14 lutego 2014

Nowa taca i wspomnienie pierwszych Walentynek na swoim

   Czy u Was dziś też pachnie kwiatami...? Mam nadzieję, że tak;)

Na moim stole rozpanoszyły się tulipany, frezje (och, jak ja kocham ich zapach!!) i bratki.
Wioząc dziś do domu zakupionego na ryneczku bratka w kolorze biało-biskupim, patrzyłam tak i patrzyłam...i nadziwić się nie mogłam, jakie cuda potrafi tworzyć natura...

   Kolejna taca ukończona. Tym razem postawiłam na szarość...

























 
   Dziś Walentynki.
Co roku przy tej okazji wspominam nasze pierwsze święto zakochanych we własnym mieszkaniu. Być może pamiętacie.. pozwólcie, że przypomnę tę historię..

   Nasze pierwsze Walentynki na swoim mieliśmy spędzić pięknie i romantycznie. Plan nie do końca "wypalił", ponieważ deweloper spóźnił się nieco z oddaniem kamienicy i prace remontowo-wykończeniowe się przedłużyły. I tak oto wspomnianego dnia nasze mieszkanko wyglądało jeszcze bardzo surowo: nie było podłóg, na ścianach schnął tynk, we wnętrzu nie było ani jednego mebla, za to wysokimi stertami piętrzyły się wszelkiej maści materiały budowlane.
   Nas jednak bardzo nęciła myśl spędzenia tego dnia w progach swojego własnego "M". Postanowiliśmy więc wybrać się na kolację do jednej z restauracji położonych w pobliżu domu, a potem spędzić pierwszą noc na swoim. Zapakowaliśmy do samochodu: śpiwór, koc i poduszki, laptopa (żeby obejrzeć jakiś dobry film), suchy prowiant i..pozytywne nastawienie;)
   Kiedy późnym wieczorem weszliśmy do mieszkania, okazało się, że nie ma prądu. Trzeba było pójść do pobliskiego sklepu po świeczki. Mąż poszedł. Kiedy wrócił, odpalił laptopa, po czym okazało się, że padła bateria. No cóż, pomyśleliśmy, że bez kina się jakoś obejdziemy. Kiedy nadmuchaliśmy materac, zaczęło z niego schodzić powietrze.. z boku znaleźliśmy małą dziurkę. I kiedy tak chwilę poleżeliśmy na twardym posłaniu trzęsąc się z zimna, spojrzeliśmy na siebie i zgodnie powiedzieliśmy: "uciekamy stąd". W pięć sekund się spakowaliśmy i uciekliśmy w popłochu do domu teściów;)) Takie to były słodkie Walentynki;)

   Lubię wspominać ten czas. Czas urządzania mieszkania. Czas wicia gniazda.
Czasem z sentymentem przeglądam zdjęcia. Dziś podzielę się z Wami tym, do czego lubię wracać myślami...

W takim stanie odebraliśmy mieszkanie. Bywałam w nim wówczas prawie każdego dnia. Musiałam wszystkiego doglądać, ale i pomagałam we wszelkich pracach: kładłam fugi, malowałam ściany, tynkowałam.. Większość prac wykończeniowych wykonaliśmy z Radkiem sami.
Spójrzcie na nasze piękne "M" ;)))

pokój dzienny...


kuchnia...piękna, nieprawdaż..? ;)


    Żałuję jedynie widoku za oknem.
Kiedyś pod nasze okna podchodziły sarny, a co rano witały urocze, głośne ptasie trele. Teraz mamy kamienniczego sąsiada. To mnie nie złości, ale żałuję, że nie ma drzew. Żałuję, że na naszej starówce jest tak mało zieleni. Dlatego między innymi tak zalesiam swój balkon;)



  ;) nasze kochane...






