31 maja 2010

Dzień Mamy i moje szperanie...

Witam...
Mama już w domku, jestem więc spokojniejsza.

W sobotę zrobiliśmy sobie wypad do Wrocławia. Pierwszy raz byłam na tutejszym targu staroci. Pomimo że nie było zbyt wielu sprzedawców, było na co popatrzeć. Oczywiście coś musiałam wyszperać. Potargowałam się też troszeczkę, więc nabytki zyskałam za niedużą cenę.
Chciałabym określić co wyszperałam, lecz nie jest to taka prosta sprawa... ;) Jedna rzecz to żeliwny pojemnik na wodę święconą (tak twierdzi teściowa). Niegdyś wieszało się takowe przy wyjściu z domu, a woda służyła do przeżegnania się przed dłuższą podróżą. Przemiła pani, od której go kupiłam, utrzymywała, iż można w nim np. hodować kwiatka ;) Według mnie nawet na miniaturową doniczkę to to za małe, ale cóż tam, nie będę się spierać;)



Drugą rzeczą która nie umknęła mojej uwadze jest jakaś taka ozdoba zamkowa, stara jak mniemam, bo podniszczona i odnawiana... Cóż... W zamku nie mieszkam, ale nie zaszkodzi chyba umieścić ozdobę na ścianie i cieszyć nią oko, no i uzyskać namiastkę dawnych czasów...



To tyle. Było jeszcze kilka drobiazgów, do których się uśmiechało moje serducho (karafka, stara popielniczka francuska-choć nie palę), ale zdrowy rozsądek nie pozwolił tracić pieniędzy na bzdury (matko, jakie bzdury?? przecież to było takie cudne... i przydatne... Tak.) ;D
Ciężko się oprzeć. Dobrze, że ten targ odbywa się tylko raz w miesiącu... ;)

Chciałam się również pochwalić prezentem, który otrzymałam z okazji Dnia Mamy. Dostałam stylową skrzyneczkę, lecz jeszcze cudniejszą była laurka wykonana w większości przez moją kochaną córciową mądralę;) Kochana perełka moja...

Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu ani energii by realizować swoje szalone projekty, a to z uwagi na pobyt mamy w szpitalu. Teraz jest lepiej, więc chyba się zmobilizuję...
Najpierw muszę się jednak napić kawy. Za mną zarwana noc. Sama sobie to "szczęście" zgotowałam. Narwałam wczoraj bzu do wazonu, a w nocy musiałam urządzić polowanie, bo jakieś meserszmity latały mi nad głową i bzyczały tak głośno, że niemożliwością byłoby zasnąć...
Piję kawkę i wybieram się na poszukiwania materiału na drzwi.
Tymczasem żegnam się z Wami i pozdrawiam serdecznie.. ;)

9 komentarzy:

  1. Śliczne drobiazgi wyszperałaś.

    Cieszę się, że z Mamą już lepiej:)

    Pozdrawiam!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, bardzio się cieszę ,że Mama wraca do zdrowia!
    Cudne nabytki, na pewno wykorzystasz je odpowiednio i po swojemu..
    Karteczka od córci słodka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakupy swietne. Masz talent do wyszukiwania takich perelek.Pojemniczek jest uroczy ale najbardziej spodobala mi sie skrzyneczka jaka otrzymalas.
    Goraco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie,że mama już w domu,jesteś teraz spokojniejsza.
    Szkoda,że nie pisałaś,że wybierasz się na giełdę,też byłam w sobotę,mogłyśmy się spotkać.
    Ja upolowałam piękny dzban i łyżeczkę :)

    Prezent od córci piękny i bezcenny.

    Ściskam Was obie dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że Mama ma się lepiej!!!Teraz będziesz miała możliwość realizacji swoich pomysłów a cudeńka wyszperałaś przeurocze ...i dostałaś piękne upominki i Dzień Mamy, szczególnie laurka!Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Również się cieszę, że Mama wraca do zdrowia!
    Byłam, też w sobotę, ale mam inne zdanie, za wyjątkiem tego, że mało było sprzedających :)
    Kropielnica extra:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. no...bardzo interesująca ta kropielnica, pokryta piękną patyną, pozazdrościć znaleziska:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne skarby wyszperałas!
    Ale najpiekniejsza jest laurka.
    Zrobiona własnoręcznie i z miłością

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że Mama czuję się już dobrze :)

    Piękne drobiazgi nabyłaś :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij