceta mieszkającego w nawigacji), który każdą upojną  minutę ciszy przerywał nakazem: "skryłć w prawo"... "skryłć w lewo"... Tak tak, Gwidon nie mówi "skręć". Ma swój własny osobisty język;)
Zresztą... nie tylko on ma swój własny. Moda damska - na męskie nieszczęście - ma go również;)

   Wczoraj chciałam w sklepie wymienić ciuszek Julki na większy. Przed wyjściem z domu, w szufladzie wypchanej po brzegi zgubiskami, próbowałam znaleźć odpowiedni paragon. Z uwagi na brak czasu szukanie zleciłam Radkowi. Musielibyście widzieć minę mężczyzny, który czyta z paragonu nazwę: "KARDIGAN". Albo "SZMIZJERKA". Mina...Bezcenna;)))
"Co to jest???" - pyta. No tak. My - baby - wiemy. Facet niekoniecznie... no, chyba że interesuje się modą.
*Tutaj małe objaśnienie dla Panów, którzy mnie czytają: 
kardigan to sweterek, wiecie, ten z mnóstwem mini-guziczków, które kobity zawsze zapinają pół godziny, tudzież o zapięcie których Was proszą gdy np. zrobią sobie paznokcie. 
Szmizjerka natomiast to sukienka. Taka wiedza powinna Wam wystarczyć;)))

   Zdziwienie towarzyszy też czasem określaniu przez nas - kobiety - kolorów. Kiedyś na przykład próbowałam pewnemu panu wytłumaczyć, że potrzebuję czegoś w kolorze karmelowym. "JAKIM???" - pyta rozbawiony rozmówca. "No... karmelowym, takim jasnym". "Nieee... nie ma takiego koloru. Kolory to: biały, czarny i czerwony. Nie ma koloru KARMELOWEGO!!" ;))) I dogadaj się tu...
Mój mąż też miewa problemy z określaniem nazw kolorów. Pewną ekstrawagancją jest to, że niewątpliwie wie, jaki to kolor łososiowy. Ale to wcale nie dlatego, że wie, jak wygląda łosoś. Wie po prostu, że to kolor, którego nie lubię i ma go wpisanego na listę pod tytułem: "czego nigdy nie kupować jej w prezencie";))

   Jeśli chodzi o same paragony, ja też czasem mam problem z odczytaniem z nich nazwy elementu garderoby. Któregoś razu pochwyciłam karteczkę z nazwą w stylu "tshdz". Hmmm... I tak patrzę... i patrzę... i myślę... i Nic. Żadna lampka się w głowie nie zapala... Następnego dnia rano (och, cóż z człowiekiem robi sen!!) myślę: Eureka!! "T-shirt dziewczęcy"!! :D

    Tak to już jest, że my - ludzie - lubimy sobie komplikować życie;)
A znacie słowo "laczek"..? :) Ja tego określenia nie słyszałam i nie używałam od baaardzo dawna. Usłyszałam je wczoraj na parkingu. Pewien miły taksówkarz spoglądając na nasz samochód powiedział nam, że mamy laczka;)))
Może Wy macie jakieś swoje "ulubione" nazwy..??

f
   A teraz aktualności;))
   Już we wtorek, 1 kwietnia, będę gościć na konferencji DESIGN Nowe trendy w architekturze wnętrz.
Konferencja odbędzie się w Poznaniu w IBB Andersia Hotel. Już nie mogę się doczekać, szczególnie z powodu tego, że odbędzie się wykład na temat nowych trendów w kolorystyce Fluggera.
A może ktoś z Was również będzie brał udział w konferencji..?

 
   Tak więc ochoczo pracuję i planuję.
I przedstawiam Wam małą zapowiedź nowości sklepowych...













Czekam tu na Was:)))
Ślę moc uścisków!!

Kasia q




25 marca 2014

Kaśki i pisanki

   Witajcie moi drodzy... a przy okazji witam bardzo serdecznie nowych obserwatorów:))

Nie wiem, czy jest to wpływ tego, że ostatnio ciągle maluję czarne meble ... ale mam taką ogrrrromną chęć na przemalowanie któregoś ze swoich mebli na jasno ...co... jak wiecie... do mnie niepodobne;))
Zastanawiam się nad metamorfozą sekretarza. Pomalowałabym na bardzo jasny odcień szarości bądź łamaną biel. Potrzebuję nieco rozjaśnić swoje cztery kąty...
   Póki co lakieruję czarne krzesełka, które za pierwszym razem nie złapały kleju i mieszkają już u mnie dość długo...

   Dziś mała porcja kaśkowa czyli ja i moje pisankowe tworki... ;))











Dużo słońca Wam życzę kochani !!
:)))

Kasia q

24 marca 2014

O roślinach na balkonie

   Kochani...
Dziękuję Wam za słowa wsparcia!!
Walczymy dzielnie z chorobą Julki. Dziś już jest zdecydowanie lepiej. Gorączka znikła, ale córcik zostanie jeszcze trzy dni w domu, bo plamki z ciałka jeszcze nie zeszły...
Najgorsze jednak...uff... jest już chyba za nami;))

   Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie...powiedzmy... dość energetycznie;) Znaczy to mniej więcej tyle, że za sprawą dwóch rozmów telefonicznych dostałam niezłego energetycznego kopa... ale jakże potrzebnego..!! Taki zastrzyk bardzo, ale to bardzo dobrze mi robi...  Dziękuję...!! :)))


   Kiedy napisałam o balkonowych porządkach, posypały się pytania różne różniste dotyczące moich balkonowych poczynań. Tu chciałabym odpowiedzieć mojej czytelniczce Doranmie, która spytała, czy moje rośliny zimują, czy też wyrzucam je wiosną zastępując nowymi.
A więc już odpowiadam:
Na moim balkonie znajduje się wiele roślin. Część z nich to moja tzw. zielona baza, którą stanowią rośliny wieloletnie i zimozielone. Po pergolach pnie się dzikie wino (które, nadmienię, już wypuściło pąki), w donicach zaś rosną zimujące bluszcze, bukszpan, tuje i cisy. Drzewka, których musiałam się pozbyć po zimie, to cyprysy, które na ogół nie są w stanie przezimować na balkonie. Całą zimę wyglądały dość dobrze, więc ich nie wyrzucałam. Teraz jednak musiałam się ich pozbyć, gdyż były zupełnie zeschnięte. Na balkonie pozostały  w/w rośliny. Bluszcze odrobinę popodcinałam, wybrałam spomiędzy gałęzi suche liście. Wyrzuciłam te, którym nie udało się przetrwać zimy (ale to były zaledwie dwie sztuki), a w miejsca puste wsadziłam bratki. Tak więc nie muszę co roku zmieniać całej zielonej szaty na balkonie. Wystarczy wymieniać kwiaty sezonowe. Baza zostaje, co zaoszczędza mi dużych wydatków:))
Jeśli macie kochani jakieś pytania dotyczące balkonu...tudzież inne, piszcie śmiało!! Postaram się na wszystkie odpowiedzieć;)

   Na zdjęciu poniżej skrzynia, która po wykończeniu krzesełek wpełznie pod mój pędzel;))








   

   Do następnego razu..!! ;))

Kasia q

23 marca 2014

O smuteczkach i sprzęciarskich złośliwościach

   Witajcie niedzielnie...
Jestem baaardzo zmęczona:( Snuję się po domu niczym cień, nie mając na nic sił...
Od kilku dni walczymy z chorobą Juleczki. Początkowo zdiagnozowano różyczkę, jednak choroba okazała się być rumieniem zakaźnym. Cóż za wstrętne choróbsko!! W większości przypadków ma łagodny przebieg, ale w naszym przypadku niestety tak nie jest... Wczoraj o mało nie zeszłam na zawał, gdy po zmierzeniu temperatury Julce zobaczyłam na termometrze 40,5 stopnia...:(( Leży ta bida moja od kilku dni w łóżku...cała poplamiona, osłabiona... . Dwa dni temu ubolewała nad tym, że musi być w domu, podczas gdy na dworze tak pięknie i ciepło... Dziś - na szczęście dla nas - za oknem pochmurno, burzowo. I pada...

   Tak więc dziś jestem uziemiona...czy może bardziej udomowiona...
Chciałam trochę posprzątać, bo mój dom od kilku dni wygląda jak pobojowisko... Tak, wiem, że dziś niedziela, ale... rozumiecie... Trudno przejść przez dzienny nie nabijając sobie sińca;)
   Och, a co do sprzątania...
Dwa dni temu zabrałam się za balkonowe porządki. Wyobraźcie sobie jak musiał wyglądać mój balkon, skoro sprzątanie go po zimie zajęło mi - bagatela - ponad 4 godziny... Musiałam usunąć zaschnięte bluszcze i iglaki. W ich miejsce wsadziłam trochę bratków i bukszpan.
Podczas przesadzania roślin okrrrrropnie naśmieciłam, zarówno na balkonie, jak i w domu. Wszędzie panoszyły się okruchy ziemi i igły choinkowe... Pomyślałam jednak, że popracuję swobodnie, a na końcu wszystko odkurzę...
Tak........
Pamiętacie mój odkurzacz...? No ten, który tak namolnie wkradał się w kadry podczas zdjęć... Otóż kiedy po zakończeniu prac balkonowych zamierzałam wciągnąć całe ustrojstwo z podłóg, okazało się, że mój odkurzacz się na mnie obraził... i zupełnie złośliwie i na amen się popsuł:/
Tak więc Katarzyna powróciła do epoki kamienia łupanego i z miotełką w ręku obleciała wszystkie kąty mając jednak nieodparte wrażenie, że nie wszystko zostało wymiecione tak jak należy...
Nie wiem, czy moje zielone odkurzadło się odobrazi czy jednak będę musiała poszukać nowego. Hmm... może siedząc w czeluściach szafy przemyśli sprawę i po kilku dniach mu przejdzie...? ;)))


   Jakiś czas temu wykonałam za zamówienie tacę z monogramem. Kolorystyka tacy jest celowo ciemna, bo właścicielka bardzo lubi czarne i drewniane elementy we wnętrzach;)




   Moje pisaneczki powędrowały już do wspomnianej wcześniej Flora Atelier przy ul.Sikorskiego.
Oprócz pisanek, wystawiłam kilka naszych dzierganych serwet. Zostawiłam tam kilka prawdziwych cudeniek. Zapraszam serdecznie chętnych z okolic. Stolik z moją aranżacją jest ciut skromny z uwagi na fakt, że pochłonięta chorobą mojego malucha nie miałam dość czasu na jego dopieszczenie, jednak myślę, że to, co się na nim znajduje, przypadnie Wam do gustu:)) 
Jeśli zaś chodzi o serwety i obrusy - są to rzeczy dla prawdziwych koneserów, ceniących sobie przede wszystkim wysoką jakość i staranne wykonanie. Ach, nie będę już zachwalać... zajrzyjcie do kwiaciarni... ;)))











Trzymajcie się dziś ciepło i lepiej, niż ja... ;)))

Kasia q

19 marca 2014

Pastelowe święta

   Witajcie moi mili:))
Znów się zapracowałam...
Nadal maluję czarne krzesła. Jest z nimi trochę pracy, bo trzeba odpowiednio zabezpieczyć etc...
 I jeszcze nie skończyłam, a już posypały mi się nowe zlecenia.
Za jakiś czas będę malować elementy dekoracyjne do kawiarni. Och... już zacieram rączki..!! ;))

   Tymczasem wrzucam kolejną porcję rustykalnodomowych pisanek. Tym razem jaja pastelowe i srebrne.
Już od piątku pisanki, które widzicie poniżej, wraz z naszymi dzierganymi obrusami i wielkanocnymi serwetami, będzie można podziwiać i zakupić w kwiaciarni Flora Atelier w Głogowie...






