Do następnego razu moi kochani!!
                     :)))

  

25 komentarzy:

  1. To rzeczywiście urocze walentynki mieliście hihi, ale za to jakie wspomnienia :) A taca przepiękna! Te malunki, kolory, mmmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest co wspominać;)
      Cieszę się, że moja tacka przypadła Ci do gustu:)
      Przesyłam pozdrowienia

      Usuń
  2. u Ciebie zawsze jest tak bardzo klimatycznie, bardzo lubię czytać Twoje notki :)

    a Wasze pierwsze Walentynki... haha, rewelka! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie mi miło czytać takie słowa:))) Wiesz, ja już się przyzwyczaiłam do swoich kątów, dla mnie jest normalnie, cieszę się więc czytając tak przyjemne opinie moich czytelniczek:) Pozdrawiam!!

      Usuń
  3. Przepiękne zdjęcia , jak zresztą zwykle:))
    Dużo miłości życzę:)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko taca mi się spodobała :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ;))ale historia:))
    U Was jest przytulnie! Nigdy nie osiagne takiego efektu, a taca jest piekna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, u nas MUSI być klimaciarsko, bo inaczej bylibyśmy nieszczęśliwi. My tacy całkowicie ciepłodomowi jesteśmy;)
      Dlatego tak tu dużo drewna i ciepłych kolorów.
      I nie pisz mi tu, że nie osiągniesz.. U Ciebie też jest pięknie, po Twojemu, i tak ma być:)
      Przesyłam buziaki!!

      Usuń
  6. Cudna taca. A gniazdko, które uwiłaś bardzo przytulne i piękne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiecie, tak patrzę na te zdjęcia dziennego w stanie deweloperskim...i teraz jedna myśl mi się nasuwa. Tę małą ściankę widoczną po prawej stronie fotografii sami kazaliśmy sobie wymurować, bo w projekcie jej nie było. Teraz tak sobie myślę, że mogliśmy ją zbudować ze starej cegły.. Ale byłoby fajnie...;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczna taca i dzbanuszki, bardzo przytulnie się urządziłaś.Pozdrawoiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniała historia :) jest co wspominać :) Pięknie mieszkanie urządziłaś, jestem pod wrażeniem :)
    Pozdrawiam ciepło
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu tak z sentymentem u Ciebie dzis i dobrze, warto wracac do fajnych chwil... stworzylisci cudo i dom pełen ciepła;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój dom jest właśnie na podobnym etapie, no może troszkę dalszym. W tym roku planowaliśmy sylwestra na swoim "M" tak jak Wy walentynki i skończyliśmy podobnie:)) Powrót był szybki, a noc mroźna:)
    Mam nadzieję, że doczekam się takiego wnętrza jak wasz dom i takiego ciepła bijącego z każdego konta:)
    www.adhome-rekodzielo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasiu, Twoje wszystkie tacki wyglądają ładnie, te ostatnie mają wyjątkowo piękny kolor. Mieszkanko jak widać urządzone z wielkim smakiem, a pierwszy dzień tam spędzony na pewno zapamiętasz na długo - pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo podoba mi się Twoja taca.
    Pozdrawiam i zapraszam na candy

    OdpowiedzUsuń
  14. w stanie surowym pokoj nie wyglada na duzy, a po umeblowaniu wyglada na duzo wiekszy, cieplutki i przytulny, normlanie czary. Ciekawe ile ma m kw. Chcialabym umiec taki klimat umiec kiedys osiagnac. Taca sliczna, a wspomnienia pierwszych Walentynek niezapomniane
    Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  15. Szalenie podoba mi się kolor tacy. Może dlatego, że jest inny, niż biały (za dużo go wszędzie :)))
    Bardzo lubię oglądać takie metamorfozy, bo wtedy widać, ile zostało włożone pracy, aby uzyskać tak wspaniały efekt. Fantastycznie ! Iwona P.

    OdpowiedzUsuń
  16. taca ładniutka ale... wazony na kominku...cudo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna taca..i porcelanka też...Fajne i nie zapomniane wspomnienia walentynkowe macie..bo super jest coś powspominać tego nic i nikt Wam nie zabierze..Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny dom - bije od niego ciepła i domowa atmosfera :) oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij