10 listopada 2009

Kasia znów planuje zmiany;)

Zamówiłam meble do pokoju dziennego. Śmiać mi się chce, bo sama jeszcze nie wiem, jak ja się z tym wszystkim pomieszczę na moim metrażu... ;) Jednak odczuwam potrzebę pochowania pewnych drobiazgów, gdyż ostatnimi czasy mam wrażenie ciągłego bałaganu...
Pokój wyglądał ładnie z białymi dodatkami, lecz...ehh...nie ma co szaleć i wstawiać białe szafki, bo córcia - NO W KOŃCU "ARTYSTKA"PO MAMIE - szybciutko by się nimi zajęła :) Zamówiłam więc meble w kolorze ciemnego brązu i jasnego brązu. Taki misz-masz, by nie było monotonnie, poza tym w pokoju mamy komodę z ciemnego palisandru i sekretarz w kolorze o wiele jaśniejszym.
Co do córci.
Grzeczna niunia. Kochana, wrażliwa (a może czasem za bardzo). Ale jestem z niej dumna. Ale nie o tym chciałam pisać... Otóż Juleczka jest dzieckiem, które słucha i rzadko się psoci (tak na poważnie). Kiedy się wprowadziliśmy, pomalowałam jej pokoik, by było przyjemnie. Bałam się, że nie będzie chciała w nim spać, ale już od pierwszej nocy wiedziała, że to jej kąt... Wszystkim wokół chwaliłam się (!!), że niuńka taka grzeczna i po ścianach nie śmie malować. Wytrzymała rok. No i ostatnio się zaczęło... Pomimo mojego gadania dziecko chce dać upust swej twórczej potrzebie i jak mamusia chce po ścianie... :D Pomalowałam więc jej pokój niedawno na biało (w zasadzie to odcień zgaszonej bieli), a do tego użyłam farby lateksowej. I całe szczęście!! Bo już kilkakrotnie zmywałam ze ścian ołówkowe (na szczęście) kreacje. Bidulka się pogniewała na mamę, bo powiedziałam, "ten kartofelek jest piękny kochanie, ale mama musi go zmyć"... dzidzia na to z niekrytą irytacją "to jest śłoneczko mamusiu!!" ... Ach, ta mama, taka "niedomyśleniowa"................ ;))
Postaram się niedługo umieścić tu kilka foteczek z efektu mojej pracy (tym razem u małej nic nie malowałam), jednak w chwili obecnej mam mały problem z komputerem i nie mogę zgrywać zdjęć. Musimy naprawić zbuntowany sprzęt...
Tak w ogóle marzy mi się urządzić za jakiś czas małej pokój tematyczny. Może niektóre czytające mnie mamy mnie skrytykują, ale moja mała ma bzika na punkcie Harrego. Nie pamiętam, czy wcześniej o tym pisałam, ale to ja zdaje się "wszczepiłam" jej tą manię podczas ciąży. Byłam wówczas przy końcu pisania pracy magisterskiej na temat beletrystyki i poruszałam tam wątek potteryzmu. Zaczęłam czytać, by cokolwiek mieć do powiedzenia no i... wciągło mnie. Poszło od razu 5 tomów... Julka ogląda film, jednak sceny straszniejsze jej przewijamy. Mimo wszystko uważam, że jest to wspaniała opowieść, pełna mądrych przesłań i przecudnych elementów fantazji... Widziałam już pokój Harrego na necie, tyle że ja zrobiłabym taki w nieco bardziej kobiecym wydaniu...;) Ale to za parę lat... Z mężem marzyliśmy jako dzieci o pietrowym łóżku, więc chcielibyśmy to ująć w planach (oczywiście uwzględniając zdanie królewny) ;))
Odnośnie zamówionych mebelków.
Zamówiłam szafkę-barek. Bo potrzebuję czegoś, gdzie mogłabym trzymać słodkości dla gości (oj, jak ładnie) i... papióry... matko, zaczynam już w nich tonąć!! Mam za sobą dopiero dwa lata pracy zawodowej, więc co będzie potem...? Hmm... Oprócz tego zamowiłam mały, wąski słupek a maniusimi szufladkami na drobiazgi - płyty, paragony, spinki itp. No i BIURKO. Taaak... nie wiem co prawda czy nie będzie za ciasno, ale... no nie, biurko musi być, bo nie mam swojego kąta... Mąż przy komputerze (sekretarz), a ja... przy stole jadalnianym (jak na babę przystało ;)) ), ale gdy ten jest zajęty to nie mam gdzie się podziać... Bo nie umiem tak usiąść i oglądać TV. Muszę pisać, czytać lub coś majstrować. Mąż mnie kiedyś zapytał: "a co ty byś zrobiła, gdyby mnie nie było wieczorem, a prądu by nie było?" ????? Co za pytanie w ogóle...?? Hmm. Gwałtu rety. Świeczki mam. I lubię je palić. TV mam. Ale nie oglądam. Nie romumiem. W czym problem...?? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za poświęcony czas... :)

Udostępnij