      Wczoraj miałam okazję zobaczyć kuchnię, którą ostatnio przerabiałam. Och, wygląda bosko!! Właścicielka jednak chce wstrzymać się ze zdjęciami do chwili całkowitego wykończenia wnętrza, a brakuje jeszcze kilku drobnych detali... Mam nadzieję, że wkrótce będę się mogła z Wami podzielić tymi wrażeniami;)))
   Biegnę do pędzla.
Rany, mam całe łapska w czarnej farbie... Dobrze, że komputer jest czarny... ;)))

Buziaki dla Was!!

Kasia q

15 marca 2014

Piernik z... wiatrakiem..?

   Sobota minęła szybko i... czarno.
Lakieruję czarne krzesła i upiekłam piernik polany czarną czekoladą ;)
Częstujcie się, proszę...

(dla Was kochane moje: przepis pochodzi ze strony Dorota Smakuje o TU) ;))











f

   A to moja kolejna pisanka...;)


Miłej niedzieli Wam życzę!!

Kasia q

14 marca 2014

Pisanka w błękitach i firanki

   Witajcie moi mili:)
Dziękuję za Wasze odwiedziny. Szczerze jestem zdumiona ogromną ilością osób, które tu ostatnio zaglądają :)))!!

   Wczorajszy dzień spędziłam w rozjazdach.
Odwiedziłam kilka ulubionych sklepów. Tyle w nich już barw... tyle pozytywnych bodźców:))
Wiecie, nigdy nie byłam fanką firan. No, może za wyjątkiem tych dzierganych;) Jakiś czas temu jednak zafascynowało mnie wnętrze salonu z jednego z polskich filmów. Wnętrze pokoju w dworskim stylu, który zazwyczaj charakteryzuje się dość ciężkimi dodatkami - masywnymi meblami, obrazami w złoconych ramach, grubo tkanymi dywanami tudzież kilimami... Wspaniałym przełamaniem tego wnętrza okazała się właśnie... firana. Biała, delikatna, zwiewna. I takim oto sposobem ja -zagorzała przeciwniczka - stałam się właścicielką swoich pierwszych firan;))) Kupiłam je w Ikei, te...wiecie... te popularne;) Ale.. urzekły mnie delikatnością i idealnie wpisują się w moją dworską, okienną fantazję;)))
Firany dziś zawisną, a ja w głowie już układam pomysły na kolejną stołową, wielkanocną aranżację. Będzie na pewno kolorowa i energetyczna. Już malują się pisanki, których kolor... hmm... na pewno Was zaskoczy;))

   W dniu wczorajszym odwiedziłam też duży, stary cmentarz.
Nie wiem, jak Wy, ale ja bardzo lubię spacerować po takich miejscach... Lubię panującą tam ciszę. Można wsłuchać się w siebie...
Mijam groby czytając nazwiska. Kiedy napotkam na nagrobek, na którym widnieje zdjęcie młodej osoby, zastanawiam się, czy miała rodzinę - męża/żonę, dzieci... Przechodząc obok starych, zaniedbanych pomników, czasem poustawiam kwiaty, posprzątam. Nie potrafię też przejść obojętnie obok grobu, z którego wiatr zdmuchnął znicz czy kwiaty. Podnoszę, ustawiam na miejscu. Może to dziwne, ale ja tam mam, po prostu...
Wczoraj świeciło słońce. W czeluściach gęstych drzew tajemniczo okraszonych starym, smolistozielonym bluszczem, niebiańsko ćwierkały ptaki.
Taki spacer działa niezwykle wyciszająco...
f

Moja kolejna pisanka. Tym razem akrylowa, w delikatnym, biało-błękitnym wydaniu...








 

 Ściskam Was mocno kochani!!

Kasia q

11 marca 2014

Zając z Muchą

   Witam Was pogodnie:))
W przerwach pomiędzy malowaniem mebli powstały takie oto wielkanocne cudaki;))

Ktoś chętny do złożenia zamówienia..?
materiał: styropian
wysokość: 9cm
cena: 3zł













Ściskam Was mocno!! :)

Kasia q

10 marca 2014

Stary fotel

   Jak ja kocham przedwiośnie... :)
Z dnia na dzień budzę się coraz bardziej radosna. Uwielbiam promienie słońca łagodnie wlewające się do domu po odsłonięciu rolet. Biegając zauważyłam pąki na gałązkach krzewów... jest pięknie:)))

   Od kilku dni zajmują mnie wszelkiego rodzaju "siedzidła". Ba, zostałam nimi wręcz zalana;)
Kilka dni temu malowałam stare fotele, bardzo podobne do tego, który stoi w moim domu. Po przetarciu nadałam im delikatny kolor ecru. W jasnej szacie prezentują się wspaniale... Spodobały mi się tak bardzo, że zastanawiam się, czy kiedyś nie przemaluję swojego;) Ładnie by wyglądał z obiciem w róże tudzież w jakiejś ładnej kracie... Dodam, że mebelek ten stał się ulubieńcem naszym i naszych gości. Stary jest, skrzypi przeraźliwie gdy się na min siada;) ale jest bardzo wygodny. Kochany dziadunio;)
   Fotele powędrowały już do klientów. Teraz zajmuję się krzesłami, które - dla odmiany - malowane są na czarno. Maluję też tacki... i pisanki...
Wstaję coraz wcześniej, idę spać coraz później... Doba jest już dla mnie zdecydowanie za krótka;)))







Życzę Wam moi mili takiego słońca, jakie świeci dziś w moim mieście:)))

Kasia q

9 marca 2014

Żółcienie

     Dziś od rana się uśmiecham... Coś takiego... hmm.. krąży w powietrzu....... ;)))))

     Bardzo lubię, gdy do mnie zaglądacie i zostawiacie po sobie ślad w postaci komentarza. Lubię Was poznawać. Niejednokrotnie czytając Wasze wpisy, maile bądź odbierając telefony, czułam się zaskoczona tym, że tak bardzo lubicie tutaj, do mnie, zaglądać:)
   Wczoraj po raz kolejny jedna z moich czytelniczek bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła:) Mam nadzieję Bożenko, że nie będziesz miała mi za złe, że ja tak tu o Tobie... ;)
Uśmiałam się do łez... Nawet nie potrafię określić tego, co wówczas czułam i jakie ciepło poczułam w sercu!!
Otóż Bożenka pod postem, w którym pisałam o tym, jak wychowuję Julkę, napisała, że podoba jej się moje podejście...i usiłowała zachęcić swojego małżonka do przeczytania posta. Małżonkowi trudno było się przełamać...lecz w końcu przeczytał mój wpis... i to tak intensywnie, że przegapił skoki narciarskie!! Jejejejej!! :)))
Panie mężu - tutaj zwracam się do Pana i bardzo, ale to bardzo dziękuję za poświęcenie mi cennego (a jakże!!) czasu:) A Tobie, Bożenko, bardzo dziękuję za wywołanie na mojej twarzy uśmiechu szerokości pasa startowego;)))  Pisać dla tak pozytywnych ludzi... bardzo mnie to uszczęśliwia:))) Dzięki!!!!!

Dla Was, kochani, wyrazy mojej wdzięczności...





    Pamiętacie, gdy jakiś czas temu wspominałam o ceramice, którą wygrałam w konkursie Mojego Mieszkania na najpiękniejszy balkon...? Dziś prezentuję kilka kadrów...
Ceramika ma bardzo energetyzujący kolor i idealnie wpisuje się w scenerię wiosennej, stołowej aranżacji...











   Cieszę się, że moje pisanki spotkały się z tak pozytywnym odbiorem;) Posypały się zamówienia.. 
Oto kilka nowych, zającowych sztuk...





   Życzę Wam słonecznej niedzieli:)))

Kasia q

7 marca 2014

Pisanki ;)

   Tym razem mniej słodko. 
No, może słodko, ale w szarym wydaniu ;)
Moje pierwsze tegoroczne drewniane pisanki ...






















   Mam nadzieję, że przypadły Wam do gustu ;)
Następne będą większe, do powieszenia. Wracam do pracy, a Wam życzę miłego popołudnia!!


Kasia q



Udostępnij